Lider Republikanów w Senacie Mitch McConnell powiedział we wtorek, że Władimir Putin nie byłby mile widziany w Kongresie USA i ostrzegł Rosję przed ponownym ingerowaniem w amerykańskie wybory. Przywódcę Rosji zaprosił do Białego Domu prezydent Donald Trump.

"Byłoby lepiej, gdyby Rosjanie przestali wtrącać się w nasze wybory" - powiedział dziennikarzom McConnell i dodał, że "jest otwarty" na działania prawodawcze, które wywarłyby presję na Kreml.

Wcześniej we wtorek przewodniczący Izby Reprezentantów, Republikanin Paul Ryan, powiedział kongresmenom, że Putin, nie wystąpi w Kongresie. Dodał, że jest to przywilej zarezerwowany dla sojuszników USA.

Oczekuje się, że Putin złoży wizytę w Waszyngtonie jesienią.

W czwartek McConnell poinformował, że zwrócił się do republikańskich szefów senackich komisji bankowości i spraw zagranicznych, Mike'a Crapo i Boba Corkera, z prośbą o zarekomendowanie kroków, które uniemożliwiłyby Kremlowi ingerowanie w wybory w USA oraz o zorganizowanie przesłuchań w sprawie sankcji na Rosję.

Po konferencji prasowej Trumpa z Putinem w Helsinkach 16 lipca Republikanie postanowili domagać się wprowadzenia dodatkowych sankcji wobec Moskwy. Głównym inicjatorem tego pomysłu był Ryan.

W Helsinkach Trump powiedział, że nie widzi żadnego powodu, by wierzyć, iż Rosja ingerowała w przebieg wyborów w 2016 roku na jego korzyść, wbrew wnioskom przedstawionym mu przez amerykańskie służby. Podkreślił, że Putin "niezwykle mocno" odpierał te zarzuty. Pytany, komu wierzy w sprawie Russiagate: FBI czy Putinowi, powiedział, że ma powody, by wierzyć obu stronom. Następnego dnia wycofał się z tego stwierdzenia.