Początek drugiego tygodnia października upływa pod znakiem słabnącego złotego. We wtorek o godzinie 08:37 kurs EUR/PLN testował poziom 4,32 zł wobec 4,2660 zł w ostatnich dniach września. Za dolara trzeba było zapłacić 3,7640 zł, czyli o 14 gr więcej niż jeszcze 2 tygodnie wcześniej i najwięcej od połowy sierpnia. I tylko szwajcarski frank pozostawał w opisywanym okresie względnie stabilny, kosztując obecnie 3,7880 zł.

Osłabienie złotego, podobnie jak analogiczne zachowanie wielu walut krajów z grupy rynków wschodzących, to w głównej mierze efekt wzrostu awersji do ryzyka na globalnych rynkach finansowych. I to z kilku powodów. Po pierwsze, wróciły obawy o włoski budżet i spodziewany konflikt na linii Rzym - Bruksela. To doprowadziło do gwałtownej wyprzedaż włoskiego długu. Rentowność 10-letnich obligacji sięgnęła 3,6 proc. (polskich to 3,3 proc.) i jest najwyższa od 2014 roku.

Drugim czynnikiem ryzyka stały się Chiny. Inwestorzy obawiają się, że amerykańsko-chińska wojna handlowa, ale też podwyżki stóp procentowych przez Fed i mocny dolar, zachwieją koniunkturą w Państwie Środka, co w pesymistycznym scenariuszu może w przyszłości skutkować ogólnoświatową recesją. To jak duży jest ten strach najlepiej pokazuje fakt, że niedzielna obniżka stopy rezerwy obowiązkowej przez Ludowy Bank Chin nie zdołała poprawić nastrojów na rynkach finansowych.

Złotemu dodatkowo ciążą ostatnie niepokojące dane z Niemiec. W poniedziałek okazało się, że w sierpniu produkcja przemysłowa u naszego zachodniego sąsiada, a jednocześnie największego partnera handlowego, nieoczekiwania spadła o 0,3 proc. w relacji miesięcznej, po tym jak w lipcu zaliczyła spadek o 1,3 proc. Był to już 9 jej spadek na przestrzeni ostatnich 12 miesięcy. Dziś rano natomiast zostały opublikowane dane o bilansie handlowym Niemiec. Pokazały one sierpniowy spadek importu o 2,7 proc. w relacji miesięcznej. To z pewnością odczuły polskie firmy eksportujące towary do Niemiec.

Obecne nastroje na rynkach finansowych będą tworzyć dalszą presję na osłabienie złotego. Będzie ona tym większa, im niższy będzie kurs EUR/USD. Ten ostatni, przy dość pustym wtorkowym kalendarzu publikacji makroekonomicznych, powinien być głównym wyznacznikiem dla dzisiejszych wahań polskich par walutowych.

Układ sił na wykresach EUR/PLN i USD/PLN wskazuje na prawdopodobną kontynuację osłabienia złotego w dalszej części tygodnia. W przypadku euro celem są poziomy 4,34-4,35 zł. Dla dolara opory znajdujące się powyżej 3,80 zł. W obu przypadkach wskazane poziomy mają jednak mocne techniczne oddziaływanie. Dlatego, o ile ich test w październiku jest prawdopodobny, to już ich trwałe przełamanie wymagać będzie nowych silnych impulsów. Na chwilę obecną szanse na realizację tego ostatniego scenariusza nie przekraczają 30%.