Prezydent USA Donald Trump powiedział w środę, że nie obawia się tego, co były szef jego kampanii wyborczej Paul Manafort mówi śledczym prowadzącym śledztwo w sprawie Russiagate. W wywiadzie telewizyjnym Trump zaatakował FBI i prokuratora generalnego Jeffa Sessionsa.

Trump oświadczył, że jeśli Manafort powie prawdę zespołowi specjalnego prokuratora Roberta Muellera prowadzącemu dochodzenie w sprawie Russiagate, to on "nie widzi w tym problemu".

W piątek, w ramach układu z Muellerem, Manafort przyznał się do zarzutu udziału w spisku przeciwko USA oraz spisku mającym utrudnić działanie wymiaru sprawiedliwości; zgodnie z tym porozumieniem były szef sztabu wyborczego Trumpa podjął współpracę ze śledczymi.

Media podkreślają, że zeznania Manaforta poważnie zaszkodzą prezydentowi, który liczył na jego milczenie.

Jednym z najważniejszych przedmiotów zainteresowania Muellera są informacje na temat spotkania syna prezydenta Donalda Trumpa juniora oraz doradcy i zięcia prezydenta Jareda Kushnera z rosyjską prawniczką Natalią Weselnicką w Trump Tower, które odbyło się w czerwcu, przed wyborami prezydenckimi w 2016 roku, a w którym uczestniczył też Manafort.

Weselnicka miała oferować kompromitujące informacje o kandydatce Demokratów w wyborach prezydenckich Hillary Clinton. Trump utrzymywał, że nie wiedział o tym spotkaniu, lecz jego były prawnik powiedział prokuratorom, iż gotów jest zeznać, że obecny szef państwa wiedział o nim z wyprzedzeniem.

Trump powiedział również w długim wywiadzie dla internetowej telewizji dziennika "The Hill", że liczy na to, iż jego decyzja o ujawnieniu tajnych dokumentów i wiadomości tekstowych FBI dotyczących śledztwa w sprawie Russiagate, które nazwał "mistyfikacją", będzie jego "polisą ubezpieczeniową" w tym dochodzeniu.

Pytany o to, jaki będzie wynik jego długiej wojny z FBI prezydent powiedział: "Mam nadzieję, że będzie to jeden z moich koronnych sukcesów - to, że mogłem (...) ujawnić coś, co jest naprawdę rakiem toczącym nasz kraj".

Trump wielokrotnie podkreślił też, że żałuje, iż nie zwolnił byłego dyrektora FBI Jamesa Comeya wcześniej i zaczekał z tym do maja 2017 roku. "Powinienem był go zwolnić w dniu, w którym wygrałem prawybory (...). Albo przynajmniej w pierwszym dniu mojej pracy" - powiedział. "The Hill" przypomina, że po zdymisjonowaniu Comeya prezydent przyznał w wywiadzie telewizyjnym, że zrobił to ze względu na śledztwo w sprawie ingerencji Rosji w wybory prezydenckie, nad którym czuwał ówczesny szef FBI.

Prezydent ponownie zaatakował też prokuratora generalnego, który wycofał się, ze względu na konflikt interesów, z nadzorowania sprawy Russiagate. Nie odpowiedział jednak wprost na pytania o to, czy ma zamiar zwolnić Sessionsa. "Zobaczymy, jak pójdzie z Jeffem. Jestem Jeffem bardzo rozczarowany. Bardzo rozczarowany" - powiedział Trump.