Nowelizacja ustaw m.in. o SN, ustroju sądów, KRS i o prokuraturze była niewielką, techniczną zmianą, a nie jakościową - powiedział europoseł PiS Karol Karski. Zdaniem opozycji, PiS w sposób "niesłychanie arogancki" łamie konstytucję" i protesty będą trwały.

Sejm w zeszły piątek uchwalił kolejną nowelizację m.in. ustaw o Sądzie Najwyższym i ustroju sądów. Senat przyjął ją - bez poprawek - w nocy z wtorku na środę. Prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację w czwartek, tego samego dnia została ona opublikowana w Dzienniku Ustaw, a duża część jej przepisów weszła w życie w piątek.

W związku z najnowszymi zmianami w ustawach sądowych organizowane były w różnych miastach kraju protesty. W czwartek wieczorem w Warszawie po formalnym zakończeniu manifestacji przed Pałacem Prezydenckim około godz. 23 grupa manifestantów została na miejscu - skandowała niecenzuralne słowa pod adresem prezydenta. Vis a vis kościoła przy Pałacu Prezydenckim doszło do użycia gazu łzawiącego.

Rzecznik komendanta stołecznego policji kom. Sylwester Marczak stwierdził w piątek, że "jeżeli pojawiła się chmura gazu, o której w internecie piszą dziennikarze, to jednoznacznie pokazuje, że gaz został użyty wobec policjantów". "W związku z tym zagrożeniem jeden z funkcjonariuszy użył gazu. Działanie policjantów było adekwatne do zagrożenia" - podkreślił.

O protestach i sytuacji, do której doszło w czwartek przed Pałacem Prezydenckim dyskutowali politycy uczestniczący niedzielnych programach telewizyjnych.

Szef gabinetu politycznego premiera Marek Suski (PiS) zaznaczył w TVP Info, że policja "absolutnie nie ma rozkazu używania przemocy, czy siły wobec demonstrantów". "Nie jest naszym celem to, o czym marzy opozycja, że (...) nie ważne kto zaczął, ważne że była burda. Absolutnie policja nie daje się tutaj sprowokować, natomiast prowokują ci, którzy na tych demonstracjach są atakując policję, wyzywając, używając gazu, czy nawet udając obrażenia jak ten jeden (z demonstrujących - PAP), który się położył udając martwego" - powiedział Suski.

Według niego, za rządów PO "strzelano do górników, wydawano rozkazy używania broni gładkolufowej czy podpalano budki pod ambasadą", żeby - jak mówił - później oskarżyć "niewinne osoby o tego typu działania". "To jest zdecydowana różnica. Ten rząd (Prawa i Sprawiedliwości - PAP) traktuje demonstrantów w taki sposób, jak w demokratycznym państwie powinno się ludzi wyrażających odmienne opinie traktować. Niestety ci ludzie prokreacją ton demokratyczny i atakują policję. (...) Policja jest od pilnowania porządku, nie jest przeciwnikiem politycznym" - podkreślił.

Wicemarszałek Sejmu Barbara Dolniak (Nowoczesna) zaznaczyła w Polsat News, że "policja jest od tego, by pilnować porządku i podejmować takie działania, które zapewnią bezpieczeństwo protestującym, przewidywać, że przy takich wydarzeniach emocje mogą być głębokie".

Według niej emocje na protestach wynikają "z potrzeby obrony praworządności". "Po 1989 roku myśleliśmy, że już nigdy więcej takie sytuacje się nie powtórzą, że przekroczyliśmy pewną granicę, poza którą już takich zachowań, takich wydarzeń, jak naruszanie konstytucji, jak nieprzestrzeganie jej przez najważniejsze osoby w państwie nie będzie miało miejsca" - mówiła posłanka Nowoczesnej.

"Tworzyliśmy i przyjmowaliśmy tę konstytucję, jako obywatele z przekonaniem, że nastały czasy, kiedy zaczynamy być państwem demokratycznym, które wzmacnia swoją pozycję poprzez zachowania praworządne. Dzisiaj mamy sytuację, że obywatele wychodzą z powrotem na ulice, protestując przeciwko naruszaniu reguł państwa prawa" - powiedziała Dolniak.

Oceniła również, że prezydent "powinien dawać przykład", jak przestrzegać konstytucji, "jak zachowywać się w sytuacjach, kiedy jest ona naruszana". "Nawet jeśli chcemy zmiany tej konstytucji, to dopóki nie jest ona zmieniona, musimy jej przestrzegać - takie są reguły państwa prawa" - podkreśliła.

