Prezydent USA nie ma ostatnio dobrej passy i zbiera ciosy na arenie krajowej . Nie szkodzi mu to jednak w sondażach.
Za prezydentem ciągną się dwie sprawy. Pierwsza dotyczy oczywiście śledztwa w sprawie kontaktów osób z jego otoczenia z Rosjanami. Druga to kwestia romansu, jaki prezydent miał z Karen McDougal, modelką magazynu „Playboy”. W obydwu historiach pojawiły się ostatnio nowe doniesienia.
W centrum tej pierwszej chwilowo znajduje się biznesmen Carter Page, który podczas kampanii prezydenckiej w USA w 2016 r. pełnił rolę eksperta sztabu Trumpa ds. międzynarodowych. Jest jedną z osób podejrzanych o to, że były łącznikami między otoczeniem ówczesnego kandydata a Moskwą. Sam Page stanowczo temu zaprzecza, chociaż w niedzielę przyznał, że swego czasu był „nieformalnym doradcą” Rosjan.
Zdaniem Federalnego Biura Śledczego, które prowadzi dochodzenie w sprawie kontaktów z Rosjanami, jest to lekkie niedopowiedzenie. Jakiś czas temu pojawiły się bowiem doniesienia, że Page’a starali się zwerbować agenci Służby Wywiadu Zagranicznego Rosji. FBI było na tyle pewne, że biznesmen ma coś za uszami, iż postanowiło założyć mu podsłuch. Agenci musieli z tym jednak zwrócić się do specjalnej instytucji, sądu FISA, który rozpatruje wnioski o podsłuchiwanie amerykańskich obywateli przez służby.
W sobotę Departament Sprawiedliwości opublikował dokumenty, które Biuro złożyło przed sądem, aby móc podsłuchiwać Page’a. Chociaż dokumenty zostały przedstawione w wersji mocno ocenzurowanej, zawierają poszlaki, że wokół biznesmena nie wszystko jest jasne. FBI bowiem trzy razy zwracało się do sądu o przedłużenie podsłuchu i za każdym razem wnioski miały większą liczbę stron. Coś musi być w nich na rzeczy, bo za każdym razem zezwolenia udzielali sędziowie nominowani przez republikańskich prezydentów.
Mimo to Donald Trump uznał treść wniosków za punkt dla siebie. „Jak zwykle dokumenty są strasznie ocenzurowane, niemniej jednak potwierdzają, że Departament „Sprawiedliwości” (cudzysłów prezydenta – przyp. red.) oraz FBI oszukiwały sądy. Ustawione polowanie na czarownice i oszustwo!” – napisał na Twitterze lokator Białego Domu.
Co więcej, jak doniósł „The New York Times”, śledczy dysponują nagraniem, na którym Michael Cohen – prawnik Donalda Trumpa – dyskutuje ze swoim klientem na temat opłacenia modelki, z którą obecny prezydent miał mieć romans. Krótko po wyborach „The New Yorker” opisał sprawę Karen McDougal, która sprzedała swoją opowieść o romansie z Trumpem tabloidowi „National Enquirer”. Gazeta, która wspierała Donalda Trumpa w wyścigu o Biały Dom, zdecydowała się jednak historii nie publikować, w ten sposób skutecznie ją wygaszając.
FBI trafiło na nagranie podczas przeszukania domu Cohena w zupełnie innej sprawie, mianowicie w związku z rzekomym romansem Trumpa z aktorką filmów dla dorosłych Stormy Daniels. Śledztwo prowadzone jest w celu ustalenia, czy Cohen zapłacił w 2016 r. Daniels 130 tys. dolarów za to, żeby nie mówiła publicznie o swoich kontaktach z ówczesnym kandydatem partii republikańskiej na prezydenta. Skandale te zdają się jednak nie mieć wpływu na notowania prezydenta. Według portalu FiveThirtyEight, analizującego badania opinii publicznej, poparcie dla prezydenta utrzymuje się na w miarę stabilnym poziomie i wynosi obecnie 42 proc. To o kilka punktów procentowych więcej niż kilka miesięcy temu.