Podważanie przez prezydenta Donalda Trumpa relacji USA z europejskimi partnerami to woda na młyn rosyjskiego przywódcy Władimira Putina. Trump nie powinien w Helsinkach podejmować próby zawarcia wielkiego dealu - pisze w poniedziałek "Financial Times".

Obaj przywódcy spotykają się tego dnia w Helsinkach na szczycie, "o którym Trump powiedział, że może być +najłatwiejszy+ w jego europejskiej podróży, ale który jest najważniejszym szczytem amerykańsko-rosyjskim od lat" - ocenia "FT" w komentarzu redakcyjnym.

Dziennik podkreśla, że "jeśli prezydent USA potraktuje Putina jak starego przyjaciela po spędzeniu tygodnia na punktowaniu długoletnich sojuszników, może poważnie zaszkodzić międzynarodowemu bezpieczeństwu".

"FT" przypomina, że Trump ma takie samo podejście transakcyjne do geopolityki co do nieruchomości, postrzegając ją jako serię umów. "Jego sukces, przynajmniej tak jak on go rozumie, w negocjacjach z północnokoreańskim dyktatorem Kim Dzong Unem z czerwca zdaje się go ośmielać tak, że chce spróbować tego samego z Putinem. Ale (Trump) powinien unikać wszelkich prób zawierania wielkiego dealu" - wskazuje gazeta. I ocenia, że tak jak w przypadku Kima, Trump ryzykowałby, że oddałby znacznie więcej niż rosyjski prezydent mógłby dać w zamian.

"FT" przypomina, że "największy prezent, który Trump mógłby zaoferować (Putinowi), polegający na jednostronnym zniesieniu sankcji", nie jest już w jego gestii, "prawo przyjęte w ubiegłym roku uniemożliwia mu to bez zgody Kongresu". Ponieważ przywódcy USA i Rosji na początku spotkają się w cztery oczy, bez doradców, "wciąż są rzeczy, które Trump mógłby zaoferować Putinowi, co poważnie podcięłoby jego sojuszników" - czytamy.

"Prezydent USA nie może jednostronnie uznać aneksji Krymu przez Rosję z 2014 roku, ale na czerwcowym szczycie G7 w Kanadzie miał powiedzieć, że półwysep słusznie należy do Rosji, +ponieważ wszyscy mówią tam po rosyjsku+. Powtarzanie takich treści Putinowi lub, co gorsza, na konferencji prasowej, poważnie zaszkodziłoby wysiłkom prozachodniego rządu ukraińskiego w walce z rosyjską agresją" - podkreśla brytyjski dziennik. - Mogłoby to podważyć bezpieczeństwo państw bałtyckich i innych państw z rosyjskojęzycznymi mniejszościami. Byłoby to również postrzegane jako sygnał dla krajów takich jak Chiny, które mają terytorialne roszczenia wobec sąsiadów".

Przed szczytem w Helsinkach - jak przypomina "FT" - Putin spotkał się z przedstawicielami władz Iranu, najwyraźniej żeby móc zaoferować Trumpowi porozumienie przewidujące wycofanie z Syrii sił irańskich. "Ale prezydent Rosji nie może tego zagwarantować. Wysocy przedstawiciele, którzy w zeszłym tygodniu odwiedzili Moskwę, wyśmiali pomysł, że opuszczą Syrię" - dodaje dziennik.

"FT" radzi, by przywódcy USA i Rosji "raczej wykorzystali pierwsze spotkanie na szczycie do zdobycia zaufania i osiągnięcia porozumień w mniej palących sprawach".

"Jednym z priorytetów powinna być zgoda na rozpoczęcie prac nad odnowieniem rozpadającej się międzynarodowej architektury kontroli zbrojeń oraz nad tonowaniem często bardzo gorącej retoryki nuklearnej ze strony obu przywódców" - pisze czytamy w komentarzu. "FT" zastrzega przy tym, że nawet w tej kwestii "Trump, który w piątek powiedział, że chciał +znacznie ograniczyć+ broń jądrową, z niczym nie powinien się spieszyć". "Powinien przyjąć podejście Ronalda Reagana, z którym czasami próbuje się porównywać, w sprawie angażowania się w broń nuklearną, ale z ostrożnością" - uważa dziennik.

"Aktualny przywódca USA ma oczywiście własne sposoby działania i może nie słuchać nawet swoich najbliższych doradców. To dziwna, nowa rzeczywistość w stosunkach amerykańsko-europejskich w erze Trumpa, w której sojusznicy USA nie patrzą na szczyt w poszukiwaniu przełomów. Dla nich miarą sukcesu będzie to, czy prezydent USA uniknie wyrządzenia zbyt dużej szkody" - konkluduje "Financial Times".