Nie ulega wątpliwości, że hasła o zagrożeniu demokracji w Polsce są instrumentem politycznym dla środowisk lewicowych w Europie; mamy do czynienia z wykorzystaniem instytucji demokratycznych przeciwko demokracji - powiedział w środę wiceszef MSZ Bartosz Cichocki.

"Nie ulega dla mnie wątpliwości, że hasła o zagrożeniu demokracji w Polsce są instrumentem politycznym dla środowisk liberalnych, lewicowych w Europie i Stanach Zjednoczonych" - powiedział Cichocki, pytany w radiowych Sygnałach dnia o spór między Polską a Unią Europejską. Według niego instrument ten jest wykorzystywany do "marginalizowania rewolucji konserwatywnej (....) wszędzie tam, gdzie ona w sposób demokratyczny zwyciężyła".

"Mamy do czynienia z wykorzystywaniem instytucji demokratycznych przeciwko demokracji" - oświadczył. Dodał, że ma na myśli m.in. "niektórych komisarzy" oraz "niektórych przywódców państw członkowskich".

Cichocki został dopytany, czy po przyszłorocznych wyborach do Parlamentu Europejskiego zakończy się spór Polski z UE. "Chcielibyśmy, aby UE została przywrócona wyborcom europejskim (...) Dziś widać, że elity liberalno-socjalistyczne są bardzo zaniepokojone tym, że to się może stać. Dlatego jest podgrzewany temat faszyzmów, dyktatur prawicowych w Europie" - odparł.

Według niego, UE nie wyciągnęła "żadnych wniosków" z kryzysu migracyjnego, Brexitu, kryzysu strefy euro oraz wyborów w kolejnych krajach członkowskich, w których coraz większe poparcie uzyskały ugrupowania eurosceptyczne.

We wtorek w Brukseli na posiedzeniu Rady UE odbyło się wysłuchanie Polski w ramach procedury z art. 7. traktatu unijnego. Przedstawiciele rządu RP bronili zmian w wymiarze sprawiedliwości, a wiceszef KE Frans Timmermans przekonywał, że sytuacja w Polsce pogorszyła się.

Pytania zadało 12 państw, m.in. Francja, Niemcy, Holandia, Szwecja, Dania, Belgia i Finlandia. Dotyczyły one głównie Sądu Najwyższego, ale również respektowania wyroków Trybunału Sprawiedliwości UE (TSUE) i Krajowej Rady Sądownictwa. Przedstawiciele krajów zabierających głos podkreślali, że chcą kontynuowania procedury.

Wspólne oświadczenie w imieniu Francji i Niemiec wygłosił niemiecki minister ds. europejskich Michael Roth. Z informacji pochodzących ze źródeł zbliżonych do jego delegacji wynika, że przypomniał on, iż sprawa praworządności była dyskutowana w Radzie UE pięć razy od kiedy Komisja Europejska uruchomiła wobec Polski procedurę z art. 7 unijnego traktatu. Roth wyraził również poparcie dla KE.

Wysłuchanie podczas Rady ds. Ogólnych, o które wnioskowała KE to kolejny krok w prowadzonej wobec polskich władz procedurze mającej na celu zagwarantowanie praworządności. Jest ono etapem przed ewentualnym głosowaniem w Radzie UE w sprawie stwierdzenia wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez Polskę wartości unijnych.(PAP)

autor: Maciej Zubel