Od wprowadzenia obowiązku chodzenia w maseczce w przestrzeni publicznej przez półtora miesiąca na łamiących ten nakaz nałożono ponad 13 tys. mandatów i skierowano blisko 4,9 tys. wniosków o ukaranie do sądu. W blisko 40 tys. przypadków wystarczyło pouczenie - wynika z danych przekazanych przez policję.

Przekazane przez Komendę Główną Policji dane są odpowiedzią na zapytanie Rzecznika Praw Obywatelskich z drugiej połowy maja. Dane obejmują okres od chwili wprowadzenia przepisów, czyli od 16 kwietnia, do końca maja br.

Według tych danych, wobec do osób łamiących nakaz noszenia maseczek policja nałożyła 13 tys. 30 grzywien w drodze mandatu karnego, skierowała też 4 tys. 898 wniosków o ukaranie do sądu. Najczęściej jednak, bo 39 tys. 885 razy, zastosowano pouczenia, zwrócenie uwagi, ostrzeżenia lub inne środki oddziaływania wychowawczego przewidziane przez Kodeks wykroczeń.

"Należy stwierdzić, iż pomimo określenia (...) szeregu wyjątków od stosowania obowiązku zakrywania ust i nosa w przestrzeni publicznej, m.in. z powodu stanu zdrowia, okazanie przez obywatela orzeczenia lub zaświadczenia potwierdzającego chorobę nie jest wymagane" - napisał ponadto w odpowiedzi dla RPO zastępca komendanta głównego policji insp. Tomasz Szymański.

Tym samym - jak dodał - "stwierdzenie okoliczności wyłączających wyżej wspomniany obowiązek może nastąpić na podstawie oświadczenia osoby, ewentualnie jej opiekuna lub obserwacji własnych funkcjonariusza, który każdorazowo dokonuje indywidualnej oceny sytuacji".

Od soboty 30 maja nie trzeba zasłaniać ust i nosa w przestrzeni otwartej. Przy zachowaniu odpowiedniego dystansu można bez maseczki spacerować, jeździć rowerem, chodzić po ulicy, parku, plaży lub parkingu. Jeśli jednak na świeżym powietrzu nie możemy zachować dwóch metrów odległości od innych, np. na zatłoczonym chodniku, wówczas wciąż trzeba zasłaniać usta i nos.

Nadal trzeba obowiązkowo to robić m.in. w autobusach, tramwajach, sklepach, kinach, teatrach, salonach masażu i tatuażu, kościołach i w urzędach. Maseczek nie trzeba nosić w pracy, jeżeli pracodawca zapewni odpowiednie odległości między stanowiskami i spełni wymogi sanitarne. Ust i nosa nie muszą również zakrywać klienci restauracji i barów, gdy zajmą miejsce przy stole.

Jak zaznaczono w komunikacie Biura RPO, "Rzecznik nie kwestionuje skuteczności powszechnego stosowania maseczek jako środka ograniczającego rozprzestrzenianie się wirusa". "Podkreśla jednak, że nakaz zakrywania ust i nosa w miejscach ogólnodostępnych wydano z naruszeniem zasad tworzenia prawa. Zgodnie z konstytucją powinna to bowiem przewidywać ustawa, a nie rozporządzenie rządu. RPO zwrócił się do premiera o naprawienie tego uchybienia" - przypomniało Biuro.

Trwa ładowanie wpisu