Prezydent Rosji Władimir Putin oświadczył w czwartek, że jego kraj nie obawia się konfliktów. Ocenił, że stawianie świata na krawędzi kryzysu jest polityką nieodpowiedzialną, i oznajmił, że Rosja nie będzie jej prowadzić. Wspomniał także o nowej rosyjskiej broni.

Rosyjski prezydent wypowiadał się na posiedzeniu Klubu Wałdajskiego - międzynarodowego forum skupiającego byłych polityków oraz znanych publicystów, politologów i ekonomistów specjalizujących się w sprawach Rosji. Putin corocznie bierze udział w tych obradach.

Mówiąc o stosunkach z USA, Putin zarzucił partnerom Rosji, że stawiając jej zarzuty "nie uważają za stosowne przedstawić jakichkolwiek dowodów". Jego zdaniem Rosja "nie tworzy żadnych problemów". Stosunek Waszyngtonu do niej ocenił jako "rezultat walki wewnątrzpolitycznej" i "rozgrywanie karty antyrosyjskiej" w tej walce.

Pytany o to, jakich konfliktów boi się obecnie Rosja, odparł: "żadnych" i zapewnił: "my w ogóle się niczego nie boimy". Oświadczył, że Rosja doskonali swoje uzbrojenie "w odpowiedzi na budowę systemu obrony przeciwrakietowej USA". Niektóre nowoczesne systemy są już na uzbrojeniu, niektóre zostaną przekazane w najbliższych miesiącach - zapowiedział. Wymienił przy tym pocisk o prędkości hiperdźwiękowej Awangard.

Gospodarz Kremla zapewnił, że Rosja "prześcignęła wszystkich partnerów i konkurentów w tej sferze", gdyż "na razie nikt nie ma precyzyjnego uzbrojenia hipersonicznego, a my je mamy". Zapewnił, że jego kraj czuje się pewnie.

"W naszej koncepcji wykorzystania broni jądrowej nie ma uderzenia prewencyjnego. My mamy system ostrzegania o ataku rakietowym. Kiedy upewnimy się, że przeprowadzany jest atak na terytorium Rosji, to po tym zadajemy cios odwetowy. Oczywiście, jest to światowa katastrofa, ale my nie możemy być inicjatorem katastrofy" - przekonywał.

Dodał następnie: "agresor powinien wiedzieć, że odwet jest nieunikniony. My jak męczennicy trafimy do raju, a oni po prostu zdechną, dlatego że nie zdążą się nawet pokajać".

Przywódca Rosji ocenił ponadto, że Moskwa osiągnęła swoje cele w Syrii, uratowała jej państwowość i zadała globalne straty terroryzmowi. Oświadczył, że kraje, które chcą wycofania się z Syrii sił Iranu, powinny zapewnić gwarancje nieingerowania w sprawy wewnętrzne Syrii i powinny również - jak to ujął - przestać finansować terrorystów. Zaznaczył, że aby Syria mogła zrezygnować z usług swych sojuszników, do których zalicza się Iran, w kraju tym powinny zapanować warunki dla bezpiecznego rozwoju. Porozumienie się w sprawie wycofania sił irańskich to nie problem Rosji; leży to w gestii Damaszku i Teheranu - mówił.

Rosyjski prezydent wspomniał także o Krymie i oświadczył - powołując się na nieuznawane przez Zachód i Ukrainę referendum z 2014 roku - iż półwysep należy do Rosji.

Poruszył także temat środowej tragedii w szkole w Kerczu na anektowanym półwyspie, gdzie jeden z uczniów otworzył ogień do kolegów i nauczycieli, zabijając 20 osób.

Putin ocenił, że tragedia ta jest rezultatem globalizacji; wskazał na grupy powstające w mediach społecznościowych i internecie. Zauważył, że takie tragiczne wydarzenia zaczęły się od szkół w USA. "To znaczy, że my wszyscy - na całym świecie - źle reagujemy na zmieniające się warunki na świecie", nie tworzymy interesujących treści dla młodych ludzi - mówił rosyjski prezydent. Jego zdaniem współczesna młodzież poszukuje "namiastki bohaterstwa".