Będziemy musieli dokonać przeglądu całej administracji państwa pod takim kątem, czy wszystkie instytucje są potrzebne – powiedział Jacek Sasin w Starogardzie Gdańskim. Czy potrzebne nam jest tyle różnych poziomów władzy, od gminy do województwa, do władzy centralnej – pytał.

Szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Sasin w niedzielę podczas spotkania z mieszkańcami Starogardu Gdańskiego (Pomorskie) powiedział, że ”będziemy musieli dokonać pewnego przeglądu całej administracji państwa pod takim kątem, czy wszystkie instytucje są w ogóle potrzebne”. „Czy potrzebne nam jest tyle różnych poziomów władzy, od gminy do województwa, do władzy centralnej” – pytał. „Czy nie powinniśmy w jakiś sposób komasować, zmniejszać liczby instytucji na rzecz instytucji lepiej dofinansowanych, czyli bardziej sprawnych, bardziej profesjonalnych” – zastanawiał się.

Przyznał, że „problemem jest to, że mamy za mało pieniędzy dla sfery budżetowej”. „W gospodarce pensje wyraźnie rosną, natomiast w sferze budżetowej pensje stoją w miejscu, a różnica z każdym rokiem jest coraz większa” – mówił. Tłumaczył, że z powodu niskich wynagrodzeń odchodzą ludzie z kluczowych instytucji istotnych z punktu widzenia bezpieczeństwa: policji, różnych inspekcji.

„Jest to ogromny problem, z którym musimy się zmierzyć i musimy dokonać pewnego przeglądu całej administracji państwa” – mówił. „Potrzebne jest spojrzenie całościowe na państwo, jak ono powinno być zorganizowane i na pewno dziś nie można absolutnie niczego przekreślić” – podkreślił.

„Może mamy za dużo różnych instytucji, które realizują zadania, niekoniecznie dziś kluczowe i potrzebne” – wskazał. „Np. dziś wiele urzędów pracy z punktu widzenia państwa nie realizuje do końca istniejących potrzeb, a sporo kosztuje” - mówił.

Dopytywany o ewentualne zmiany w powiatowych urzędach pracy Sasin zwrócił uwagę, że „z urzędami pracy jest problem taki, że są one instytucjami samorządu powiatowego”. Sasin przyznał, że „była dyskusja nad tym, czy nie należy (…) zlikwidować tej instytucji i stworzyć nowoczesną instytucję rynku pracy odpowiadającą obecnym wyzwaniom”.

Ocenił, że „to wywołałoby kolejną wojnę polityczną”. „Znowu bylibyśmy oskarżeni, że chcemy ograniczyć władzę samorządową” – dodał. „Wstrzymaliśmy się z tym do wyborów samorządowych” – dodał. „Nie da się tego rozwiązać bez współpracy z samorządami, a dziś takiej chęci w zdecydowanej większości samorządów w Polsce nie ma” – wskazał.

Szef Komitetu Stałego Rady Ministrów w Starogardzie Gdańskim poinformował, że planowany jest „przegląd programów, które państwo realizuje”. „Czeka nas ogromna praca i chcemy jej się podjąć” – podkreślił. Ocenił, że „są dzisiaj programy, które są zupełnie nieskuteczne i niepotrzebne, a wydajemy na nie bardzo wiele pieniędzy”. „Przejęliśmy państwo (…) w takim stanie, że pewne sprawy szły z roku na rok tak samo i w tym roku doszliśmy do wniosku, że tak dalej się nie da” – tłumaczył.

Jako przykład podał „różne programy wspierania bezrobocia”. „Dzisiaj mamy raczej problem z brakiem rąk do pracy, a okazuje się, że państwo nie przeznacza ogromnych środków na pozyskiwanie rąk do pracy (…) ale na utrzymanie urzędów pracy” – uzasadniał. Poinformował, że 5,5 mld zł rocznie państwo przeznacza na walkę z bezrobociem na dofinansowanie urzędów pracy. „Można zadać sobie pytanie, czy to są dobrze wydane pieniądze” – dodał.

Na pytanie z sali, czy planowana jest likwidacja powiatów Sasin zaznaczył, że „w tej chwili nie może powiedzieć, czy cokolwiek jest planowane”. „Mówię bardziej o jakiejś idei, którą trzeba zrealizować, czyli dążyć do zbudowania sprawnej administracji, ale żeby ona była sprawa, to nie może być niedofinansowana, a jednocześnie ona dziś dużo kosztuje” – tłumaczył.

Uczestniczący w spotkaniu szef pomorskiego PiS Janusz Śniadek odnosząc się do kwestii likwidacji powiatów podkreślił, że „tego rodzaju decyzji nie podejmuje się z zaskoczenia”. Zaznaczył, że „w tej chwili w ogóle to nie jest rozważane”.

Szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Sasin spotkał się w sobotę po południu z mieszkańcami Starogardu Gdańskiego i Tczewa. Wizyta ministra na Pomorzu była jedną z kilkudziesięciu zaplanowanych na weekend przez polityków PiS.