Przejęcie Polenergii przez PGE byłoby dla rynkowego potentata szansą na rozwój w coraz bardziej lukratywnym obszarze energetyki
Polska Grupa Energetyczna nie komentuje sprawy kontrwezwania na akcje giełdowej Polenergii, które ogłosiła Dominika Kulczyk. Córka Jana Kulczyka pośrednio poprzez fundusz Mansa Investments kontroluje dziś 50,2 proc. jej udziałów. Postanowiła nie tylko nie sprzedawać akcji PGE, ale też wspólnie z funduszem zaoferować za akcje Polenergii po 20 zł. Chciałaby skupić pozostałe akcje i wycofać spółkę z GPW.
W branży mówi się jednak, że krok inwestorki to element gry z PGE. Rynkowe warunki stają się dla Polenergii coraz korzystniejsze. A to dlatego, że inwestorzy z branży liczą, że rząd odblokuje inwestycje w energetykę odnawialną w Polsce i bardziej przychylnie spojrzy na farmy wiatrowe na lądzie.
– Przy obecnych cenach na rynku hurtowym projekty w energetyce wiatrowej i ogólnie OZE stają się coraz bardziej opłacalne – wyjaśnia Włodzimierz Ehrenhalt, wiceprezes Stowarzyszenia Energii Odnawialnej.
Do tego mocno spadają koszty technologii. To czyni zieloną energetykę coraz bardziej konkurencyjną w stosunku do tej z węgla. Nieoficjalnie mówi się, że przy cenie hurtowej w okolicach 250 zł/MWh budowa farmy wiatrowej staje się możliwa już bez systemu wsparcia.
Notowania Polenergii / Dziennik Gazeta Prawna
Tymczasem energia z elektrowni węglowych, w czym specjalizuje się PGE, traci na atrakcyjności, bo trzeba kupować coraz droższe uprawnienia do emisji CO2. To wszystko wzmacnia pozycję Pol energii.
Nic oczywiście nie stanie się z dnia na dzień. Ufność inwestorów co do intencji rządu została mocno nadszarpnięta.
– Branża OZE otrzepuje się z kurzu po okresie zastoju. Ale widzę, że również w rządzie rośnie zrozumienie, że trzeba rozruszać ten sektor. Rząd daje sygnały o chęci zwiększania inwestycji. Tymczasem na rynku wciąż mamy ponad 2000 MW różnych projektów wiatrowych z pozwoleniami na budowę, czyli takich, które potencjalnie nadają się do aukcji. Żeby odblokować sytuację, potrzebne byłyby zmiany w przepisach, które umożliwiłyby wymianę turbin w planowanych farmach wiatrowych na bardziej nowoczesne bez utraty pozwolenia na budowę – wyjaśnia Ehrenhalt.
Branża zapewnia, że rozmawia o tych kwestiach z wiceministrem energetyki Grzegorzem Tobiszowskim i z nadzieją negocjuje kształt przyszłych przepisów.
Przedstawiciele energetyki odnawialnej liczą, że wszystkie oczekiwania branży zostaną publicznie potwierdzone 10 października podczas konferencji, na której firmy działające w OZE mają spotkać się ze stroną rządową. Przedsiębiorcy wierzą, że uda im się zaprosić premiera Mateusza Morawieckiego, który jest ich nadzieją na wyciągnięcie branży z impasu.