Procedura w Sądzie Najwyższym naraża tę instytucję na paraliż - powiedział w środę wiceszef PO Borys Budka. Jak ocenił, jeśli dojdzie do obsadzenia miejsc w Trybunale nowymi kandydatami, możemy w przyszłości mieć duży problem z rozstrzygnięciem, czy zapadały orzeczenia Sądu Najwyższego, czy nie.

Budka, w środę rano w Polskim Radio 1, odniósł się do zapisów w obowiązującej od 3 kwietnia ustawie o Sądzie Najwyższym, że sędziowie, którzy ukończyli 65. rok życia przestają pełnić swe funkcje, ale mogą dalej orzekać, jeśli w ciągu miesiąca od wejścia w życie nowej ustawy złożyli stosowne oświadczenie i przedstawili odpowiednie zaświadczenia lekarskie, a prezydent wyrazi zgodę na dalsze zajmowanie stanowiska sędziego SN.

Wiceszef PO ocenił, że ta procedura w Sądzie Najwyższym naraża instytucję na paraliż. "Oprócz tego, że następuje niezgodna z Konstytucją weryfikacja sędziów, żaden przepis Konstytucji nie daje prawa prezydentowi mówienia, kto jest dobrym, a kto jest złym sędzią, kto może orzekać, a kto nie" - zaznaczył.

Jak podkreślił, jeszcze gorsze jest, że na miejsca dotychczasowych sędziów próbuje się - "jak w Trybunale Konstytucyjnym" - wskazać innych kandydatów. "Nie można obsadzać miejsc, które są zajęte. O tym mówi wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który został ogłoszony przez panią premier Szydło, a później - ta część nie ogłoszona - przez pana premiera Morawieckiego. Myślę, że z punktu widzenia prawnego jeszcze przez wiele lat, jeśli dojdzie do obsadzenia tych miejsc, możemy mieć bardzo duży problem z rozstrzygnięciem, czy zapadały orzeczenia Sądu Najwyższego, czy też nie" - dodał.

Jego zdaniem dyskusję między stroną mówiącą o niekonstrukcyjności przepisów ustawy a tymi, którzy przypominają o zapisach w Konstytucji, że to Sejm decyduje, kiedy sędziowie SN przechodzą w stan spoczynku, mógłby rozwiązać Trybunał Konstytucyjny. Byłaby to najbardziej właściwa droga, "gdyby w Polsce był niezależny Trybunał Konstytucyjny z prawidłowo wybranym składem i z prawidłowo wybranym prezesem Trybunału".

"Niestety do tej pory w Trybunale Konstytucyjnym utrzymywany jest niezgodny z prawem skład, do tej pory Trybunałem zarządza osoba wybrana w niekonstytucyjnej procedurze, w związku z czym kontroli konstytucyjnej w Polsce nie ma. Potwierdzają to nie tylko polscy eksperci, ale również Komisja Wenecka, Komisja Europejska, raport Specjalnego wysłannika ONZ. To również jest problem, który będzie rozpatrywany przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, w kontekście Sądu Najwyższego" - podkreślił.

"Trzeba, by niezależny organ, w tym przypadku Trybunał Sprawiedliwości, zbadał argumenty i racje obu stron. Myślę, że ta decyzja prezydenta Dudy zmierza do tego, by dać Trybunałowi Sprawiedliwości czas. Prezydent Duda chyba nie chce iść na to niepotrzebne zwarcie, które szkodzi Sądowi Najwyższemu, dlatego wskazał osobę, która została wcześniej wybrana jako ta zastępująca panią prezes Gersdorf przez panią prezes" - powiedział Budka.

"Zwracam tylko uwagę na jedną rzecz: nie da się zastępować pierwszego prezesa jeśli uznamy, tak jak wcześniej mówił prezydent, że prezesa już nie ma. Wówczas traciłoby moc takie zarządzenie prezesa. Mam nadzieję, że Pałac Prezydencki to rozwiązanie przyjął właśnie dlatego, żeby ktoś z innej części tego obozu władzy nie namawiał do rozwiązania siłowego. Wiemy doskonale, że były takie głosy wśród części kierownictwa PiS, by nie wpuścić do Sądu Najwyższego pani prezes Gersdorf i części sędziów, których kadencja, zdaniem obozu rządzącego, wygasła w związku z wejściem nowej ustawy" - dodał.

"Rozwiązaniem siłowym byłoby niewpuszczenie pierwszego prezesa Sądu Najwyższego i zablokowanie sądu np. przez policję. Podkreślam, że polska Konstytucja gwarantuje niezależność Sądowi Najwyższemu. Po drugie nad pierwszym prezesem Sądu Najwyższego nie ma jakiegoś szefa czy dyrektora (...), i to jest ta różnica między Sądem Najwyższym a innymi instytucjami" - podkreślił.

