Komisja weryfikacyjna ukarała współpracownika Marka M. - Kamila Kobylarza - kolejną grzywną za uchylanie się od odpowiedzi na pytania, tym razem było to 30 tys. zł. Świadek nie chciał m.in. odpowiedzieć, czy razem z M. wyjeżdżał na zagraniczne wycieczki. Wcześniej otrzymał on karę 10 tys. zł.

Kobylarz zapytany, kiedy poznał Marka M., powiedział, że nie ma to związku z tym, w jakim charakterze został wezwany. Na to szef komisji Patryk Jaki odpowiedział, że to ma związek.

"Jesteśmy tolerancyjni na to, co świadek tu prezentuje. Ma to znaczenie, kiedy świadek wszedł w kontakty z Markiem M., czyli osobą, która jest jedną z najważniejszych osób w warszawskiej reprywatyzacji. Ma to znaczenie, kiedy świadek go poznał, bo świadek bywał przy wszystkich reprywatyzowanych nieruchomościach" - podkreślił Patryk Jaki. Świadek po raz kolejny odmówił odpowiedzi na pytanie, kiedy poznał M. Wówczas szef komisji powiedział, że "nie wyklucza, że będzie wnioskował o kolejne kary".

Świadek nie chciał także odpowiedzieć na szereg pytań Pawła Lisieckiego (PiS), który pytał m.in. o spółkę Sosenka 25 i osoby z nią powiązane. Jak mówił Lisiecki ta spółka ma wiele wspólnego z nieruchomością przy Hożej 25a, którą zajmowała się komisja. Kobylarz potwierdził, że jest w radzie nadzorczej tej spółki.

Wiceprzewodniczący komisji weryfikacyjnej z ramienia PSL Bartłomiej Opaliński pytał świadka, czy odbywał podróże zagraniczne razem z M. Kobylarz odmówił odpowiedzi na to pytanie.

O odpowiedź zaapelował Patryk Jaki. Zauważył, że świadek "idzie przed komisją w tym samym kierunku", co M., gdy zeznawał. Jaki zaznaczył, że M. w wielu sprawach reprywatyzacyjnych składał wnioski do sądów o uznanie go za osobę ubogą. Według Jakiego ma znaczenie ustalenie, skąd świadek i M. mieli środki finansowe i czy ich zeznania są wiarygodne.

Gdy świadek po raz kolejny odmówił odpowiedzi na pytanie, Jaki zawnioskował o nałożenie na niego grzywny w wysokości 30 tys. zł. Ten postulat poparła większość komisji m.in. wiceprzewodniczący Sebastian Kaleta i Bartłomiej Opaliński, a także reprezentujący PiS Łukasz Kondratko. Przeciw był Robert Kropiwnicki (PO), który dowodził, że tak wysoka kara nie ostanie się przed sądem, apelował o wstrzemięźliwość do Jakiego. Według Kropiwnickiego przedstawiciele komisji zachowują się jak prokuratorzy, a komisja jako organ nie może tak postępować.