Hubert Ch., który w 2014 r. zastrzelił instruktora na strzelnicy w Chorzowie i próbował zabić drugiego mężczyznę, jest już prawomocnie skazany na dożywocie. O warunkowe zwolnienie będzie mógł ubiegać się najwcześniej po 30 latach.

Sąd Apelacyjny w Katowicach utrzymał w mocy karę dla oskarżonego, nieznacznie tylko zmieniając treść orzeczenia z I instancji. Sąd podkreślił, że sprawca poszedł na strzelnicę, by zdobyć broń, chciał zabić więcej osób.

"Uwzględniając wszystkie okoliczności sprawy, nie można mieć wątpliwości, że jedyna kara, która może odnieść swój skutek – jeśli chodzi o oskarżonego – i być efektywna - jeśli chodzi o społeczeństwo - jest eliminacja oskarżonego ze społeczeństwa, albowiem oskarżony jest po prostu człowiekiem niebezpiecznym" – powiedział przewodniczący składu orzekającego Michał Marzec.

"To jedynie adekwatna kara do czynu, który został popełniony. Sąd nie wyobraża sobie, aby tu mogła wchodzić w rachubę jakakolwiek inna, łagodniejsza kara" - podkreślił sędzia.

Do zabójstwa doszło pod koniec września 2014 r. 25-letni wówczas Hubert Ch. przyszedł na strzelnicę i podobnie jak inni klienci korzystał z niej pod opieką instruktora. Gdy zostali sam na sam i instruktor odwrócił się do niego plecami, sprawca skierował broń w jego stronę i otworzył ogień, ranił go 19 razy. Ofiara to były policjant i instruktor w Szkole Policji w Katowicach Waldemar Ż. Miał 46 lat.

Po zabiciu instruktora sprawca spakował kilka sztuk broni i amunicję do torby. Chciał opuścić strzelnicę, powstrzymał go współwłaściciel obiektu, do którego Ch. także zaczął strzelać. Dlatego odpowiadał też za usiłowanie zabójstwa - za to sąd skazał go na 15 lat więzienia. Mężczyzna poddał się, gdy na miejsce przejechała policja. Sąd zaznaczył, że Ch. chciał opuścić strzelnicę i zabić więcej osób.

"Na strzelnicę poszedł po to, by zdobyć broń. Ten czyn, który osądzamy, jest tylko pierwszym krokiem do realizacji celu, który sobie postawił" – powiedział sędzia Marzec. Podkreślił, że Ch. działał z pełną premedytacją, zaplanował i próbował osiągnąć swój cel - z zimną krwią zabił instruktora, którego zupełnie nie znał. Według sądu, było to zabójstwo "instrumentalne" – chodził o zdobycie broni i amunicji do przeprowadzenia aktu terrorystycznego.

Wyrok z I instancji zaskarżyła obrona, która w procesie przekonywała, że Ch. cierpi na zaburzenia psychiczne i podczas zbrodni mógł być niepoczytalny. Chciała uchylenia wyroku i nowego procesu lub złagodzenia kary z I instancji i wymierzenie Ch. 15 lat więzienia. SA się na to nie zgodził. Uznał, że opinie biegłych są jednoznaczne i nie pozostawiają wątpliwości - sprawca miał co prawda zaburzenia osobowości, ale nie miały one wpływu na jego poczytalność.

"Kwestia ewentualnego środka zaskarżenia w postaci kasacji będzie rozpatrywana, natomiast myślę, że zależy to od mecenasa, który podejmie stosowną decyzję" – powiedziała dziennikarzom broniąca oskarżonego aplikant adwokacka Sandra Stępień.

Na rozprawę Hubert Ch. nie został doprowadzony, na ogłoszenie wyroku nie przyszli też oskarżyciele posiłkowi.

Wcześniej, przed sądem okręgowym, oskarżony oświadczył, że nie jest w stanie wyjaśnić, dlaczego zabił instruktora; twierdził, że ma luki w pamięci. Nie potrafił też wytłumaczyć, dlaczego po zastrzeleniu Ż. zapakował do torby kilka sztuk broni i ponad 100 sztuk amunicji. W "ostatnim słowie" przeprosił wszystkich poszkodowanych w tym "karygodnym zajściu".

Proces w tej sprawie toczył się dwa razy. W pierwszym wyroku sąd okręgowy skazał mężczyznę na 25 lat więzienia, zastrzegając, że o zwolnienie mógłby się starać najwcześniej po 20 latach. Ponowne przeprowadzenie procesu nakazał Sąd Apelacyjny w Katowicach, wskazując m.in., że w pierwszym wyroku sąd pominął motywację sprawcy. Nakazał też bardziej wnikliwą ocenę stanu zdrowia oskarżonego.