Mike Pompeo zapowiada amerykańskie inwestycje gospodarcze i obronę przed naciskami Pekinu.
Stany Zjednoczone, wbrew pojawiającym się obawom, nie zamierzają się wycofywać z regionu Azji i Pacyfiku ani ustępować tam pola Chinom. Amerykański sekretarz stanu Mike Pompeo przedstawił wczoraj plan zaangażowania gospodarczego Waszyngtonu w regionie, siłą rzeczy będący konkurencją dla chińskiej Inicjatywy Pasa i Szlaku.
Ogłoszona przez Donalda Trumpa polityka „America First” wzbudziła obawy w wielu krajach regionu Azji i Pacyfiku o przyszłość zaangażowania gospodarczego i militarnego USA w tej części świata, zwłaszcza że w ślad za izolacjonistyczną retoryką poszły konkretne działania, jak wypowiedzenie umowy o Partnerstwie Transpacyficznym (TPP), obniżającej stawki celne między 12 jej stronami. Wycofywanie się USA automatycznie wpychałoby mniejsze państwa regionu w gospodarczą zależność od Chin, które i tak zwiększają swoje wpływy np. przez ogłoszoną kilka lat temu Inicjatywę Pasa i Szlaku – budowę sieci szlaków lądowych i morskich łączących ten kraj z Europą. Oddanie pola Pekinowi byłoby tym bardziej niezrozumiałe, że Trump postrzega Chiny jako głównego rywala USA, a oba państwa toczą ze sobą wojnę handlową, podwyższając stawki celne na produkty drugiej strony.
Administracja Trumpa zapewniła jednak wczoraj, że żadnego wycofywania się z regionu nie ma i na początek Stany zamierzają zainwestować 113 mln dol. w projekty technologiczne, energetyczne i infrastrukturalne. – Te pieniądze są zaledwie zaliczką w nowej erze gospodarczego zaangażowania USA w pokój i dostatek regionie Indo-Pacyfiku – oświadczył Pompeo podczas forum gospodarczego w amerykańskiej izbie handlowej. (USA zaczęły używać tej nazwy, by symbolicznie pomniejszyć rolę Chin w tej części świata). W forum wzięli udział także sekretarze handlu – Wilbur Ross oraz energii – Rick Perry. Ale zaangażowanie nie ma się ograniczać tylko do spraw gospodarczych. – USA będą bronić innych krajów przed przymusem. Chcemy pokojowego rozwiązywania międzynarodowych sporów morskich. Tam, dokąd zmierza Ameryka, chcemy partnerstwa, a nie dominacji. Chcemy strategicznego partnerstwa, a nie strategicznej dominacji – mówił sekretarz stanu, nie wymieniając z nazwy Chin, ale nie pozostawiając wątpliwości, do kogo skierowane jest to ostrzeżenie. Chiny od pewnego czasu prowadzą bardzo asertywną politykę w kwestii spornych wysp na Morzu Południowochińskim, a jedną z głównych obaw w związku z Inicjatywą Pasa i Szlaku jest to, że doprowadzi ona mniejsze kraje do gospodarczej, a w konsekwencji politycznej zależności od Pekinu.
– Pompeo wprawdzie zadeklarował, że to nie jest projekt wymierzony w Inicjatywę Pasa i Szlaku, ale będzie to odebrane jako projekt konkurencyjny. Wydaje się, że administracja Trumpa zaczęła wreszcie myśleć nad jakąś spójną polityką względem Azji. O ile pierwszy okres był wycofaniem się z niej czy przecięciem polityki Baracka Obamy, bez zaproponowania czegokolwiek w zamian, o tyle teraz wygląda, że Stany Zjednoczone chcą pójść do przodu. Najwyraźniej zrozumiały, że twardą polityką jednostronnych posunięć w Azji nie wygrają, szczególnie biorąc pod uwagę coraz bardziej pozytywne nastawienie Chin do współpracy regionalnej – ocenia w rozmowie z DGP Tomasz Smura, analityk ds. międzynarodowych z think tanku Fundacja im. Kazimierza Pułaskiego.