Najwcześniej pod koniec września lub w październiku może ruszyć proces znanego handlarza roszczeń do stołecznych nieruchomości Marka M. oskarżonego o usiłowanie oszustwa w związku z reprywatyzacją kamienicy przy ul. Targowej w Warszawie - poinformował warszawski sąd okręgowy.

Proces ten miał rozpocząć się przed Sądem Okręgowym w Warszawie we wtorek. Jednak przed tygodniem M. został zatrzymany w Warszawie przez CBA w związku ze śledztwem prowadzonym przez Prokuraturę Regionalną we Wrocławiu, które dotyczy innych wątków stołecznej reprywatyzacji. W czwartek wrocławski sąd uwzględnił wniosek prokuratury i aresztował Marka M. na trzy miesiące.

Wtorkowy termin rozprawy przed stołecznym sądem okręgowym został wyznaczony jeszcze w lipcu. Jak jednak poinformował ten sąd we wtorek, od aresztowania M. w zeszłym tygodniu upłynął zbyt krótki czas, aby można było zorganizować konwój z oskarżonym na rozprawę do Warszawy. Ponadto śledczy we Wrocławiu wciąż wykonują czynności, do których konieczna jest obecność M.

"Kolejny termin rozprawy, na którym będzie mógł rozpocząć się proces, możliwy jest najwcześniej pod koniec września lub w październiku" - powiedziała wyznaczona do sprawy oskarżenia M. w związku z nieruchomością na ul. Targowej sędzia Beata Najjar.

Akt oskarżenia wobec M. w sprawie nieruchomości przy ul. Targowej Prokuratura Okręgowa w Warszawie sformułowała w końcu czerwca 2016 r. Wówczas w mediach określano go jako pierwsze oskarżenie w związku ze śledztwami dotyczącymi warszawskiej reprywatyzacji. M. grozi w tej sprawie do ośmiu lat więzienia.

Prokuratura zarzuciła M. usiłowanie wyłudzenia prawa do zarządzania nieruchomością przy ul. Targowej 66 i wprowadzenie w błąd Sądu Rejonowego dla Warszawy Woli, poprzez - jak podawała prokuratura - "zatajenie informacji o śmierci współwłaścicielki tej nieruchomości oraz złożenie nieprawdziwego oświadczenia o jej bezskutecznym poszukiwaniu".

"Jak ustalono w śledztwie M. w 2014 r. został ustanowiony przez Sąd Rejonowy dla Warszawy Woli kuratorem współwłaścicielki nieruchomości przy ul. Targowej, a także domagał się wydania mu w zarząd kamienicy zlokalizowanej na tej nieruchomości. W postępowaniu w sprawie ustanowienia kuratora oskarżony złożył przed sądem oświadczenie, iż miejsce pobytu współwłaścicielki nieruchomości jest nieznane, a prowadzone przez niego poszukiwania okazały się bezskuteczne" - informował w 2016 r. ówczesny rzecznik prasowy warszawskiej prokuratury okręgowej, prok. Michał Dziekański.

Tymczasem - jak zaznaczała prokuratura - w toku śledztwa ujawniono, że oskarżony jeszcze w 2013 r. w innym postępowaniu sądowym przed innym sądem domagał się "stwierdzenia nabycia przez osoby trzecie praw do spadku po współwłaścicielce nieruchomości przedkładając jej akt zgonu, jak również, że oskarżony kontaktował się z adwokat reprezentującą spadkobierców współwłaścicielki i miał wiedzę o śmierci osoby, którą chciał reprezentować jako kurator".

"Powyższe okoliczności dały asumpt do przedstawienia M. zarzutu usiłowania wyłudzenia uprawnień do zarządzania nieruchomością, jako kuratora osoby, co do której wiedział, że nie żyje, a jej spadkobiercy ubiegają się o stwierdzenie nabycia spadku" - mówił prok. Dziekański.

Pierwotnie akt oskarżenia w tej sprawie trafił do Sądu Rejonowego dla Warszawy Woli. Ostatecznie jednak sprawa znalazła się w sądzie okręgowym. Proces miał ruszyć w połowie lipca, jednak wówczas w sądzie nie pojawił się Marek M. - jak podawały media miało nie dotrzeć do niego wezwanie.

Z kolei w sprawie, w ramach której M. został w zeszłym tygodniu aresztowany, prokuratura postawiła mu trzy zarzuty - oszustwa w stosunku do mienia znacznej wartości, przywłaszczenia mienia znacznej wartości, a także posługiwania się podrobionymi dokumentami.

Jak informowała Prokuratura Krajowa w tej sprawie "M. podejrzany jest o przywłaszczenie praw majątkowych dotyczących nieruchomości położonej w Warszawie przy ul. Opoczyńskiej 4B oraz nieruchomości Folwark Służewiec o łącznej wartości nie mniejszej niż 11 mln 500 tys. zł oraz oszustwo na szkodę dwóch pokrzywdzonych w związku z nabyciem praw i roszczeń do nieruchomości położonej przy ul. Dynasy 4, na kwotę łączną nie mniejszą niż 1 mln 100 tys. zł na szkodę każdej z pokrzywdzonych". Grozi mu w związku z tymi zarzutami do 10 lat więzienia. M. złożył przed prokuratorem wyjaśnienia i nie przyznał się do zarzucanych czynów.