Upadły SKOK Wołomin wyceniony jest przez biegłych na ok. 180 mln zł - powiedział PAP w czwartek specjalista od wyceny przedsiębiorstw prof. Dariusz Zarzecki, powołany przez syndyka. Wierzyciele uważają jednak, że kwota ta jest zaniżona.

Profesor Dariusz Zarzecki zaznaczył jednak, że wycena SKOK Wołomin jest " bardzo konserwatywna" i nie można jej traktować jak kwoty sprzedaży. "Tak naprawdę określi ją dopiero nabywca lub nabywcy, którzy będą chcieli przedsiębiorstwo kupić" - powiedział w czwartek podczas posiedzenia jawnego w Sądzie Rejonowym w Warszawie. Uczestniczyły w nim m.in. osoby, które trzymały w SKOK pieniądze, przedstawiciele syndyka, a także Bankowego Funduszu Gwarancyjnego - największego wierzyciela SKOK Wołomin.

Z wyceny spółki wynika, że na koniec sierpnia ubiegłego roku, wartość środków pieniężnych w majątku wynosiła ok.180 mln zł. Co prawda do majątku wliczono też nieruchomości własne o wartości ok. 22 mln zł, ale - jak zaznaczył Zarzycki - upadła firma ma zobowiązania, (m.in. wobec osób oszczędzających w SKOK Wołomin), co wpływa na obniżenie jej wartości netto.

Zarzecki pytany o szczegóły wyceny poszczególnych składników majątku upadłej firmy, powiedział, że część była wyceniana przez rzeczoznawców na podstawie taryf obowiązujących na rynku, natomiast część - przez specjalistów ze spółki Best. Zapytany, na jakiej podstawie eksperci robili swoje wyliczenia, stwierdził, że m.in. na podstawie specjalistycznych programów informatycznych służących do szacowania wartości portfeli kredytów i pożyczek.

Zauważył również, że zawyżona wycena mogłaby zniechęcić potencjalne podmioty zainteresowane transakcją. I dodał, że przedłużanie procesu sprzedaży negatywnie wpływa na wartość tego, co zostało po SKOK Wołomin. W rozmowie z PAP Zarzycki podkreślił również najlepszym rozwiązaniem byłaby sprzedaż upadłości w całości jednemu nabywcy.

Z wyceną sporządzoną przez finansistów Best nie zgadza się Marcin Karliński ze Stowarzyszenia Spółdzielczości Finansowej im. św. Michała, skupiającego m.in depozytariuszy SKOK Wołomin. Jego zdaniem, wartość środków pieniężnych na koncie, którym dysponuje syndyk to ok. 200 mln zł, natomiast 120 mln zł stanowią nieruchomości, będące zabezpieczeniem udzielonych kredytów. W sumie, jego zdaniem, jest to 320 mln zł.

Karliński podkreślił, że w interesie większości wierzycieli (m.in depozytariuszy) jest sprzedaż upadłych SKOK w całości. Powiedział też, że jest to sprzeczne z intencjami Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, który jako największy wierzyciel, chciałby sprzedawać Skoki "po kawałku". "Być może finansowy efekt takiej sprzedaży byłby lepszy, ale pozostali wierzyciele, którzy trzymali w SKOK Wołomin pieniądze, nigdy nie odzyskają pieniędzy" - powiedział.

W lutym 2015 r. warszawski sąd ogłosił upadłość SKOK Wołomin. W ostatnich latach kilka prokuratur prowadzi śledztwo dotyczące doprowadzenia Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej w Wołominie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem wielkiej wartości.

Jeszcze latem 2016 r. Prokuratura Krajowa zdecydowała, że postępowania w sprawie przestępstw związanych z działalnością SKOK Wołomin - skąd wyłudzono wielomilionowe kredyty na "słupy" - poprowadzą dwa specjalne zespoły prokuratorów: jeden w Prokuraturze Okręgowej Warszawa-Praga, a drugi - w Prokuraturze Okręgowej w Gorzowie Wlkp. (PAP)

autor: Ewa Wesołowska

edytor: Bożena Dymkowska