Bośniaccy dziennikarze i ambasada USA w Bośni i Hercegowinie wyrazili w poniedziałek oburzenie po ataku na reportera niezależnej, nadającej głównie po serbsku bośniackiej telewizji BNTV. Dziennikarz odniósł poważne obrażenia i obecnie przebywa w szpitalu.

Reportera BNTV Vladimira Kovaczevicia przy jego domu w Banja Luce, głównym mieście wchodzącej w skład Bośni Republiki Serbskiej, zaatakowało w niedzielę dwóch niezidentyfikowanych napastników.

Dziennikarz opublikował na Twitterze zdjęcie swojej zakrwawionej i zabandażowanej głowy. Jak wyjaśnił, dwóch mężczyzn zaatakowało go metalowymi prętami, gdy wracał do domu z wiecu przeciwko regionalnym władzom, który relacjonował. "Usiłowałem się bronić i krzyczałem po pomoc, a oni uderzali mnie po głowie i całym ciele - mówił Kovaczević w BNTV. - Potem uciekli do samochodu".

Agencja AP zauważa, że BNTV było krytykowane przez władze serbskiej części Bośni za swoją niezależną politykę redakcyjną. Telewizja rozpoczęła nadawanie w poniedziałek od wyświetlenia czarnego ekranu.

Po ataku oburzenie wyraziła ambasada USA w Bośni i Hercegowinie. "Stanowczo bronimy prawa dziennikarzy do przekazywania informacji bez strachu przed zemstą. Gdy uciszani są dziennikarze, cierpi społeczeństwo" - napisano na Twitterze.

Atak potępiło również stowarzyszenie bośniackich dziennikarzy. Organizacja podkreśliła, że celem zdarzenia było zastraszenie niezależnych mediów. Ponadto stowarzyszenie o prowadzenie wymierzonej w niezależne media kampanii oskarżyło prezydenta Republiki Serbskiej Milorada Dodika, który nazywał dziennikarzy tych redakcji "wrogami, szpiegami i marionetkami zagranicy".

W poniedziałek Dodik odwiedził w szpitalu pobitego dziennikarza i podkreślił, że jest pewien, że za atakiem nie stoją władze.

Na proteście w centrum Banja Luki zbierają się w poniedziałek setki dziennikarzy, działaczy i zwolenników opozycji. (PAP)