Ateny uznawane są za najbliższego przyjaciela Rosji spośród wszystkich stolic NATO i Unii Europejskiej. Ale i one żądają, żeby Kreml przestał ingerować w ich sprawy wewnętrzne.
Rosja doprowadziła do najpoważniejszego od lat kryzysu w relacjach z tradycyjnie przyjazną Grecją. Stawką jest próba storpedowania porozumienia Grecji z Macedonią w sprawie zmiany nazwy tej ostatniej. Układ otwiera Macedończykom drzwi do rozpoczęcia rozmów o wejściu do Sojuszu Północnoatlantyckiego i Unii Europejskiej.
Najnowszą odsłoną grecko-rosyjskiego sporu jest niepotwierdzona na razie na oficjalnym szczeblu informacja o wezwaniu na konsultacje greckiego ambasadora w Moskwie. O tym, że Andreas Friganas wróci do Aten, jako pierwszy poinformował w piątek grecki kanał ANT1, a potwierdziła go kremlowska agencja prasowa RIA Nowosti. Wycofanie ambasadora z państwa przyjmującego to w języku dyplomacji drastyczny znak protestu.
Wcześniej Rosjanie wyrzucili z Moskwy dwóch niższych rangą greckich dyplomatów po tym, jak Ateny zrobiły to samo z dwoma Rosjanami, a dwóm rosyjskim duchownym odmówiły wiz. To wówczas Marija Zacharowa, rzeczniczka ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa, w bezprecedensowy sposób skrytykowała politykę greckich władz, tłumacząc ją „wyjątkowo silnymi naciskami brytyjskich i amerykańskich partnerów”. Rosja odrzuciła też wszystkie oskarżenia, które pojawiły się pod jej adresem w kilku bałkańskich stolicach.
Grecja uznała słowa Zacharowej za poniżające. Ministerstwo Spraw Zagranicznych wydało notę, w której w dobitny sposób oceniło działania Moskwy. „Rosja w dalszym ciągu wydaje się niezdolna do zrozumienia zasadniczego stanowiska Grecji w polityce zagranicznej. Odkąd zaczęła walczyć ramię w ramię z Turcją (w Syrii – red.), stopniowo dystansuje się od dotychczasowego poziomu przyjaźni i współpracy, który charakteryzował relacje grecko-rosyjskie przez ostatnie 190 lat” – czytamy w oświadczeniu z 10 sierpnia.
„Chcemy przypomnieć naszym rosyjskim przyjaciołom, że żaden kraj na świecie nie będzie tolerował prób a) przekupywania urzędników państwowych, b) podkopywania jego polityki zagranicznej i c) ingerencji w sprawy wewnętrzne” – ogłosił grecki resort dyplomacji. – Kiedy podejmuję kroki przeciwko ludziom, którzy naruszają prawo międzynarodowe i zasady obowiązujące gości w naszym kraju, mówią mi, że nie powinienem. Nie rozumiem, dlaczego – irytował się nieco wcześniej szef dyplomacji Nikos Kodzias w rozmowie z agencją AMNA.
Rosjanie próbowali przekupić przedstawicieli greckiego wywiadu
Zarzuty rządu w Atenach są bardzo poważne. Według władz Rosjanie próbowali przekupić przedstawicieli greckiego wywiadu, by wzmacniali siły niechętne układowi z Macedonią. Kreml ma też wykorzystywać mnichów z rosyjskiego monasteru w autonomicznej republice Athos do finansowania antymacedońskiej opozycji. Monaster św. Pantelejmona zamieszkuje około 70 rosyjskojęzycznych mnichów, a na ich czele stoi archimandryta Eulogiusz (Michaił Iwanow), urodzony w rosyjskim obwodzie czelabińskim. Władimir Putin odwiedzał monaster św. Pantelejmona co najmniej dwukrotnie, po raz ostatni w maju 2016 r.
Grecki rząd nie chce do końca palić mostów i pełnym oburzenia komunikatom towarzyszą pojednawcze wypowiedzi. – Musieliśmy zareagować na łamanie prawa międzynarodowego, ale wierzę, że to tylko pojedynczy incydent. Naszą intencją jest zachowanie dobrych relacji grecko-rosyjskich – mówił Reutersowi Jeorjos Katrungalos, zastępca ministra Kodziasa w MSZ. Ateny tradycyjnie należą do najprzychylniejszych Rosji stolic UE i NATO. Greccy politycy dystansują się od sankcji nałożonych na Rosję za agresję przeciwko Ukrainie, choć nigdy nie pozwolili sobie na nałożenie weta na taką politykę.
