Rumuńska policja w sobotę oświadczyła, że użycie przez nią siły w czasie piątkowych antyrządowych protestów w Bukareszcie było uzasadnione. W wyniku starć między uczestnikami demonstracji a funkcjonariuszami poszkodowanych zostało 455 osób.

Rzecznik rumuńskich oddziałów prewencyjnych Marius Militaru poinformował, że 70 osób, w tym 11 policjantów, przewieziono do szpitali. Wcześniej informowano o 65 hospitalizowanych. Dodał, że w stosunku do ośmiu osób policja wniesie zarzuty.

Nie wiadomo, czy wśród poszkodowanych są osoby z obrażeniami zagrażającymi życiu. Militaru zaznaczył, że jedna z funkcjonariuszek została "brutalnie pobita" i możliwe, że ma złamany kręgosłup.

Rzecznik podkreślił, że w piątek wieczorem policjanci otrzymali od biura prefekta polecenie ewakuowania protestujących z placu Zwycięstwa. Dodał, że protest przed budynkami rządowymi trwał już wtedy od kilku godzin.

Inny rzecznik policji Georgian Enache wskazał, że użycie siły było uzasadnione, ponieważ kilkukrotnie zaapelowano do protestujących o opuszczenie placu. Niektórzy uczestnicy akcji rzucali w stronę policji kamienie, butelki i bomby dymne. Grupa protestujących próbowała przerwać kordon policyjny, stojący przed rządowym budynkiem.

By rozproszyć protestujących, policja użyła gazu łzawiącego i armatek wodnych. Według policji w tłumie byli "prowokatorzy".

Prezydent Rumunii Klaus Iohannis, krytyk lewicowego rządu, potępił "brutalną interwencję policyjnych oddziałów prewencyjnych". Rząd na razie nie skomentował piątkowych zdarzeń.

Agencja Associated Press podaje, że na przemoc ze strony policji uskarża się też trzech dziennikarzy. W sobotę austriacki nadawca publiczny ORF podał, że operator nagrywający relację na miejscu protestu został uderzony pałką przez policję, a prezenter został zepchnięty pod ścianę. Dziennikarz rumuńskiego portalu informacyjnego mówi z kolei, że został kopnięty i popchnięty przez funkcjonariuszy prewencji.

Kolejny protest zaplanowano na sobotni wieczór.

Media szacują, że w antyrządowych protestach w wielu miastach Rumunii w piątek wzięło udział od 30 do 50 tys. osób.