Sąd w Kairze skazał w zbiorowym procesie na śmierć przez powieszenie 75 spośród 739 oskarżonych za przestępstwa w czasie protestów na placu Rabaa z 2013 r. przeciw odsunięciu od władzy związanego z Bractwem Muzułmańskim prezydenta Mohammeda Mursiego.

Obecnie obrońcy skazanych na śmierć oczekują na opinię muftiego, najwyższej władzy religijnej Egiptu, w sprawie wyroków, aby się od nich odwołać.

Wśród skazanych są niektórzy przywódcy Bractwa Islamskiego, m.in. Essam el-Arian, Mohammed el-Beltagi i Safwat Hegazi. Trybunał nie wydał jednak dotąd wyroku na głównego lidera Bractwa Muzułmańskiego Mohameda Badię, również oskarżonego w tym procesie.

Wyrok nie jest jeszcze formalnie prawomocny. Zgodnie z egipskim prawodawstwem jego wykonanie może nastąpić dopiero po wyrażeniu opinii w tej sprawie przez muftiego, ten jednak zazwyczaj potwierdza wyroki trybunału. "Na ogół wyrok nie ulega zmianie, ale można się od niego odwoływać" - powiedział dziennikarzom jeden z adwokatów.

W uzasadnieniach wyroków zarzuca się skazanym m.in. udział w zbrojnym wystąpieniu, okupowanie siedzib urzędów państwowych oraz budynków publicznych i prywatnych w celach terrorystycznych, umyślne zabójstwa osób cywilnych i policjantów bądź usiłowania zabójstwa - podaje egipska agencja prasowa MENA.

Adwokat Mohamed Asziri Mohamed, obrońca jednego z 664 oskarżonych, którzy jeszcze nie usłyszeli wyroków, poinformował dziennikarzy, że "prawdopodobnie 8 września nastąpi potwierdzenie wyroków na 75 skazanych na śmierć oraz ogłoszenie wymiaru kary wobec pozostałych oskarżonych, która nie będzie karą śmierci".

W lipcu 2013 roku, w tygodniach po odsunięciu od władzy prezydenta Mohameda Mursiego, w Kairze zbierali się jego zwolennicy. Egipskie władze zlikwidowały w stolicy ich obozowiska, zabijając i aresztując setki protestujących. Mursiego od władzy odsunęło wojsko dowodzone wówczas przez Abd el-Fataha es-Sisiego, który obecnie drugą kadencję jest prezydentem.