Sejmowa komisja uznała w środę, że nie jest potrzebna informacja na posiedzeniu Sejmu o działaniach wicepremier, szefowej Komitetu Społecznego Rady Ministrów Beaty Szydło podczas protestu osób niepełnosprawnych. Wniosek w tej sprawie złożył klub Nowoczesnej.

Za takim rozwiązaniem podczas posiedzenia Komisji Polityki Społecznej i Rodziny głosowało 16 posłów, 10 było przeciw, nikt nie wstrzymał się od głosu.

Głosowanie poprzedziła dyskusja, której przysłuchiwali się m.in. wiceszef kancelarii premiera Paweł Szrot, pełnomocnik rządu ds. osób niepełnosprawnych Krzysztof Michałkiewicz, wiceminister rodziny Bartosz Marczuk oraz dyrektor biura pełnomocnika rządu ds. osób niepełnosprawnych Mirosław Przewoźnik.

Przedstawicielka wnioskodawców Monika Rosa (N) przypomniała, że zadaniem Komitetu Społecznego Rady Ministrów jest koordynacja działań, sprawne podejmowanie decyzji w sprawach społecznych, w szczególności - jak podkreśliła - poprawy dostępności i poziomu usług socjalnych i opiekuńczych oraz sytuacji osób niepełnosprawnych i ich opiekunów.

Jej zdaniem Szydło podczas trwającego 40 dni protestu nie podjęła "żadnych działań, żeby wypełnić swoje obowiązki". "Prosilibyśmy o informacje, jakie działania podejmowała pani Beata Szydło podczas trwania tego protestu? Jakie aktywności były przez nią podejmowane, które uniemożliwiły jej zajęcie się omawianą sprawą" - pytała Rosa.

Szrot podkreślił, że na posiedzeniu plenarnym w czasie debaty o wotum nieufności premier Szydło już odpowiadała na te pytania. "Komitet zajmował się sprawą protestu rodziców osób niepełnosprawnych, postulatów przez nich zgłaszanych. To się działo również w obecności przedstawicieli Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej" - powiedział. "Kolejne prezentowanie tych samych informacji na sali sejmowej do niczego nie prowadzi" - dodał.

Sławomir Piechota (PO) uznał, że jest potrzeba, by o tych sprawach powiedzieć "jeszcze więcej", aby "taka sytuacja się nie powtórzyła". Ocenił, że w wielu wypowiedziach przedstawicieli PiS "wybrzmiewa brak szacunku dla osób niepełnosprawnych". Wyjaśnił, że chodzi m.in. o słowa na temat politycznego charakteru protestu. "Ta dyskusja jest konieczna, by nikomu nie przyszła pokusa braku szacunku wobec osób z niepełnosprawnością" - przekonywał.

Kornelia Wróblewska (Nowoczesna) powiedziała z kolei, że rząd w konsultacjach dotyczących pomocy osobom niepełnosprawnym nie bierze pod uwagę pomysłów opozycji. "Mamy dużo do zaoferowania, tylko państwo nam po prostu nie pozwalacie, odrzucacie ustawy, które przygotowujemy, odrzucacie poprawki, które składamy do ustaw" - mówiła.

Teresa Wargocka (PiS) oceniła, że poprzedni rząd koalicji PO-PSL nie prowadził "konsekwentnej polityki społecznej". "Nie podjęliście reformy systemu orzecznictwa, która powinna być zrobiona w latach 90'. W sposób odpowiedzialny ministerstwo pracy i polityki społecznej podjęło się rozwiązywania problemów osób niepełnosprawnych. Prace zespołu pod kierunkiem prezes ZUS (Gertrudy Uścińskiej) dobiegają końca" - podkreśliła Wargocka.

Wargocka odniosła się także do zarzutów posła Piechoty o "pokusie braku szacunku do osób z niepełnosprawnościami". "Zdecydowanie przeciwko temu protestuję. Szanujemy każdego człowieka i na pewno te grupy społeczne, które wymagają pomocy, mogą liczyć na solidarne państwo" - podkreśliła.

Protest opiekunów osób niepełnosprawnych i ich podopiecznych trwał od 18 kwietnia do 27 maja. Zgłaszali dwa postulaty - zrównania renty socjalnej z minimalną rentą z tytułu niezdolności do pracy oraz wprowadzenia dodatku "na życie", zwanego też "rehabilitacyjnym" dla osób niepełnosprawnych niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia w kwocie 500 złotych miesięcznie.

Protestujący przekonywali, że zrealizowano jeden ich postulat - podniesienie renty socjalnej. Zgodnie z już opublikowaną ustawą wzrośnie ona z 865,03 zł do 1029,80 zł. Opublikowano też ustawę wprowadzającą szczególne uprawnienia w dostępie do świadczeń opieki zdrowotnej, usług farmaceutycznych i wyrobów medycznych dla osób ze znacznym stopniem niepełnosprawności. Zdaniem jej autorów (posłowie PiS) spełnia ona drugi postulat protestujących i przyniesie gospodarstwom z osobą niepełnosprawną miesięcznie około 520 zł oszczędności. Protestujący ocenili jednak, że ta ustawa to "wydmuszka" i nie realizuje ich żądań w sprawie dodatku.