Rząd Iraku postawił wojsko w stan najwyższej gotowości w związku z trwającymi już szósty dzień demonstracjami na południu kraju. Demonstranci protestują przeciwko korupcji, bezrobociu i fatalnemu poziomowi usług komunalnych.

Rozkaz o zasięgu ogólnokrajowym został wydany dowództwu wojskowemu w nocy z piątku na sobotę przez premiera Iraku Hajdara al-Abadiego, który pełni również funkcję zwierzchnika irackich sił zbrojnych.

Według źródeł we władzach bezpieczeństwa, na które powołuje się agencja Reutera, do liczącej 2,6 miliona mieszkańców Basry wysłano oddziały antyterrorystyczne i jedną z dywizji, aby pomóc w ochronie pól naftowych.

Głównym celem rozkazu Abadiego jest powstrzymanie narastających demonstracji, które rozprzestrzeniły się z Basry do położonych na południu Iraku miast Al-Amara, An-Nasirija i Nadżaf.

W piątek Abadi przybył do Basry, aby podjąć próbę uspokojenia sytuacji w mieście, które jest głównym ośrodkiem przemysłu naftowego w kraju.

Według rzecznika Rady Prowincji Al-Basra, uczestnikami demonstracji są głównie młodzi mieszkańcy miasta, którzy domagają się przede wszystkim "rozwiązania problemu bezrobocia, którego skutki pogłębia bierność rządu w Bagdadzie". W skali całego kraju wynosi ono 10,8 proc., ale wśród młodzieży do 24. roku życia przekracza 60 proc.

Przywódcy irackich szyitów zadeklarowali w piątek poparcie dla demonstrantów w Basrze i domagają się od rządu konkretnych działań w celu znalezienia rozwiązania problemu.

"To niesprawiedliwość, aby ta bogata naftowa prowincja była zarazem jedną z najbiedniejszych w Iraku; odpowiedzialni w rządzie centralnym i władzach lokalnych mają obowiązek poważnie zająć się postulatami obywateli i pracowników" - oświadczył szejk Abdel Mahdi al-Kerbalai, przedstawiciel najwyższego rangą szyickiego duchownego ajatollaha Alego al-Sistaniego. (PAP)

ron/ ap/