Premier Włoch Giuseppe Conte powiedział w środę w Senacie w Rzymie, że jego kraj nie będzie już więcej przyjmował wszystkich migrantów "bez żadnego rozróżnienia". Odpowiedzialność za to spoczywa na Unii Europejskiej - podkreślił.

Szef rządu przedstawił w izbie wyższej parlamentu informację na temat sierpniowego kryzysu wokół okrętu Straży Przybrzeżnej Diciotti z ponad 170 migrantami, którego władze włoskie nie chciały przez kilka dni przyjąć w żadnym porcie i nie pozwalały ludziom zejść na ląd.

Rząd domagał się, aby migranci zostali rozdzieleni wśród krajów UE. Zeszli oni z pokładu w Katanii dopiero wtedy, gdy większość z nich postanowił przyjąć włoski Kościół. Gotowość udzielenia im gościny zadeklarowała też nienależąca do UE Albania. Prokuratura na Sycylii wszczęła śledztwo w sprawie przetrzymywania ludzi wobec szefa MSW, wicepremiera Matteo Salviniego.

Conte, mówiąc o wydarzeniach wokół okrętu z migrantami, wyjaśnił w Senacie: "W porównaniu z przeszłością zmieniło się to, że Włochy nie są już dłużej gotowe przyjmować migrantów bez żadnego rozróżnienia, co - choć mimowolnie - przyczyniało się do wzrostu przemytu ludzi".

Premier ocenił, że w ten sposób Włochy "wyręczały" UE, na której spoczywa odpowiedzialność w sprawach migracji, a także "osłabiały zobowiązania solidarności", które ma każde państwo członkowskie UE.

Odnosząc się do braku reakcji ze strony Unii, Conte wyraził opinię, że sprawa statku z migrantami "nie była piękną kartą" w historii Europy. Unia, jak dodał, "straciła okazję, by nadać konkretny wymiar zasadom solidarności i odpowiedzialności, które są stale przywoływane jako fundamentalne wartości porządku europejskiego".

Wcześniej poinformowano, że wszyscy migranci, którzy zostali przyjęci w kościelnym ośrodku pomocy pod Rzymem, uciekli stamtąd. Grupę około 20 z nich zidentyfikowano na granicy z Francją, którą chcieli przekroczyć.