Praprzyczyną niezadowolenia Kremla była umowa zawarta w czerwcu między premierami Grecji Aleksisem Tsiprasem i Macedonii Zoranem Zaewem, kończąca trwający od lat 90. spór. Na mocy układu słowiańskie państwo zmieni nazwę na Republikę Macedonii Północnej, uspokajając obawy Aten przed potencjalnymi roszczeniami terytorialnymi wobec greckiej Macedonii ze stolicą w Salonikach. W zamian Grecja wycofa sprzeciw wobec rozmów akcesyjnych władz w Skopje z UE i NATO.
Parlament w Atenach już ratyfikował porozumienie. W Macedonii we wrześniu odbędzie się referendum w tej sprawie. Według ostatniego sondażu zwolennicy układu wygrywają na razie z przeciwnikami stosunkiem 41:35. Aby zwiększyć szansę na sukces, rząd Zaewa postanowił powiązać sprawę zmiany nazwy z pytaniem o ambicje euroatlantyckie, cieszące się w narodzie większą popularnością niż sam układ z Atenami. Macedończycy formalnie odpowiedzą więc na pytanie: „Czy popierasz członkostwo w UE i NATO poprzez zaakceptowanie porozumienia między Macedonią i Grecją?”.
Część opozycji wzywa ludzi do zignorowania plebiscytu. „Wezwania do bojkotu to silne narzędzie manipulowania obywatelami i maska, za którą kryją się zupełnie inne motywy. To propaganda, którą można rozpoznać jako produkt laboratoriów wywiadowczych przeciwników wejścia Macedonii do NATO i UE” – pisał publicysta Eroł Rizaow we wczorajszym wydaniu dziennika „Nezawisen Wesnik”. Przeciwnicy porozumienia argumentują, że nie powinno się dawać obcym państwom prawa do dyktowania tego, jak ma się nazywać ich ojczyzna. Taki pogląd jest dość powszechny zwłaszcza wśród zwolenników konserwatywnej części sceny politycznej.
Dwaj lewicowi premierzy po zawarciu porozumienia musieli stawić czoła negatywnej kampanii opozycji. Wywodzący się z prawicy prezydent Macedonii Dźorge Iwanow nałożył weto, oddalone potem przez parlament. Tsipras musiał stawić czoła wnioskowi o wotum nieufności dla swojego gabinetu – wygrał. Równolegle na ulicach greckich i macedońskich miast doszło do gwałtownych protestów. Jak później ujawnili dziennikarze śledczy z konsorcjum OCCRP, bunt w Skopje był podlewany pieniędzmi grecko-rosyjskiego biznesmena Iwana Sawwidiego, który finansował grupy kibiców i narodowców przeciwnych porozumieniu.
OCCRP ustalił, że pieniądze przewożono w gotówce przez grecko-macedońską granicę. Zaew powiedział „BuzzFeed News”, że za „dokonanie aktu przemocy” płacono nawet 21 tys. dol. Konsorcjum we współpracy z kanałem Nowa TW twierdzi, że w koordynację działań poza dyplomatami i rezydentami rosyjskiego wywiadu było zaangażowane Rossotrudniczestwo, czyli urząd zajmujący się oficjalnie wspieraniem rosyjskiej diaspory, a nawet państwowa agencja TASS.
Kreml nie ukrywa, jak docelowo miałaby wyglądać Macedonia. Nenad Kołew z macedońskiego MSZ w kwietniu 2017 r. opisał w jednej z depesz spotkanie z ambasadorem Rosji. Oleg Szczerbak miał przyznać Kołewowi, że celem Moskwy jest „zmiana politycznego kursu państw bałkańskich (Czarnogóra, Bośnia i Hercegowina, Macedonia, Serbia), by utworzyły one pas krajów neutralnych wojskowo w ramach tzw. inicjatywy B4”. Z kolei na płaszczyźnie gospodarczej Macedonia miałaby „złożyć wniosek o członkostwo w Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej (Rosja, Białoruś, Kazachstan, Armenia, Kirgistan)”.