Premier Hiszpanii Pedro Sanchez zapowiedział w poniedziałek zorganizowanie w Katalonii referendum w sprawie nowego statutu, nadającego temu regionowi większą autonomię. Ponownie odrzucił jednak możliwość rozpisania w Katalonii referendum niepodległościowego.

W radiu Cadena SER Sanchez, który od początku swojego urzędowania prowadzi dialog z będącym zwolennikiem katalońskiej niepodległości szefem władz regionu Quimem Torrą, ocenił, że dyskusje te powinny doprowadzić do "głosowania w celu zwiększenia autonomii Katalonii".

"Referendum w sprawie autonomii, nie samostanowienia" - zaznaczył. Nie podał jednak konkretnej daty, w której mogłoby dojść do tego głosowania.

Od kilku dni w hiszpańskich mediach pojawiają się informacje, że kataloński rząd Torry, tzw. Generalitat, planuje rozpisanie kolejnego referendum niepodległościowego w regionie. W odpowiedzi na te doniesienia Sanchez w piątek zagroził rządowi Katalonii ponownym zawieszeniem autonomii regionu.

Barceloński dziennik "La Vanguardia" informował, że 4 września Torra ma postawić rządowi Sancheza ultimatum, wzywając go do wydania zgody na organizację kolejnego referendum w Katalonii. Jeśli władze w Madrycie nie zaakceptowałyby tej propozycji, regionalny rząd miałby ogłosić niepodległość Republiki Katalonii.

W 2006 roku, gdy w Madrycie rządzili socjaliści pod przewodnictwem premiera Jose Luisa Rodrigueza Zapatero, przyjęty został statut Katalonii, który dawał temu 7,5-milionowemu regionowi szeroką autonomię, przewidywał specjalne warunki rozliczania się z Madrytem, a Katalończyków nazywał "narodem". Zagłosowało za nim wówczas 73 proc. mieszkańców Katalonii. Jednak w 2010 roku Trybunał Konstytucyjny uznał część przepisów za niekonstytucyjne i anulował je, w rezultacie czego obowiązujący statut nie nazywa Katalończyków "narodem", co nie podoba się wielu mieszkańcom tego regionu. Doprowadziło to - jak ocenia AFP - do wzrostu w Katalonii tendencji niepodległościowych.

Do szczególnie ostrego kryzysu politycznego w tym regionie autonomicznym doszło na jesieni 2017 roku, gdy kataloński rząd Carlesa Puigdemonta zorganizował 1 października nieuznawane przez Madryt referendum niepodległościowe. W efekcie centralny rząd, którym kierował wówczas Mariano Rajoy z Partii Ludowej (PP), zawiesił autonomię Katalonii. Kontrolę nad regionem Madryt sprawował do początków czerwca br.

Puigdemont, a wraz z nim kilku innych polityków opowiadających się za secesją regionu, od jesieni 2017 roku przebywa poza granicami kraju z obawy przed aresztowaniem. Dziewięć innych osób, w tym byli członkowie katalońskiego rządu, czeka w areszcie na wyrok w procesie dotyczącym rebelii i defraudacji środków publicznych. Jednocześnie Torra, nowy szef Generalitatu, często powtarza, że głównym celem jego gabinetu jest osiągnięcie pełnej niepodległości Katalonii.