Co najmniej czterech z 12 chłopców należących do drużyny piłkarskiej wyprowadzono z zalanej jaskini na północy Tajlandii - poinformowały w niedzielę media, powołując się na przedstawicieli sztabu operacji ratunkowej.

Na razie nie potwierdzono wcześniejszych doniesień o sześciu już uratowanych.

Niemniej przedstawiciele sztabu operacji twierdzą, że idzie ona lepiej niż się spodziewano i że kolejna jej faza rozpocznie się w ciągu 10-20 godzin, tyle czasu bowiem potrzeba na jej przygotowanie. Chodzi m.in. o rozstawienie wzdłuż całej trasy butli ze sprężonym powietrzem.

Prowadzący operację przyznali, że najpierw z jaskini wyprowadzono osoby będące w najlepszej kondycji fizycznej. Według nich czwórkę chłopców już przetransportowano śmigłowcem do szpitala w Chiang Rai.

W akcji wydobywania dzieci z jaskini uczestniczy 90 nurków, w tym 50 zagranicznych.

12 chłopców w wieku od 11 do 16 lat z jednej drużyny piłkarskiej i ich 25-letni trener weszli 23 czerwca do jaskini Tham Luang Nang Non w prowincji Chiang Rai na północy Tajlandii, gdzie zostali odcięci od świata przez ulewne deszcze. Kompleks jaskiń ciągnie się tam przez kilka kilometrów, przejścia są wąskie, a w porze deszczowej często zalewa je woda.

Zaginionych w jaskini odnaleziono żywych po dziewięciu dniach dramatycznych poszukiwań. Odnaleźli ich w głębi jaskini brytyjscy nurkowie. Wycieńczonym chłopcom i trenerowi przekazano wysokokaloryczne pożywienie i lekarstwa. Początkowo nie wykluczano, że uwięzieni w jaskini będą musieli spędzić w niej nawet kilka miesięcy do czasu, gdy poziom wody się obniży.

Operację ratunkową rozpoczęto w niedzielę o godz. 10 czasu lokalnego (godz. 5 w Polsce). Tuż przed godziną 20 czasu lokalnego (15 w Polsce) lokalne władze poinformowały o wyprowadzeniu z jaskini czterech chłopców.

Agencja Associated Press pisze, że kierujący sztabem operacyjnym generał Chalongchai Chaiyakam oświadczył, że cała operacja może trwać od dwóch do czterech dni, w zależności od pogody