Podpisana przez prezydenta USA Donalda Trumpa i przywódcę Korei Płn. deklaracja to jedynie wyraz oświadczenia dobrej woli, że obie strony nadal chcą współpracować - ocenił we wtorek profesor Waldemar Dziak. Według niego nadal możemy mówić o braku zaufania między tymi przywódcami.

Prezydent USA Donald Trump i przywódca Korei Płn. Kim Dzong Un podpisali we wtorek w Singapurze wspólny dokument na zakończenie historycznego szczytu. W dokumencie Kim zobowiązał się do starań o "całkowitą denuklearyzację Półwyspu Koreańskiego". Obaj przywódcy zadeklarowali w nim również, że będą budować "trwały i stabilny pokój na Półwyspie Koreańskim" oraz zobowiązali się do utworzenia "nowych relacji".

Dziak w rozmowie z PAP podkreślił, że deklaracja ta jest jedynie wyrazem "takiego oświadczenia dobrej woli, że obie strony nadal chcą współpracować". Jak zauważył, tak naprawdę żadnych szczegółów tego spotkania nie opublikowano. "I my nie wiemy, co tak naprawdę Trump powiedział Kimowi" - zaznaczył ekspert.

W jego ocenie przywódca Korei Płn. okazał się "dobrym, wytrawnym graczem". "Poza tym ma poparcie polityczne Chin, trochę Rosji i czuł się pewnie, dlatego nie poszedł na żadne ustępstwa" - stwierdził Dziak.

Jak dodał, na razie usłyszeliśmy jedynie deklarację dobrej woli. "Ale, czy możemy powiedzieć, że od jutra zaczyna się jakiś program denuklearyzaji, że tam będą zakopywali tunele, niszczyli demontowali rakiety? Nie, nic takiego nie nastąpi. Z tego, co wiemy program atomowy jak się rozwijał, tak się rozwija" - zaznaczył prof. Dziak.

Według niego prasa i telewizja północnokoreańska będą pokazywać Kim Dzong Una jako "wielkiego sukcesora". "On pojechał, on pokazał, był w samej paszczy lwa, nic mu się nie stało, ale o braku zaufania między przywódcami nadal możemy mówić" - ocenił ekspert.

Podkreślił, że owszem podpisano deklarację, ale - jak mówił - "wszyscy oczekiwaliśmy czegoś innego". "Jakichś konkretnych, namacalnych kroków, które by mówiły, że rzeczywiście na Półwyspie Koreańskim dokonało się coś ważnego, przełomowego" - podkreślił profesor.