Nikt z rodziny i znajomych nie wierzy w samobójstwo mojego brata - mówił w środę poseł Sylwester Chruszcz, brat zmarłego w maju głogowskiego radnego Pawła Chruszcza. "To był człowiek mocno zbudowany wewnętrznie" - podkreślił polityk koła poselskiego Wolni i Solidarni.

Jak podawały media, 31 maja w późnych godzinach wieczornych znaleziono zwłoki 42-letniego radnego Głogowa Pawła Chruszcza powieszone na słupie energetycznym. Śledztwo, które ma wyjaśnić, czy było to samobójstwo, czy w grę wchodzi udział osób trzecich, prowadzi Prokuratura Okręgowa w Legnicy. Jak informowała Prokuratura Krajowa, że wstępnej opinii biegłych wynika, że przyczyną zgonu było uduszenie poprzez powieszenie. Śledztwo zostało objęte nadzorem Prokuratury Krajowej.

"Muszę podkreślić, że mój brat był osobą spełnioną" – wspominał w środę w Radiu Wnet brat zmarłego, poseł Sylwester Chruszcz (koło Wolni i Solidarni). Jak mówił, jego brat osiągał sukces zawodowy, był osobą szanowaną, a w życiu społeczno-politycznym był człowiekiem bardzo zaangażowanym w sprawy Głogowa.

"Chcę podkreślić, że nikt z nas - z rodziny, znajomych - nie wierzy w samobójstwo" - podkreślił. "Mój brat nie miał nie miał charakteru, żeby targnąć się na siebie, miał silny charakter" - opisywał brata Sylwester Chruszcz. "To był człowiek mocno zbudowany wewnętrznie" - zaznaczył.

Odnosząc się do prowadzonego w sprawie śmierci brata śledztwa, poseł przyznał, że jest ono "wielowątkowe", jednak - jak mówił - "nie chce powiedzieć czegoś, co utrudni śledztwo lub ułatwi komuś zacieranie śladów".

Pytany o ocenę pracy głogowskiej policji, Chruszcz wyraził opinię, że "powinna ona działać szybciej i sprawniej". "To jest kuriozum, że mój brat, który został oskarżony przez prezydenta miasta o zadawanie pytań, co do różnych aspektów nieprawidłowości w mieście, dostaje tydzień temu wezwanie na policje, żeby zeznawał w sprawie" - wskazał. "Pytałem się wielu prawników, czy policja w tak błahej sprawie jeszcze przesłuchuje i wszyscy mówili, że im się to w ich wieloletniej karierze prawniczej nie zdarzyło" - zaznaczył. "Czyli jest to kolejny nacisk, który miał być na mojego brata (...) po ujawnieniu wielu patologii w mieście Głogowie" - stwierdził.

"Dziennik Gazeta Prawna" poinformował na początku czerwca, że Chruszcz miał rozmawiać z byłym szefem CBA, obecnie sekretarzem stanu w KPRM Maciejem Wąsikiem, aby przekazać mu dokumenty dotyczące sprzedaży przez władze miasta przedszkola po zaniżonej cenie. Radny zainteresował się przedszkolem, do którego chodził jego najmłodszy syn, gdy na początku marca odkryto, że opiekunka znęcała się nad niepełnosprawnym dzieckiem.

Sylwester Chruszcz wskazał na inny wątek w sprawie, który - jak mówił - "mocno waży". "Mój brat pracował w KGHM-ie przy zakupach i wielokrotnie mówił, że olbrzymia, wielomiliardowa część zakupów w Kombinacie Górniczo-Hutniczym idzie poza systemem zakupów; i to już nie są milionowe zakupy, ale miliardowe" - powiedział. "Czy ktoś na tym tracił - tak oczywiście, że tak; czy ktoś w związku z tym mógłby doprowadzić do tragedii - pewnie" - mówił polityk.

"Mój brat dwa miesiące temu złożył projekt naprawczy obrotu towarów w KGHM-ie, miał olbrzymie doświadczenie w logistyce (...) i dziwiło go, jak w tak dużym przedsiębiorstwie funkcjonować anachroniczny system, który miał dziury, które mogły doprowadzać do wyprowadzenia z KGHM-u olbrzymich kwot pieniędzy, często mi to mówił" - podkreślił.

Chruszcz przyznał także, że "stosowne materiały" dotyczące tego wątku znajdują się już w prokuraturze.