Reżim Baszara al-Asada zorganizował w niedzielę w Syrii pierwsze od wybuchu wojny domowej w 2011 r. wybory samorządowe, a większość kandydatów to członkowie partii rządzącej Baas. Sprawia to, że Syryjczycy podchodzą dość sceptycznie do głosowania.

Głosowanie rozpoczęło się o godz. 7 (godz. 6 polskiego czasu) i będzie trwało 12 godzin, ale Najwyższa Komisja Wyborcza jest uprawniona do przedłużenia go w poszczególnych okręgach nawet o pięć godzin.

Spośród ponad 40 tys. kandydatów wybranych zostanie 18 478 członków lokalnych władz.

Nie opublikowano dotąd żadnych danych dotyczących liczby uprawnionych do głosowania. Jej ustalenie okazało się bardzo trudne po latach krwawej wojny domowej, w której według najnowszych obliczeń przeprowadzonych przez ekspertów ONZ zginęło 400 tys. ludzi, a miliony uciekły z kraju.

W stolicy, Damaszku, wszędzie widoczne są na ulicach wzmocnione patrole policji i wojska.

W mieście Dajr az-Zaur we wschodniej Syrii odbitym z rąk powstańców, podobnie jak we Wschodniej Ghucie, byłym bastionie przeciwników reżimu Asada pod Damaszkiem, wyborcy - jak pisze ze stolicy Syrii agencja AFP - wydają się zainteresowani jedną jedyną rzeczą: odbudową. To będzie pierwsze zadanie nowych radnych miejskich.

Syryjska telewizja państwowa pokazuje przebieg głosowania w lokalach wyborczych w Damaszku oraz w nadbrzeżnych miastach Latakia i Tartus na zachodzie kraju, które są tradycyjnymi bastionami zwolenników Asada.

"Bądźmy szczerzy, co się może zmienić? - cytuje AFP 38-letniego wyborcę z Damaszku. - Wszyscy wiedzą, że rezultaty głosowania, bardziej przypominającego proces nominacji niż wybory, są z góry znane partii, której członkowie w tych wyborach mają zwyciężyć".

Po przeprowadzeniu dziesiątków operacji, których celem było wyparcie ekstremistów walczących pod sztandarami Państwa Islamskiego oraz powstańców syryjskich, siły zbrojne Asada kontrolują już prawie 70 proc. terytorium kraju. Wojska rządowe szykują się obecnie do ostatecznej ofensywy w prowincji Idlib i niektórych częściach sąsiednich prowincji, aby przy wsparciu rosyjskich wojsk ostatecznie wyprzeć stamtąd rebeliantów oraz islamistów.

Przeciwko terrorystom islamskim walczą równolegle Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF) - oddziały milicji zdominowanej w większości przez Kurdów i wspomaganej przez Stany Zjednoczone. Kontrolują one ponad 20 proc. terytorium Syrii na północnym wschodzie i na wschodzie kraju. (PAP)