Komitet Wygra Warszawa zapowiedziało, że jeśli wygra wybory, powoła w stołecznym Ratuszu specjalną komórkę, która zajmowałaby się problemami spółdzielni mieszkaniowych i spółdzielców. "Będziemy stać po stronie mieszkańców" - zapewnił kandydat komitetu na prezydenta stolicy Jan Śpiewak.

Śpiewak ocenił na środowej konferencji prasowej, że do tej pory władze Warszawy traktowały problemy spółdzielców jako problemy "kogoś z innej planety". "My chcemy powiedzieć jasno, że problemami spółdzielców będziemy się zajmować w pierwszej kolejności" - zadeklarował.

Zapowiedział, że jeśli wygra wybory, powoła w warszawskim Ratuszu specjalną komórkę, która będzie pomagać spółdzielcom, jak walczyć o swoje prawa i jak bronić się przed działalnością zarządu spółdzielni, które działają na jej szkodę. "Jest też dużo spółdzielni, które działają bardzo dobrze i te specjalnie trzeba też wspierać w swoim funkcjonowaniu" - zaznaczył Śpiewak.

Dodał, że problemy spółdzielni mieszkaniowych często były wykorzystywane do przejmowania gruntu z tytułu tzw. "dzikiej reprywatyzacji". "My chcemy podkreślić i jasno powiedzieć, że nie będzie żadnych zwrotów w naturze terenów należących do spółdzielni mieszkaniowych" - zapowiedział Śpiewak. "Będziemy stać po stronie mieszkańców" - dodał.

Komitet Wygra Warszawa już powołał Rzecznika Mieszkańców Spółdzielni. "Osoby, które mają problemy w swoich spółdzielniach - a tych problemów jest ogromna liczba - mogą zgłaszać się do nas, zgłaszać swoje problemy, którymi się zajmiemy, bo uważamy, że miasto musi się wreszcie zająć spółdzielczością mieszkaniową w Warszawie" - powiedział pełniący tę funkcję Maciej Borowski-Monkiewicz.

Na konferencję zorganizowaną na osiedlu Stegny Północ, w okolicach ul. Batumi, komitet zaprosił mieszkańców Międzyzakładowej Spółdzielni Mieszkaniowej Energetyka. W imieniu lokatorów głos zabrała Iwona Olszewska, która opisała sytuację mieszkańców.

Jak podkreśliła, osiedle powstało na początku lat 70. na terenach, które zostały przekazane przez Skarb Państwa na wieczyste użytkowanie. "Po zmianie terytorialnego ustroju państwa w roku 1989 gmina przejęła te tereny we władanie i powstała konieczność formalnego potwierdzenia stanu rzeczy. Wówczas wydane zostały cztery kolejne decyzje administracyjne miasta Warszawy z lat 1989-1990. W oparciu o te decyzje miasto winne było stanąć z naszą spółdzielnią do podpisania aktu notarialnego" - wyjaśniła Olszewska.

Zaznaczyła, że podpisanie aktu notarialnego "nigdy nie nastąpiło". Okoliczności, dlaczego do tego nie doszło - dodała - nie są im znane. "Mimo to od roku 1990 i jeszcze po roku 2000 nasza spółdzielnia wnosiła opłatę za użytkowanie wieczyste tego gruntu" - powiedziała Olszewska.

W roku 1995 - relacjonowała mieszkanka - władze spółdzielni podpisały umowę dzierżawy gruntów z miastem. "Jest to umowa, która każdorazowo po trzech latach jest odnawiana na każde kolejne trzy lata" - wyjaśniła. W jej ocenie ta umowa "dramatycznie pogorszyła" sytuację mieszkańców osiedla, którzy "zostali skazani na permanentną niepewność jutra".

Olszewska podkreśliła, że w ostatnich latach dodatkowo pojawiły się dekretowe roszczenia reprywatyzacyjne, jednak w tym wypadku - jej zdaniem - "władze miasta i dzielnicy działały już bardzo błyskawicznie". "Dwie działki przy ul. Batumi 2 zostały oddane w prywatne ręce w roku 2015" - powiedziała.

Zdaniem Śpiewaka sytuacja, w której spółdzielcy muszą co trzy lata podpisywać umowę dzierżawy gruntu jest "absolutną patologią". W jego ocenie los tysięcy mieszkańców nie powinien zależeć od "widzimisię" urzędnika. Zadeklarował, że Wygra Warszawa rozwiązałoby problem spółdzielni w "bardzo prosty sposób". "Po prostu ustanowimy użytkowanie wieczyste pod tym gruntem, które będzie mogło przejść potem we własność" - powiedział kandydat na prezydenta stolicy.(PAP)