W pół roku po zamordowaniu na Słowacji dziennikarza śledczego Jana Kuciaka i jego partnerki opublikowano w piątek kwestionujący niezależność śledztwa w tej sprawie list otwarty, podpisany przez ponad 300 słowackich dziennikarzy i wydawców prasy.

„Nadal nie wiemy, kto ich zabił i dlaczego to zrobił. Wciąż mamy wątpliwości, czy śledztwo jest rzeczywiście niezależne. Jan pisał także o mafii, która miała kontakty z ludźmi z najbliższego otoczenia byłego premiera Roberta Fico. Skoro po zabójstwie nie doszło do zasadniczych zmian w policji czy prokuraturze, nie możemy mieć wielkiego zaufania do prowadzonego śledztwa” – zaznaczyli dziennikarze.

"Zabójstwo kolegi wstrząsnęło nami, ale nas nie zastraszyło. Nie przestaliśmy pytać, śledzić i kontrolować polityków i ludzi pełniących funkcje publiczne. Rządzący politycy się po zabójstwie (Kuciaka) nie zmienili. Wprost przeciwnie, ich słownictwo wobec dziennikarzy jest jeszcze ordynarniejsze. Do tego łączą nawet samo zabójstwo i reakcje na nie z konspirowaniem" - czytamy w liście.

Kuciak zajmował się między innymi działalnością na wschodniej Słowacji włoskich przedsiębiorców podejrzewanych o powiązania z mafią i widywanych w towarzystwie zaufanych współpracowników premiera. Wywołane zabójstwem społeczne protesty zmusiły Fico do rezygnacji z kierowania rządem, ale zachował on stanowisko przewodniczącego swej partii Kierunek – Socjaldemokracja (Smer-SD).