Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział w poniedziałek, że kontakty Rosji z USA są coraz intensywniejsze, ale zastrzegł, że na razie przedwcześnie jest mówić o ociepleniu relacji. Powtórzył opinię władz Rosji, że anektowany Krym jest jej nieodłączną częścią.

Pieskow komentował przybycie do Rosji grupy amerykańskich senatorów, a także przebieg przygotowań do spotkania prezydentów Rosji i USA, Władimira Putina i Donalda Trumpa, które odbędzie się 16 lipca w Helsinkach.

"To, że kontakty są coraz intensywniejsze, to radosny fakt. Jednak na razie przedwczesne jest mówienie o ociepleniu" - zastrzegł. Ocenił, że w pierwszym rzędzie należy "zrewidować rozbieżności i punkty sporne istniejące w stosunkach" Rosji i USA.

Pieskow wyjaśnił, że na razie w programie Putina nie ma spotkania z amerykańskimi senatorami, którzy obecnie są w Petersburgu, gdzie mają rozmawiać z władzami miasta. Wizyta parlamentarzystów USA w Rosji potrwa do czwartku.

Przedstawiciel Kremla podkreślił, że pomiędzy Moskwą i Waszyngtonem istnieje obecnie wiele kwestii, w których ich stanowiska "różnią się w diametralny sposób". "Jednak teraz górę wzięła wola polityczna i coraz silniejsze jest zrozumienie, że obecność tego rodzaju dyskusyjnych kwestii nie powinna być przeszkodą w nawiązywaniu i rozszerzaniu dialogu dwóch stron" - dodał.

Komentując sygnały, iż Trump będzie chciał rozmawiać w Helsinkach o anektowanym przez Rosję w 2014 roku ukraińskim Krymie Pieskow powtórzył, że Moskwa uważa Krym za "nieodłączną część Rosji". Wyraził ocenę, że wobec tego "tej kwestii nie może być na porządku dziennym" dyskusji na szczeblu międzynarodowym.