W piątek wszedł w ży cie kolejny pakiet usta w uderzających w organizacje pozarządowe.
Chociaż 1 sierpnia premier Viktor Orbán udał się na wakacje, próżno by sądzić, że politycznie na Węgrzech nic się nie dzieje. Dzieje się, i to bardzo wiele, a fakt, że dzieje się pod nieobecność premiera, nie jest przypadkowy.
Oto wszedł w życie pakiet ustaw pod zbiorczą nazwą Stop Soros, których deklarowanym celem jest dalsze przeciwdziałanie masowej nielegalnej imigracji. Rząd Węgier od blisko trzech lat buduje atmosferę strachu przed powtórką kryzysu migracyjnego z 2015 r. Chociaż nie widać ku temu powodów, bo w ostatnich 30 dniach na granicy zatrzymano raptem 13 nielegalnych przybyszy.
Teraz „wspieranie nielegalnej imigracji” jest spenalizowane. Można za to trafić na rok do więzienia. Dużo częściej państwo będzie najpewniej korzystać z egzekwowania 25-proc. podatku imigracyjnego, który organizacje pozarządowe będą płacić od wysokości darowizn otrzymanych z zagranicy (wcześniej musiały się one ujawnić jako finansowane z zagranicy). Pakiet wszedł w życie w piątek. Będzie miał poważne konsekwencje tak dla państwa, jak i dla organizacji pozarządowych.
Węgrzy za Stop Soros są krytykowani w instytucjach europejskich. We wrześniu Parlament Europejski zajmie się raportem Komisji Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych, który stwierdza, że nad Balatonem występuje systemowe zagrożenie dla praworządności.
Hipotetycznie mogłoby to prowadzić do uruchomienia wobec Węgier procedury z art. 7 Traktatu o UE, co w praktyce jest jednak mało prawdopodobne. Należy się przy tym spodziewać, że rząd Węgier nie zmieni narracji, w której Parlament Europejski i Unia jako całość są wykonawcami planu George’a Sorosa, który miałby przewidywać ściągnięcie do Europy setek tysięcy nielegalnych imigrantów z Afryki. Wykonawcami tego planu mają być także organizacje pozarządowe.
Już wcześniej pojawiły się informacje, że Migration Aid, jedna z większych organizacji pomagających uchodźcom, przekształci się w partię polityczną, aby uniknąć podatku. O północy 24 sierpnia na stronie fundacji ukazał się komunikat, z którego wynika, że na razie zaprzestaje ona przyjmowania wpłat na działalność statutową, by podatku nie płacić. Zebrane dotychczas środki w wysokości 2 mln forintów (26 tys. zł) pozwolą na realizację projektów jeszcze przez trzy miesiące. Po tym czasie fundacja ma się rozwiązać.
Wciąż otwarte pozostaje pytanie, jaką postawę przyjmie Węgierski Komitet Helsiński, drugi główny organizator pomocy dla uchodźców. Prawdopodobnie wybierze opcję konfrontacyjną. Do dzisiaj wbrew nakazom nie zarejestrował się jako organizacja finansowana z zagranicy. Z kolei Fundacja Społeczeństwa Otwartego, podmiot bezpośrednio finansowany przez Sorosa, 19 sierpnia zamknęła biuro i przeprowadza się do Berlina.
Sprawę dodatkowo zaogniły doniesienia Human Rights Watch i Komitetu Helsińskiego, jakoby Budapeszt przestał dostarczać żywność tym z uchodźców, którzy nie otrzymali azylu na Węgrzech. Rząd im zaprzeczył, a dwa dni później komitet stwierdził, że racje żywnościowe znów zaczęły być przyznawane. Co więcej, po 1 lipca uzyskanie statusu uchodźcy jest niezwykle skomplikowane, bo zgodnie z przepisami na taki status nie może liczyć nikt, kto docierając na Węgry, przekroczył terytorium innego państwa uznanego jako bezpieczne, jak Serbia czy Turcja.
Mimo to po czerwcowym szczycie migracyjnym i dobrych słowach pod adresem premiera Węgier płynących z ust innych polityków unijnych trudno przypuszczać, że Budapeszt i Bruksela wystąpią na wojenną ścieżkę. Pewną karą za taką postawę mogłoby być na przykład nieudzielenie wsparcia Węgrom przez Unię Europejską w konflikcie z Ukrainą. Chodzi o powołanie w sierpniu pełnomocnika rządu ds. rozwoju Zakarpacia, co po raz kolejny zaostrzyło i tak trudne relacje węgiersko-ukraińskie. W czwartek szef węgierskiej dyplomacji Péter Szijjártó spotkał się w Rzymie ze swoim włoskim odpowiednikiem Enzem Milanesim. Jak podano, w trakcie rozmów poruszono „niedopuszczalną postawę Ukrainy” wobec mniejszości narodowych. Chodzi o ustawę o edukacji, która ograniczyła prawo do nauczania w językach mniejszościowych. Szijjártó prosił Milanesiego, by wspomógł węgierską presję na Kijów.