15 sierpnia to jest święto naszego wielkiego zwycięstwa, wielkiego tryumfu, który był także wielką zasługą dla ówczesnego świata, dla ówczesnej Europy. To był moment zwrotny w tej wojnie - powiedział w środę prezydent Andrzej Duda.

"15 sierpnia to jest święto naszego wielkiego zwycięstwa, wielkiego tryumfu, który był także wielką zasługą dla ówczesnego świata, dla ówczesnej Europy. Bo przecież pamiętajmy, że Polska nie była wtedy ostatecznym celem ataku. Celem było niesienie komunizmu na całą zachodnią Europę, celem było dotarcie do Paryża i dalej, to był ich cel. A Polska była po drodze i Polskę trzeba było zniszczyć, bo była przeszkodą. Tymczasem okazała się przeszkodą nie do przejścia, nie do pokonania" - mówił prezydent w radiowej Jedynce.

Jak przypomniał, wojna wtedy nie układała się dla nas dobrze. "Właśnie aż do tego 15 sierpnia, kiedy to nastąpiło to kontruderzenie, genialny manewr taktyczny marszałka Józefa Piłsudskiego i dowódców, którzy wtedy dzielnie stali i cały czas zastanawiali się i rozważali w jaki sposób można odwrócić losy tej wojny. Przecież Sowieci byli pewni, że już wchodzą do Warszawy, że Warszawa już jest ich. Już się nastawiali na to co też w Warszawie będą mogli zrabować. A tymczasem okazało się, że uciekali stąd gdzie pieprz rośnie, a polscy żołnierze pokazali męstwo, którego oni się w ogóle nie spodziewali w tamtym momencie" - podkreślił Andrzej Duda.

"Niektórzy twierdzą, że całe późniejsze postępowanie Stalina wobec Polski, mord katyński to była jego zemsta za tę klęskę, którą wtedy poniósł, za tę kompromitację, której wtedy doznał jako dowódca" - zaznaczył prezydent. Zwrócił również uwagę na fakt, że świętujemy 15 sierpnia dlatego, że to był moment zwrotny w tej wojnie.

"I od tego czasu szale przechyliły się zdecydowanie na naszą stronę i to był można powiedzieć ten absolutnie kluczowy moment całej tej wielkiej kampanii wojennej wtedy dla nas zwycięskiej. I to pozwoliło m.in. na ostateczne ukształtowanie granic odrodzonej, niepodległej Polski" - dodał Andrzej Duda.

Prezydent był także pytany jak ocenia zagrożenie ze strony Rosji dla naszej części Europy. "Ono istnieje dlatego, że Rosja, władze podejmują takie, a nie inne decyzje, zachowują się w taki, a nie inny sposób" - odpowiedział.

Przypomniał, że niedawno obchodzono rocznicę wystąpienia prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Tbilisi w 2008 r. "To było wystąpienie w obronie Gruzji, wtedy zaatakowanej właśnie przez Rosję. Nagle, niespodziewanie Rosja zaatakowała, wykonała akt agresji, zagrabiła ziemie gruzińskie. Wtedy pan profesor Lech Kaczyński w Tbilisi przestrzegał, że jeżeli świat nie stanie i nie powie zdecydowanie +nie+ takiemu działaniu, to będzie to zachęta do dalszych działań" - mówił Andrzej Duda.

"Niestety, ponieważ świat nie powiedział zdecydowanie, twardo nie, nie zmienił swojej polityki wobec Rosji w sposób zasadniczy, potem mieliśmy w 2014 r. agresję na Ukrainie. Mówić dzisiaj, że Rosja nie jest agresorem jest po prostu zupełnie niepoważne - no jest, taka jest prawda. Rosja jest agresorem, cały czas czuje się zagrożona Gruzja, cały czas w sytuacji wojennej jest Ukraina i Krym jest okupowany przez Rosję, ługańskie ziemie i donieckie też. Separatyści, to przecież tak naprawdę są po prostu Rosjanie, wspierani przez Kreml i istnieją tylko w oparciu o wsparcie Kremla" - oświadczył prezydent.

Jak mówił, "różnego rodzaju prowokacje rosyjskie, te militarne i te o charakterze hybrydowym, cyberataki, pokazują, że nie jest to państwo, sąsiad, o którym można mówić, że jest bezpieczny, że jest dobrym sąsiadem".

Prezydent zwrócił uwagę, że odpowiedź Polski na działania Rosji może być taka, na jaką nas stać i jesteśmy w stanie sobie pozwolić. Przypomniał, ze Polska jest członkiem NATO. "Wystaraliśmy się o to, że wojska NATO są dzisiaj obecne na polskiej ziemi, przede wszystkim wojska amerykańskie" - powiedział.

Zaznaczył także, że naszym zadaniem jest również modernizacja polskiej armii, zwiększanie jej potencjału. "Bardzo byśmy chcieli, żebyśmy mieli taką armię, żebyśmy spokojnie mogli się sami obronić" - dodał Andrzej Duda.

Podkreślił również, że jest bardzo zadowolony ze współpracy z ministrem obrony Mariuszem Błaszczakiem. "Jest doświadczony nie tylko jako polityk, ale też w działalności rządowej, świetnie się sprawdzał jako minister spraw wewnętrznych i administracji" - zaakcentował prezydent.

Andrzej Duda ocenił, że Mariusz Błaszczak "wprowadził wiele odpowiedzialnych ważnych zmian". "Jest uważny w działaniach kadrowych, stara się czynić to z dużym taktem" - dodał. Prezydent wyraził jednocześnie nadzieję, że kadra oficerska, "ci którzy są oddani sprawie bezpiecznej Polski i służbie dla kraju" również są zadowoleni z tego, w jaki sposób swoją służbę wykonuje minister Błaszczak.

Andrzej Duda przypomniał, że ustalił z ministrem listę awansów generalskich. "Cieszę się, że to wszystko przebiega sprawnie" - zaznaczył.

Pytany o stosunki Polski z Unią Europejską zaakcentował, że w UE "są różne interesy, my prowadzimy twardą politykę i idziemy do przodu".

Zdaniem prezydenta w przestrzeni międzynarodowej - jeżeli chodzi o znaczenie poszczególnych państw - "nie ma luk i wolnych miejsc". "Jeżeli przesz do przodu, zajmujesz miejsca, które chciałby zajmować kto inny. Oczywiście to nie wzbudza (...) zachwytu, nie jest przyjmowane z aplauzem, wtedy jest atak" - dodał Andrzeja Dudy. Jak mówił "my też jesteśmy atakowani".

"W moim przekonaniu to tylko dowód na to, że idziemy do przodu, realizujemy działania mające charakter propaństwowy i to się nie wszystkim podoba" - podkreślił prezydent. Zaznaczył, że jesteśmy często atakowani, ale "atakuje się silnych a nie słabych". "To że nas atakują w sensie politycznym to dowód, że nasze znaczenie wzrasta, bo jak ktoś się nie liczy, to się go omija" - ocenił.

Na dowód znaczenia kraju przypomniał niemal jednogłośny wybór Polski na niestałego członka Rady Bezpieczeństwa ONZ. "To pokazuje jak jesteśmy postrzegani na arenie międzynarodowej" - dodał Andrzej Duda.