Brytyjski parlament przyjął w poniedziałek wieczorem ustawę o reżimie celnym, która jest elementem pakietu legislacyjnego dot. wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. W jednym z kluczowych głosowań o wyniku zdecydowało zaledwie trzech posłów.

W ustawie znalazły się cztery poprawki zgłoszone przez eurosceptyczną grupę około 60 posłów Partii Konserwatywnej - tzw. European Research Group (Europejska Grupa Badawcza) - które m.in. zakładały wykluczenie możliwości jednostronnego pobierania przez brytyjski urząd celny cła lub VAT w imieniu Unii Europejskiej, co zdaniem wielu ekspertów stoi w sprzeczności z rządową propozycją zawartą w opublikowanej w ubiegłym tygodniu tzw. białej księdze dot. przyszłych relacji kraju ze Wspólnotą.

Początkowo Downing Street sprzeciwiało się propozycjom zmian, ale w ciągu dnia zaakceptowało wszystkie cztery z nich, zapowiadając ich poparcie przez większość parlamentarną.

Taka decyzja została odebrana przez komentatorów jako sygnał słabości premier Theresy May wobec zwolenników twardszego Brexitu w obliczu trwającego od ponad tygodnia kryzysu politycznego w rządzie po rezygnacjach m.in. ministra ds. Brexitu Davida Davisa i ministra spraw zagranicznych Borisa Johnsona, a także pogłębiającego się podziału w Partii Konserwatywnej dotyczącego modelu przyszłych relacji Wielkiej Brytanii z Unią Europejską.

W wieczornym bloku głosowań i po burzliwej dyskusji, w toku której eurosceptyczni i proeuropejscy posłowie rządzącego ugrupowania atakowali siebie nawzajem, cztery kontrowersyjne poprawki zostały przyjęte i zapisane w ustawie.

W dwóch kluczowych głosowaniach rządowi udało się jednak wygrać jedynie dzięki poparciu trzech eurosceptycznych posłów opozycyjnej Partii Pracy, bo w obliczu sprzeciwu 14 proeuropejskich posłów Partii Konserwatywnej, którzy zagłosowali przeciw zmianom inaczej ich propozycja zostałaby odrzucona.

Wśród polityków, którzy sprzeciwili się własnemu rządowi, było kilka nowych nazwisk, które dotychczas głosowały lojalnie z większością parlamentarną. Przeciwko propozycji Downing Street wypowiedział się także m.in. wiceminister obrony Guto Bebb, który w efekcie musiał zrezygnować ze swojego stanowiska.

W ciągu dnia May odrzuciła krytykę dotyczącą ustępstwa wobec zwolenników tzw. twardszego Brexitu. Odpowiadając na sugestię posła opozycyjnej Partii Pracy Stephena Kinnocka, że te zmiany zaprzeczają duchowi przedstawionej w ubiegłym tygodniu białej księgi i porozumienia z Chequers, May odparła, że jest "całkowicie w błędzie" i tłumaczyła, że "nie wykonałaby całej tej pracy, aby zapewnić, że dojdziemy do tego porozumienia tylko po to, aby teraz zostało ono zmienione przez ustawę".

Wynik wieczornego głosowania wzmacnia jednak pozycję eurosceptycznego skrzydła partii, które udowodniło, że jest w stanie wymusić na premier May ustępstwo legislacyjne i dysponuje wystarczającą liczbą głosów do jego przegłosowania - nawet wbrew podziałowi wewnątrz własnej partii.

Rząd Theresy May od czasu ubiegłorocznych przedterminowych wyborów parlamentarnych nie dysponuje samodzielną większością w Izbie Gmin i opiera się na dyscyplinie partyjnej i wsparciu ze strony 10 deputowanych północnoirlandzkiej Demokratycznej Partii Unionistów (DUP).

Na wtorek zaplanowane są dalsze głosowania, w tym nad poprawkami dotyczącymi ustawy o handlu międzynarodowym. Zwolennicy tzw. miękkiego Brexitu zapowiadali, że spróbują przegłosować poprawkę zobowiązującą rząd do pozostania w unii celnej UE. Przy mobilizacji wszystkich posłów - w tym np. niektórych deputowanych pro-europejskich Liberalnych Demokratów, których zabrakło na sali w poniedziałek wieczorem - mogą pokusić się o niespodziankę i pokonanie własnego rządu, dzięki wsparciu opozycji.

W obliczu pogłębiającego się kryzysu politycznego i rosnących spekulacji dotyczących możliwego rozpoczęcia procesu zmiany lidera Partii Konserwatywnej - a w konsekwencji premiera - przez zwolenników zaostrzenia kursu w negocjacjach z Brukselą, media poinformowały nieoficjalnie o tym, że we wtorek posłowie będą także głosowali nad przyspieszeniem parlamentarnych wakacji. Według nowego projektu miałyby się rozpocząć już w najbliższy czwartek - a nie przyszły wtorek - i potrwać do początku września, co dałoby premier May więcej czasu na negocjacje wewnątrz partii.

Wielka Brytania rozpoczęła proces wyjścia z UE 29 marca ub.r. i powinna ją opuścić 29 marca 2019 roku. Zgodnie z dotychczasowym porozumieniem o okresie przejściowym wszystkie dotychczasowe zasady, w tym dotyczące swobody przepływu osób, będą obowiązywały do 31 grudnia 2020 r. Dopiero po tej dacie miałoby wejść w życie nowe porozumienie, którego szczegóły przedstawiono w białej księdze.

Porozumienie ws. wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej jest wciąż przedmiotem negocjacji pomiędzy obiema stronami. Do rozwiązania pozostaje m.in. kwestia przyszłego statusu prawnego Irlandii Północnej i jej relacji z Irlandią.

Z Londynu Jakub Krupa (PAP)