Poseł PO Rafał Trzaskowski zgodził się z wicemarszałek Dolniak, oceniając, że emocje wśród protestujących są "uzasadnione". "To jest usprawiedliwione, dlatego że jest łamana konstytucja i to w sposób niesłychanie arogancki" - powiedział w Polsat News polityk Platformy.

Według niego, to wszystko zaczęło się od "robienia z Sejmu i z Senatu twierdzy". "Od miesięcy Sejm jest zamieniany w twierdzę. Powoduje to jasny, klarowny sygnał ze strony PiS-u, że PiS się boi tych emocji. W pewnych sensie doprowadza tym zachowaniem do eskalacji, bo jeśli wszędzie stoją setki policjantów - nawet jeżeli po drugiej stronie jest kilku pokojowo nastawionych demonstrantów - to te emocje są budzone" - uważa Trzaskowski.

Z kolei europoseł PiS Karol Karski stwierdził, że nowelizacja ustaw m.in. o Sądzie Najwyższym, ustroju sądów, Krajowej Radzie Sądownictwa i o prokuraturze była "niewielką, techniczną zmianą", a nie "jakościową". "Jednocześnie mieliśmy do czynienia z pewnymi dosyć niewielkimi demonstracjami" - dodał.

Według niego, policja powinna "w jak najlepszy sposób" zabezpieczać porządek publiczny oraz bezpieczeństwo osób protestujących i ochranianych budynków. "Policja zachowuje się w sposób, jak najbardziej profesjonalny, próbuje to jakoś wyciszać" - powiedział europoseł PiS.

Poseł PSL Piotr Zgorzelski stwierdził natomiast, że policjanci zdają sobie sprawę, iż protestujący gromadzą się w słusznej sprawie. Jak mówił przez PiS "nie ma" Trybunału Konstytucyjnego, a teraz ugrupowanie rządzące "bierze się" za Sąd Najwyższy. "Pewnie gdyby prezesem SN była Julia Przyłębska, to nie byłoby problemu ale ponieważ jest osoba, która deklaruje swoją niezależność i niedyspozycyjność polityczną, to tylko dlatego cała ta machina PiS-owska ruszyła, żeby pozbawić I prezes SN swojego stanowiska" - dodał poseł PSL.

Lider SLD Włodzimierz Czarzasty zaapelował, aby obóz rządzący "nie wykorzystywał policjantów do roboty politycznej". "Emocje są nie do opanowania, ale winę ponosi ten, kto te emocje wzbudza. Chciałem powiedzieć aparatowi PiS-u (...): tworzycie złe standardy po transformacji, tworzycie standardy wykorzystywania policji i administracji państwowej do celów politycznych" - powiedział Czarzasty. Również według niego PiS "łamie konstytucję", a protesty będą się nasilały.

Poseł Łukasz Rzepecki (Kukiz'15) stwierdził z kolei, że policjanci byli "i tak bardzo cierpliwi w swoich poczynaniach". "Nie widziałbym w zachowaniu policjantów jakiegokolwiek zgorszenia. Jeżeli policjant jest atakowany przez protestującego (...), to policjanci jako obywatele, a funkcjonariusze przede wszystkim, muszą się bronić" - dodał. Również on zaznaczył, że policjanci nie powinni być angażowani przez polityków w spór, "czy mają być za obywatelami, czy za rządzącymi".

W uzasadnieniu najnowszej nowelizacji ustaw sądowych - która stała się powodem ostatnich protestów i manifestacji - "zasadniczym celem zmian w ustawie o Krajowej Radzie Sądownictwa i ustawie o Sądzie Najwyższym jest doprowadzenie do usprawnienia postępowań prowadzonych przez Krajową Radę Sądownictwa w sprawach powołania do pełnienia urzędu na stanowisku sędziego, w tym sędziego Sądu Najwyższego". Jak zaznaczono, w zmianach chodzi m.in. o wyłączenie możliwości obstrukcji prowadzonych przed KRS postępowań nominacyjnych do SN.

Nowelizacja przewiduje też m.in., że Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN będzie wybierało i przedstawiało prezydentowi kandydatów na I prezesa SN niezwłocznie po obsadzeniu 2/3 liczby stanowisk sędziów SN, a nie - tak jak dotychczas głosił przepis - dopiero, gdy obsadzone są niemal wszystkie stanowiska.