Były szef brytyjskiego MSZ Boris Johnson został skrytykowany przez grupę ministrów w rządzie Theresy May za porównanie zobowiązania do utrzymania po Brexicie braku "twardej" granicy między Irlandią Płn. a Irlandią do "kamizelki samobójcy z ładunkiem wybuchowym".

W weekendowym komentarzu dla "Mail on Sunday", Johnson skrytykował "upokarzającą" strategię rządu w negocjacjach z Unią Europejską w sprawie wyjścia ze Wspólnoty, oceniając, że przyjęcie unijnych żądań dotyczących Irlandii Północnej jest "narażeniem się na ciągły polityczny szantaż".

"Owinęliśmy naszą konstytucję samobójczą kamizelką z ładunkiem wybuchowym i wręczyliśmy detonator (unijnemu negocjatorowi) Michelowi Barnierowi. Daliśmy mu łom, za pomocą którego Bruksela może w każdej chwili próbować złamać naszą unię między Wielką Brytanią a Irlandią Północną" - argumentował.

Jego słowa wywołały krytykę ze strony szeregu ministrów w gabinecie May. Minister spraw wewnętrznych Sajid Javid powiedział, że politycy powinni używać "wyważonego języka" i zaznaczył, że "istnieją lepsze sposoby na wyrażanie różnic między naszymi poglądami".

Z kolei wiceminister spraw zagranicznych ds. europejskich Alan Duncan, który pełnił tę funkcję również za czasów Johnsona na czele MSZ, ocenił, że jego wypowiedź była "jednym z najbardziej obrzydliwych momentów we współczesnej brytyjskiej polityce". "Przykro mi, ale to polityczny koniec Borisa Johnsona; jeśli nie teraz, to zadbam o to, aby doszło do niego wkrótce" - zaznaczył.

W podobnym tonie wypowiedział się inny wiceminister w resorcie dyplomacji Alistair Burt, który podkreślił, że "nie ma uzasadnienia dla takiej skandalicznej, nieodpowiedniej i bolesnej analogii". "Jeśli nie powstrzymamy takiego nadzwyczajnego używania ostrego języka w sprawie Brexitu to nasz kraj może nigdy nie zagoić ran (powstałych po referendum w sprawie Brexitu)" - ostrzegł.

Byłego szefa MSZ skrytykował także ojciec najmłodszej ofiary zamachu terrorystycznego w Londynie z 2005 roku, w którym wykorzystano kamizelki z ładunkami wybuchowymi. Graham Foulkes powiedział, że komentarz Johnsona był "naprawdę koszmarny" i wezwał go do publicznych przeprosin.

Najostrzej na słowa Johnsona zareagował szef parlamentarnej komisji spraw zagranicznych, poseł Partii Konserwatywnej i były żołnierz Tom Tugendhat, który odniósł się do swoich osobistych doświadczeń ze służby w Afganistanie.

"Zamachowiec samobójca zamordował wiele osób na dziedzińcu mojego biura w Helmandzie. To była okropna rzeź; kończyny i ludzka skóra zwisały z drzew i krzaków. Odważni mężczyźni, którzy go powstrzymali, uchronili mnie i innych przed śmiercią, sami zginęli w okropnym bólu. Porównywanie premier do czegoś takiego nie jest zabawne" - napisał na Twitterze.

Poniedziałkowe wydania brytyjskich gazet zwróciły uwagę, że kontrowersyjne komentarze Johnsona mogą służyć odwróceniu uwagi od problemów w jego życiu osobistym, gdy wyszło na jaw, że polityk rozwodzi się po kolejnych oskarżeniach o zdradę. Według informacji dziennikarzy, 54-letni były szef dyplomacji miał romansować m.in. z 30-letnią rzeczniczką Partii Konserwatywnej Carrie Symonds.

"Daily Mail" pisze, że nawet 12 posłów torysów zapowiedziało, iż są gotowi odejść z partii, gdyby Johnson został wybrany na jej następnego lidera i szefa rządu po ewentualnym upadku gabinetu May.

Jednocześnie jednak przewodzący eurosceptycznej grupie posłów były wiceminister ds. wyjścia z UE Steve Baker ujawnił w rozmowie z telewizją Sky News, że ma do dyspozycji głosy 80 deputowanych, którzy są gotowi głosować przeciwko rządowi, jeśli ten nie zmieni swojego podejścia do negocjacji z UE. Taki scenariusz znacząco zwiększyłby prawdopodobieństwo załamania się rozmów ze Wspólnotą i opuszczenia UE bez porozumienia w sprawie przyszłych relacji, co - jak ostrzegali eksperci - mogłoby mieć katastrofalne konsekwencje dla brytyjskiej gospodarki.

Wielka Brytania rozpoczęła proces wyjścia z Unii Europejskiej 29 marca 2017 roku i powinna opuścić Wspólnotę 29 marca 2019 roku. Zgodnie z negocjowanym porozumieniem z UE o okresie przejściowym dotychczasowe zasady, w tym dotyczące swobody przepływu osób, będą obowiązywały do 31 grudnia 2020 roku.

Unijna "27" jeszcze w grudniu 2017 roku, dając zielone światło dla kolejnej fazy rozmów, ustaliła z Brytyjczykami, że jeśli nie będzie innego rozwiązania, zrealizowana ma być opcja awaryjna (backstop), zakładająca, że Irlandia Płn. pozostanie blisko związana z zasadami wolnego runku. To klauzula zabezpieczająca, która zakłada, że bez względu na ostateczny wynik Brexitu rozwiązanie dotyczące przepływu dóbr i osób pomiędzy Irlandią i Irlandią Płn. nie może naruszyć pokoju na wyspie.