Koszt 40-dniowego protestu rodzin osób niepełnosprawnych w Sejmie wynosi obecnie ok. 66 tys. zł; nie została podjęta decyzja ws. obciążenia kosztami - poinformowała w piątek szefowa Kancelarii Sejmu Agnieszka Kaczmarska.

W piątek sejmowa Komisja Regulaminowa, Spraw Poselskich i Immunitetowych zajęła się "dokonaniem oceny i wyjaśnieniem okoliczności przebiegu 40-dniowego protestu osób z niepełnosprawnościami i ich bliskich w Sejmie RP".

Na posiedzenie komisji posłanka Joanna Scheuring-Wielgus zaprosiła Iwonę Hartwich, Jakuba Hartwicha i Anetę Rzepkę. Kancelaria Sejmu poinformowała jednak, że przewodniczący komisji nie wyraził zgody na uczestnictwo w posiedzeniu osób, które nie są posłami. Z kolei dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu Andrzej Grzegrzółka poinformował, że uczestnicy protestu, Iwona Hartwich, jej syn Jakub Hartwich, Aneta Rzepka i Marzena Stanewicz otrzymali zakaz wstępu na teren Sejmu do 27 maja 2020 r.

Kaczmarska, przedstawiając informację o przygotowaniach i przebiegu protestu od strony Kancelarii Sejmu podkreśliła, że "Kancelaria Sejmu dołożyła wszelkich starań, by osobom z niepełnosprawnościami i ich opiekunom zapewnić wszystko to, co było możliwe w tej szczególnej sytuacji".

"Przez 40 dni protestu Kancelaria Sejmu wywiązała się z roli gospodarza bez zarzutu" - podkreśliła.

Zaznaczyła że kancelaria nie była stroną w toczącym się sporze między osobami niepełnoprawnymi i ich opiekunami, a stroną rządową. "Kierownictwo Kancelarii Sejmu, rozumiejąc trudną sytuację tej grupy społecznej i ich decyzję o prowadzeniu protestu okupacyjnego w gmachu Sejmu, wyszło naprzeciw ich oczekiwaniom w ramach zadań i kompetencji Kancelarii Sejmu" - powiedziała.

Zaznaczyła, że miejsce protestu, czyli hol główny Sejmu, zostało wybrane przez samych protestujących, którzy "odmówili skorzystania z bardziej komfortowych rozwiązań", zaproponowanych przez nią samą osobiście. "Byliśmy gotowi do udostępnienia pokoi w Domu Poselskim i w późniejszym okresie jednej z sal komisyjnych w głównym holu" - powiedziała.

Jak mówiła, osoby protestujące miały też zapewnione całodzienne wyżywienie, także w dni wolne od pracy i święta. "Osoby protestujące otoczyliśmy też całodobową opieką medyczną. Do ich dyspozycji były stale obecne zespoły ratowników medycznych; umożliwiliśmy też wstęp fizjoterapeutom" - mówiła.

"Początkowe kłopoty z dostępem fizjoterapeutów, które trwały tylko jeden dzień, były spowodowane czasem, który potrzebowaliśmy na stworzenie odpowiednich warunków a także dopilnowaliśmy, aby zabiegi były realizowane przez osoby kompetentne" - mówiła.

Pytana przez posłów o koszty poniesione przez Kancelarię Sejmu, Kaczmarska odpowiedziała, że obecnie wynoszą 65 861 zł i obejmują obsługę gastronomiczną, media, sprzątanie, montaż ścianek w holu głównym na czas Zgromadzenia Parlamentarnego NATO oraz malowanie pomieszczeń sejmowych po zakończeniu protestu; Kancelaria czeka jeszcze na fakturę za opiekę medyczną. Dla porównania Kaczmarska podała, że protest osób niepełnosprawnych, który miał miejsce w 2014 r. i trwał 17 dni, kosztował ok. 17 tys. zł.

"Jeżeli chodzi o obciążenie (kosztami), to nie została podjęta decyzja, jeżeli chodzi o tę kwestię" - dodała.

Scheuring-Wielgus, zwracając się do szefowej sejmowej kancelarii powiedziała: "pani mija się z prawdą i kłamie, a teraz udowodnię pani, dlaczego".

Posłanka zarzuciła Kaczmarskiej, że nie miała kontaktu z protestującymi. "Nie był żadnego permanentnego i stałego kontaktu pani z panią Iwoną Hartwig. Pani Hartwig miała kontakt, ale nie z panią tylko z posłami opozycji" - powiedziała.

"Powiedziała pani, że Kancelaria Sejmu dała wyżywienie protestującym. No dała, ale na wniosek, który napisały trzy posłanki: Joanna Szymek, Monika Rosa i Joanna Scheuring-Wielgus. Pani nie wpadła na to, żeby coś takiego zrobić. Gdyby taki wniosek nie wpłynął, prawdopodobnie by się to nie wydarzyło" - mówiła.

Jak mówiła, podobnie było w kwestii fizjoterapeutów. Zaznaczyła, że ostatecznie fizjoterapeuci pojawili się w Sejmie po tym, jak ona sama poprosiła o to na Twitterze.

Zaznaczyła, że w kwietniu tego roku osoby protestujące weszły do Sejmu nie zaproszenie klubu Nowoczesna, ale na jej osobiste zaproszenie. Jak mówiła, jeśli chodzi o materace, śpiwory, środki czystości itp., z których korzystali protestujący, to nie zapewniła ich Kancelaria Sejmu, ale warszawiacy i warszawianki, którzy "tłumnie przychodzili codziennie pod Sejm i przynosili te rzeczy".

Scheuring-Wielgus mówiła też, że były momenty, kiedy toaleta była zamknięta i protestujący nie mogli z niej korzystać. Jak mówiła, była tam na przykład podczas Zgromadzenia Parlamentarnego NATO, które odbywało się w Sejmie.

Posłanka przekonywała też, że wbrew słowom szefowej Kancelarii Sejmu, protestujący nie mieli możliwości wychodzenia na spacery.

Protest opiekunów osób niepełnosprawnych i ich podopiecznych trwał od 18 kwietnia do 27 maja. Zgłaszali dwa postulaty - zrównania renty socjalnej z minimalną rentą z tytułu niezdolności do pracy oraz wprowadzenia dodatku "na życie", zwanego też "rehabilitacyjnym" dla osób niepełnosprawnych niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia w kwocie 500 złotych miesięcznie.

Protestujący przekonywali, że zrealizowano jeden ich postulat - podniesienie renty socjalnej. Zgodnie z już opublikowaną ustawą wzrośnie ona z 865,03 zł do 1029,80 zł.