Gwałtowna reakcja Arabii Saudyjskiej na wezwanie przez Kanadę do uwolnienia aktywistów broniących praw człowieka jest nie tylko politycznym i gospodarczym sporem. Według ekspertów to także reakcja na kanadyjską politykę promocji wartości humanistycznych.

W komentarzu na portalu dziennika „The Globe and Mail” profesor Uniwersytetu Ottawskiego Peter Jones zwrócił uwagę, że publiczne uderzenie w krytyków nieprzestrzegania praw człowieka w Arabii Saudyjskiej „może się spodobać konserwatywnym frakcjom królestwa”.

Podkreślił też, że głównym problemem dla Saudyjczyków może być wybór słów, czyli wezwanie do „niezwłocznego uwolnienia”. Użycie takiego zwrotu może bowiem sugerować, że Arabia Saudyjska „nie ma prawdziwego systemu prawnego” - napisał Jones, zwracając uwagę na wieloletnią dokumentację problemów z przestrzeganiem praw człowieka w tym kraju.

Profesor Bessma Momani z Uniwersytetu Waterloo mówiła w radiu publicznym CBC, że przestrzeganie praw człowieka to jedna z podstawowych wartości, których promowania Kanadyjczycy oczekują, zaś polityczni więźniowie w Arabii Saudyjskiej doceniają takie głosy jak Kanady. Momani wskazywała też na oficjalną pozycję rządu w Ottawie w kwestii promocji praw człowieka.

Jednym z pierwszych polityków, którzy zwracali uwagę na wartości, które łączą, był ówczesny premier Pierre Eliott Trudeau, dla którego przyjęcie w 1982 roku Kanadyjskiej Karty Praw i Wolności, będącej częścią konstytucji, wiązało się z samookreślaniem społeczeństwa: „Kanada jest krajem, w którym wszyscy ludzie są równi i podzielają pewne podstawowe wartości bazujące na wolności” - pisał Trudeau w opublikowanych w 1993 roku pamiętnikach.

We współczesnych poradnikach dla imigrantów powtarzane są podobne słowa. Region Durham w prowincji Ontario wskazuje na swojej stronie internetowej: „Karta Praw i Wolności jest podstawą systemu prawnego Kanady. Kanadyjczycy postrzegają kartę jako istotną część kanadyjskich wartości”.

W artykule Guya Lawsona w „New York Timesie”, opublikowanym w grudniu 2015 roku, obecny premier Justin Trudeau wskazywał, że „nie ma jednolitej tożsamości(…) są podzielane wartości: otwartość, szacunek, współczucie, chęć do ciężkiej pracy, bycie dla siebie wzajemnie, poszukiwanie równości i sprawiedliwości. Ta jakość czyni z nas pierwsze +postnarodowe+ państwo”.

Indeks opracowany na Uniwersytecie Waterloo wymienia dziewięć wartości ważnych dla Kanadyjczyków: sprawiedliwość, inkluzywność, demokracja, ekonomiczne bezpieczeństwo, poczucie bezpieczeństwa, zrównoważony rozwój, różnorodność, równość i zdrowie. Te wartości istotne dla wspólnej przyszłości „są drogowskazami pokazującymi jak Kanada może podążać dalej jako społeczeństwo”.

Kanadyjskie wartości badał też urząd statystyczny - Statistics Canada. W 2013 roku 92 proc. respondentów odpowiedziało, że prawa człowieka to wartość wspólna dla Kanadyjczyków, 92 proc. uznało też, że wartością wspólną jest szacunek dla prawa, a 91 proc. - że równość płci. W tym samym badaniu Statistics Canada pytał też o ważne symbole: najważniejszym z nich jest Karta Praw i Wolności - dla 72 proc. kobiet i 68 proc. mężczyzn.

Badający od lat kanadyjski ranking wartości Environics Institute opublikował w kwietniu raport opisujący jak Kanadyjczycy postrzegają się w relacjach z innymi krajami. „Wielokulturowość, różnorodność i inkluzywność są coraz bardziej uważane przez Kanadyjczyków za najważniejszy wkład dla świata”. „Mniej ważne są misje pokojowe czy pomoc zagraniczna, coraz ważniejsze jest to, kim jesteśmy, kim stajemy się jako ludzie i jak dogadujemy się z innymi” - napisano w raporcie.

Kanadyjczycy oczekują przyjęcia „kanadyjskich wartości” także od imigrantów. W badaniu z lutego Environics Institute zadał pytanie o stopień zgodności z opinią, że zbyt wielu imigrantów nie przyjmuje kanadyjskich wartości. W większym lub mniejszym stopniu z tą opinią zgadza się od 63 proc. (w Albercie) do 46 proc. (Manitoba, Saskatchewan, Kolumbia Brytyjska). Średnio z tą opinią zgadza się 51 proc. Kanadyjczyków, przy czym jeszcze w 1993 roku ten odsetek wynosił 72 proc.

Kanadyjskie wartości to jednak nie jest nadmierna ustępliwość. Pierre Trudeau, zwolennik praw obywatelskich, podczas kryzysu w Quebec w 1970 roku pytany przez dziennikarza CBC jak zawiesić właśnie prawa obywatelskie dla przywrócenia porządku, odpowiedział: „no to patrz”, a później podjął kontrowersyjną decyzję o wysłaniu policji przeciw demonstrantom. W 2012 roku szef liberałów Justin Trudeau wyzwał na bokserski pojedynek konserwatywnego senatora Patricka Brazeau, byłego żołnierza, zawodnika karate. Trzecia runda została przerwana zanim Brazeau upadł na ringu.

Z Toronto Anna Lach (PAP)