W Polsce nie ma sporu o to, czy ma sens obecność w Unii Europejskiej, w Polsce toczy się za to dojrzała dyskusja, jaka ma być Unia Europejska – powiedział w sobotę w Gnieźnie (Wielkopolskie) wiceszef MSZ ds. europejskich Konrad Szymański.

Jak podkreślił, wywoływany w kraju temat polexitu to "element płytkiej, ryzykownej gry politycznej, odbywającej się kosztem racji stanu". Polityk, który był gościem XI Zjazdu Gnieźnieńskiego, uczestniczył w sobotę wraz z b. premierami Hanną Suchocką i Jerzym Buzkiem oraz z Pawłem Kowalem w dyskusji o roli Polski w Europie.

Odnosząc się do pytania, czy w obecnej sytuacji politycznej naszemu krajowi grozi wyjście z Unii Europejskiej, lub usunięcie z jej struktur, minister ds. europejskich przyznał, że "dziwi go ustawiczne przywoływanie tej sprawy właśnie w Polsce".

"To pytanie wisi jak gradowa chmura nad sceną polityczną w Holandii, we Francji, Włoszech, ale naprawdę nie ma śladu zachmurzenia w Polsce - ta debata jest tego przejawem. Nie znam sali, na której ktoś by się dzisiaj spierał o to, czy ma sens Polska w Unii Europejskiej. Natomiast w Polsce toczy się ważna, dojrzała dyskusja o to, jak być w Unii i jaka Unia" - powiedział.

"Od nas, jako od kraju członkowskiego, wymaga się odpowiedzialności i dojrzałości, czyli odpowiadania na pytania o przyszłość Unii. W związku z tym warto zastanawiać się: "jak?". Natomiast pytanie: "czy?" jest pytaniem absurdalnym, jak sądzę wymyślonym na potrzeby politycznej młócki, z którą mamy do czynienia niestety także wokół tematów unijnych - co przynosi szkodę. Na szczęście Polacy są na tyle mądrzy, że chyba nie biorą tego poważnie" – podkreślił Szymański.

B. premier i b. przewodniczący PE Jerzy Buzek przyznał, że choć we Francji czy Holandii rzeczywiście "jest obawa o antyeuropejskość", w krajach tych "nie ma podejrzeń o odstępstwa od zasad".

"Odstępstwa od zasad, o które się podejrzewa Polskę, powodują konflikt z instytucjami wspólnotowymi, bo one mają obowiązek tego pilnować. Ten konflikt powoduje, że w Polsce głowa państwa próbuje bagatelizować znaczenie Unii, bo +wyimaginowana wspólnota z której dla Polaków niewiele wynika+, to jest bardzo mocne stwierdzenie" – powiedział Buzek, przywołując ubiegłotygodniową wypowiedź Andrzeja Dudy w Leżajsku. "Pan mówił, że Polacy są mądrzy - pewnie są mądrzy, bo nie biorą poważnie słów głowy swojego państwa" – dodał b. premier.

"Ja mogę zrozumieć powody dla których polski prezydent tak mówi ze względu na konflikt pomiędzy władzami – i to jest zrozumiałe. Ale to w perspektywie prowadzi do strategicznie złych skutków" – podkreślił Buzek. Przywołał przy tym przykład Czech, w których - jak podkreślił - antyunijna polityka prezydenta Milosza Zemana skutkowała wyraźnym spadkiem poparcia dla integracji europejskiej.

B. premier Hanna Suchocka stwierdziła, że pytania obecność Polski w UE nie biorą się znikąd. "One nie rodzą się w próżni, widocznie musi być grunt dla postawienia takich pytań. Pewną kulminacją była wypowiedź pana prezydenta (...), ale myślę, że do tego, co powiedział prowadził sposób dyskursu politycznego w ostatnich miesiącach. Coraz bardziej obserwujemy w Polsce ten podział i przeciwstawienie dobrego Polaka Europejczykowi, który jedzie do Europy i +skarży na Polskę+. Ta Europa jest czymś zewnętrznym a my jesteśmy tu, okopani, z naszymi wartościami" - zauważyła.

Konrad Szymański zapewnił, że powracające wciąż pytanie o obecność Polski w UE "nie ma podstaw".

"Oprócz narratywu politycznego, debaty parlamentarnej i publicznej, jest konkret polityczny i polityka państwa. Mam wrażenie, że Polska jest unikalnym krajem, który ma trwałe podstawy całkowicie proeuropejskiego kursu i jednocześnie najwyższy poziom wątpliwości co do samej siebie. Te wątpliwości są podnoszone przez uczestników debaty publicznej w Polsce, uwiarygadniają je w ten sposób, stwarzając całkowicie sztuczny problem polexitu" - powiedział.

W jego ocenie takie działanie to "element płytkiej, ryzykownej gry politycznej, odbywającej się kosztem racji stanu". "Od wielu miesięcy mam wrażenie, że wielu politykom w Polsce zależy na tym, żeby ten problem w końcu realnie się pojawił, ponieważ w końcu mieliby o co walczyć. Nie mają zbyt wielu spraw, które byłyby ważne dla opinii publicznej, więc szukają sprawy, która by usprawiedliwiła i umotywowała ich działalność polityczną" – powiedział Szymański.

W ubiegłym tygodniu w Leżajsku (Podkarpackie) prezydent Andrzej Duda powiedział, że chce, aby obywatele mieli przekonanie, iż ktoś myślał o nich, a nie "o jakiejś wyimaginowanej wspólnocie, z której dla nas niewiele wynika". "Wspólnota jest potrzebna tutaj, w Polsce, dla nas - własna, skupiająca się na naszych sprawach, bo one są dla nas sprawami najważniejszymi; kiedy nasze sprawy zostaną rozwiązane, będziemy się zajmować sprawami europejskimi. A na razie, niech nas zostawią w spokoju i pozwolą nam naprawić Polskę, bo to jest najważniejsze" - przekonywał Andrzej Duda.

Wypowiedź prezydenta skrytykowali m.in. politycy opozycji. Prezydencki minister Paweł Mucha przekonywał w ub. tygodniu w mediach, że słów Andrzeja Dudy dotyczącej UE nie można wyjmować z całego kontekstu i nie jest to otwieranie drogi do polexitu.

XI Zjazd Gnieźnieński potrwa do niedzieli. Wydarzenie ma charakter ekumeniczny i międzynarodowy. Gromadzi chrześcijan różnych wyznań, liderów stowarzyszeń, wspólnot i środowisk kościelnych, polityków, duchownych i ludzi nauki, którzy podejmują refleksję nad wolnością i źródłami nadziei dla Polski i Europy. Na trzydniowe spotkanie składają się panele dyskusyjne, debaty, spotkania warsztatowe i modlitwa. Wśród zaproponowanych tematów jest m.in. sprawa kryzysu migracyjnego, kwestia postrzegania patriotyzmu i miejsca Polski w Europie.