Jak mówił poseł, prezydent, który na następcę dotychczasowej pierwszej sędzi SN Małgorzaty Gersdorf wybrał najstarszego sędziego SN - prezesa Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN Józefa Iwulskiego, wskazanego przez Gersdorf jako osoba mająca kierować pracami SN w czasie jej nieobecności - "chyba widzi absurd całej ustawy, skoro wskazuje na pełniącego obowiązki sędziego, który nie złożył zgodnie z ustawą oświadczenia i nie przedłożył dokumentów potwierdzających jego stan zdrowia".

"Sędzia Iwulski złożył oświadczenie, że pozostaje sędzią Sądu Najwyższego i będzie orzekał na podstawie Konstytucji - dokładnie na podstawie tej samej Konstytucji pani prezes Gersdorf nie wybiera się w stan spoczynku, tylko mówi wyraźnie, że dzisiaj (w środę) będzie w Sądzie Najwyższym, ponieważ jej kadencja trwa do kwietnia 2020 r. Teraz pani prezes Gersdorf zgodnie z art. 14 ustawy o Sądzie Najwyższym jako urzędujący pierwszy prezes wskazuje na czas swojej usprawionej nieobecności w pracy, np. urlopu, sędziego, który będzie ją zastępował. To jest pan sędzia Iwulski, prezes Izby Pracy i Spraw Publicznych" - dodał.

Budka odniósł się także do niedzielnego wpisu Lecha Wałęsy w mediach społecznościach, że jeśli władze "podniosą rękę na Sąd Najwyższy", pojedzie do Warszawy, a jeśli policja stanie mu na drodze, będzie się bronił. Poinformował, że ma broń i "pozwolenie do obrony osobistej".

"Nie przywiązywałbym do tego uwagi, bo nie słyszałem, by pan prezydent Lech Wałęsa kiedykolwiek dopuścił się jakichś aktów agresji. To raczej ten zorganizowany przemysł w części mediów dopuszcza się agresji wobec prezydenta, natomiast tutaj myślę, że niepotrzebne (są) takie wpisy. Jestem przekonany, że laureat pokojowej Nagrody Nobla wie, co to pokojowe rozwiązanie" - powiedział poseł.

Budka zapowiedział także, że również dzisiaj weźmie udział w proteście pod Sądem Najwyższym. "Będę, tak jak wczoraj, żeby pokazać solidarność z tą instytucją, bronimy instytucji, nie osób. Bronimy kadencji pierwszego prezesa Sądu Najwyższego i bronimy niezależności sądów. Mam nadzieję, że dzisiaj będzie kolejny dzień historii niezależnego Sądu Najwyższego" - powiedział.

Zgodnie z ustawą o Sądzie Najwyższym, która weszła w życie 3 kwietnia, w dniu następującym po upływie trzech miesięcy od tego terminu w stan spoczynku przechodzą z mocy prawa sędziowie SN, którzy ukończyli 65. rok życia. W związku z tym sędziowie ci od środy według ustawy przestają pełnić swe funkcje. Mogą oni dalej orzekać, jeśli w ciągu miesiąca od wejścia w życie nowej ustawy złożyli stosowne oświadczenie i przedstawili odpowiednie zaświadczenia lekarskie, a prezydent wyrazi zgodę na dalsze zajmowanie stanowiska sędziego SN.

We wtorek w SN było 73 sędziów, spośród których 27 ukończyło 65. rok życia. Z kolei spośród tych 27 sędziów oświadczenia dotyczące woli pozostania na stanowisku z powołaniem na podstawę prawną nowej ustawy o SN złożyło dziewięciu sędziów. Natomiast w siedmiu kolejnych oświadczeniach sędziowie powołali się bezpośrednio na Konstytucję RP, nie dołączyli także zaświadczeń o stanie zdrowia.

Z kolei 11 sędziów nie złożyło takich oświadczeń. Nie złożyła go m.in. I prezes SN Małgorzata Gersdorf, która już ukończyła 65. rok życia. Informowała ona wcześniej, że "nie złożyła i nie złoży" wniosku do prezydenta ws. dalszego zajmowania stanowiska sędziowskiego i funkcji prezesa SN. "Konstytucja gwarantuje mi to stanowisko, bardzo zaszczytne, na sześć lat i nie widzę powodu, żebym miała zgłaszać się do władzy wykonawczej z prośbą, to w ogóle nie wchodzi w grę" - mówiła Gersdorf.

W zeszłym tygodniu Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN jednogłośnie przyjęło uchwałę mówiącą, że sędzia Gersdorf pozostaje zgodnie z Konstytucją RP I prezesem SN do 30 kwietnia 2020 r. Zgodnie z wolą prezydenta od środy funkcje związane z zastępowaniem i wykonywaniem obowiązków I prezesa SN będzie wykonywał najstarszy stażem sędzia, prezes Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN Józef Iwulski.

Małgorzata Gersdorf stawiła się w Sądzie Najwyższym w środę po godz. 8.