Linie lotnicze operujące na najważniejszym brytyjskim lotnisku Heathrow w zachodnim Londynie narzekają na sięgające dwóch i pół godziny opóźnienia przy kontroli granicznej - poinformował w poniedziałek dziennik "The Times".

Według informacji uzyskanych przez transatlantyckiego brytyjskiego przewoźnika Virgin Atlantic rekomendowany maksymalny okres odprawy - 45 minut dla obywateli spoza Unii Europejskiej - jest przekraczany niemal codziennie. Najdłuższy czas oczekiwania odnotowano na początku lipca, kiedy pasażerowie spędzili w kolejkach do kontroli paszportowej nawet 2 godziny i 36 minut.

Szef Virgin Atlantic Craig Kreeger powiedział w rozmowie z "Timesem", że "znaczne kolejki na granicy oznaczają, że tysiące osób, które odwiedzają Wielką Brytanię, regularnie mierzą się z długimi kolejkami". "Wszyscy zgadzamy się, że bezpieczeństwo na naszych lotniskach jest istotne i pozostaje głównym priorytetem, ale innym krajom udaje się skuteczniej zarządzać granicami" - dodał.

"W czasach, kiedy Wielka Brytania potrzebuje pokazać światu, że jest nadal otwarta (...), rząd i Służba Graniczna muszą zrobić na każdej osobie świetne pierwsze wrażenie" - podkreślił, nawiązując do planowego wyjścia Zjednoczonego Królestwa z Unii Europejskiej w marcu 2019 roku i obaw o wpływ tej decyzji na wizerunek kraju.

W ubiegłym tygodniu w podobnym tonie wypowiedział się prezes brytyjskich linii lotniczych British Airways Alex Cruz, który zaapelował do ministra spraw wewnętrznych Sajida Javida o "natychmiastowe podjęcie działań, by rozwiązać tę farsę na przejściu granicznym".

W ubiegłym tygodniu media donosiły, że rząd rozważa wprowadzenie po Brexicie dodatkowych przejść na lotniskach, które byłyby dostępne jedynie dla obywateli Wielkiej Brytanii.

Brytyjska straż graniczna ostrzegła jednak, że może to przynieść skutek odwrotny od zamierzonego, bo obywatele państw trzecich będą przekraczali granicę szybciej niż Brytyjczycy, którzy stanowią ogromną większość pasażerów.

Według spekulacji medialnych planom tym sprzeciwia się minister Javid, ale ich zwolenniczką jest sama premier Theresa May, która chce, by specjalne przejścia tylko dla Brytyjczyków były symbolem zmian po Brexicie.