Przed Sejmem protestowały w poniedziałek grupy zwolenników i przeciwników zmian przepisów prawa aborcyjnego. Manifestacje były związane z pracami sejmowej komisji nad obywatelskim projektem ustawy "Zatrzymaj aborcję".

Kilkudziesięciu zwolenników zaostrzenia prawa aborcyjnego ustawiło się po godz. 15 pod Pomnikiem Armii Krajowej i Polskiego Państwa Podziemnego w Warszawie na rogu ul. Wiejskiej i Matejki. Odmówili modlitwy, m.in. w intencji polityków i dzieci nienarodzonych. Potem rozpoczęli pikieta. Trzymali transparenty i tabliczki z napisami np. "Prawa człowieka od poczęcia", "Aborcja zabija", "Tak dla życia". Przez głośniki ustawione przy pomniku mówiono m.in. o szkodliwych skutkach aborcji.

O godz. 16. na ulicy Wiejskiej w pobliżu Sejmowego Biura Przepustek zebrali się zwolennicy liberalizacji prawa aborcyjnego. Organizatorem manifestacji był "Ogólnopolski Strajk Kobiet". Podobne protesty odbyły się w kilkunastu miastach w Polsce i zagranicą, m.in. w Brukseli i Edynburgu.

Uczestnicy tej manifestacji mieli transparenty i kartki z napisami: "Stop zaostrzaniu ustawy antyaborcyjnej", "Aborcja - decyzja należy do kobiety", "Studentki murem za kobietami", "Piekło kobiet trwa", "Brak legalnej aborcji zabija". Kobiety trzymające parasolki utworzyły napis: "Dość piekła kobiet". Widać też było transparenty Obywateli Solidarnych w Akcji - OSA i flagi partii Razem.

Demonstranci krzyczeli: "Chcemy wyboru, a nie terroru, "Do kosza", Chcemy lekarzy, nie misjonarzy", "Kler nie rodzi, niech nie rządzi", "Nie zejdziemy do podziemia", "Rząd na bruk, bruk na rząd".

"Każde takie wyjście na ulicę hartuje nas coraz bardziej, nie pozbędziecie się nas, próbując nas zmęczyć. Będziemy walczyć za każdym razem, kiedy wy tutaj będziecie próbowali nas upieprzyć. Nas, kobiety, osoby o innej orientacji seksualnej czy innym wyznaniu. Nie ma na to miejsca w tym kraju" - mówił Krzysztof Buja z Feministycznej Brygady Rewolucyjnej FeBRa. W przemówieniach podkreślano, że demonstranci domagają się pełnego dostępu do aborcji. Przekonywano również, że zaostrzenie prawa aborcyjnego nie rozwiąże problemu, a jedynie "zamiecie go pod dywan".

Protestujący podkreślali, że domagają się natychmiastowego i całkowitego wycofania projektu, "a nie stosowania wybiegów takich jak powoływanie kolejnej podkomisji". "To pokazuje, jakimi obrońcami życia są prawicowi posłowie, którzy tym projektem wycierają sobie twarze w Sejmie. Boją się na tyle, że godzą się na tego typu rozwiązania" - mówili.

W poniedziałek posłowie Sejmowej Komisja Polityki Społecznej i Rodziny zadecydowali, że projektem "Zatrzymaj aborcję", zakładającym zniesienie możliwości przerwania ciąży ze względu na prawdopodobieństwo ciężkiej i nieodwracalnej wady płodu, zajmie się specjalna podkomisja.

"Kaja Godek odeszła z kwitkiem. I żeby było jasne, to nie jest zasługa posła czy posłanki, tylko każdej pojedynczej osoby, która tutaj stoi w Warszawie i w innych miastach (...). Jest jedno ale - PiS przygotował się dzisiaj na tę komisję, bo się strasznie boi. Doprowadził do powołania podkomisji, z której ma być procedowana ustawa. Mam nadzieję i wszystko na to wskazuje, bo w kuluarach się o tym mówi, że dlatego wsadzili to do podkomisji, bo w ogóle nie chcą tego procedować, przestraszyli się" - powiedziała Joanna Schering-Wielgus, która niedawno wystąpiła z Nowoczesnej.

Po zakończeniu pikiety pod Sejmem zwolennicy liberalizacji przepisów aborcyjnych poszli protestować pod Sądem Najwyższym.

Na początku stycznia Sejm skierował projekt "Zatrzymaj aborcję" do dalszych prac w komisji. Posłowie zdecydowali, by zajęła się nim Komisja Polityki Społecznej i Rodziny, z zaleceniem zasięgnięcia opinii Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. W marcu komisja pozytywnie zaopiniowała projekt.

Obowiązująca ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży z 1993 r. zezwala na aborcję w trzech sytuacjach: gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, gdy jest duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, a także, gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego.

W dwóch pierwszych przypadkach przerwanie ciąży jest dopuszczalne do osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem matki, a w przypadku czynu zabronionego - jeśli od początku ciąży nie upłynęło więcej niż 12 tygodni.(PAP)