W Polsce nie ma sensu wzmacniać popytu na mieszkania. Trzeba wspierać programy propodażowe, które uzupełnią ofertę rynkową o mieszkania dla tych, którzy do tej pory nie mieli na nie szans - mówił wiceminister inwestycji i rozwoju Artur Soboń.

Soboń, we wtorek w TVN24BiŚ, stwierdził, że dotychczasowe programy, np. Mieszkanie dla Młodych, wzmacniały popyt. „ Zachęcały do tego, że jeśli ktoś miał zdolność kredytową na mieszkanie o pow. 40 metrów kwadratowych, to dzięki rządowemu wsparciu mógł sobie kupić mieszkanie 45-metrowe” - mówił.

„Dane twardo pokazują, że jest w Polsce duży głód na mieszkania, że tych mieszkań brakuje i trzeba wspierać programy propodażowe, czyli takie, które uzupełnią ofertę rynkową o dodatkowe mieszkania, dla tej grupy osób, które do tej pory szans na mieszkania nie miały” - powiedział wiceszef MIiR.

Stąd - jak tłumaczył - program Mieszkanie na start jest dedykowany dla nowych inwestycji mieszkaniowych w lokalach czynszowych.

Dodał, że głównym kryterium decydującym o przyznaniu dopłat jest to dochodowe. Jednoosobowe gospodarstwa domowe będą mogły ubiegać się o dopłatę, jeżeli ich średni miesięczny dochód nie przekracza 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej, publikowanego przez GUS. Na każdą kolejną osobę w gospodarstwie domowym limit 60 proc. jest zwiększany o 30 pkt. proc. Oznacza to, że w przypadku dwuosobowego gospodarstwa limit wynosi 90 proc. przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej, a w przypadku trzyosobowego - 120 proc.

Wyjaśnił, że rodzina, gdzie jest dwójka dorosłych i dwójka dzieci, musi mieć średni miesięczny dochód o wysokości 1,6 tys. zł. „To nie jest kryterium socjalne. Ono jest postawione dużo wyżej i liczymy, że do programu będzie mogło wchodzić 30 tys. rodzin każdego roku” - powiedział Soboń.

Powiedział, że aby dopłaty miały zastosowanie do danej inwestycji musi zostać najpierw zawarta umowa między gminą a Bankiem Gospodarstwa Krajowego. „Tu jest ogromna rola samorządu. To jest realne narzędzie dla polityki mieszkaniowej w gminach, bo te gminy mają kompetencje do tego, by ocenić kogo powinny obejmować dopłaty” - tłumaczył.

„My zaproponowaliśmy kryteria pierwszeństwa np. dzietność, ale jednocześnie zostawiliśmy otwarty katalog dla gmin, tak aby mogły wybrać takie kryteria, które są lokalnie ważne” - wskazał.

Zdaniem wiceministra specustawa mieszkaniowa, która ma przyspieszyć inwestycje mieszkaniowe nie będzie miała większego wpływu na deweloperów, czy inwestorów prywatnych. „Powszechnym zarzutem, który słyszałem do niedawna jest to, że to ustawa idealna dla deweloperów, a prawda jest taka, że my zaproponowaliśmy ten projekt po to, aby zwiększyć podaż gruntów i przyspieszyć procedury przede wszystkim w ramach programu Mieszkanie plus” - tłumaczył.

„To jest ustawa, która nakazuje wysokie standardy urbanistyczne w zamian za szybsze procedury m.in. przekształcenie terenów pod budownictwo mieszkaniowe. Uważam, że ona jest uczciwa dla całego rynku. Proponując rozwiązania, które będą korzystne dla programu rządowego nie ograniczamy tych rozwiązań wyłącznie np. dla BGK Nieruchomości. One są dostępne dla wszystkich” - podkreślił Soboń.