W USA trwa dochodzenie w sprawie wpływu Moskwy na wybory prezydenckie, a Brytyjczycy głowią się, czy Kreml maczał palce w referendum brexitowym.
Dochodzenie w tej sprawie prowadzi komisja ds. cyfrowych, kultury, mediów i sportu w Izbie Gmin. Ta sama, której członkowie chcieli przesłuchać Marka Zuckerberga po wybuchu afery Cambridge Analytica. Dzisiaj stanie przed nią wyjątkowy świadek – Arron Banks, biznesmen, który finansował kampanię na rzecz opuszczenia UE przez Wielką Brytanię. Prywatnie przyjaciel czołowego eurosceptyka Nigela Farage’a. A zarazem ktoś, kto miał podejrzanie wiele związków z Rosją.
Jak wynika z korespondencji elektronicznej opublikowanej przez brytyjskie media w weekend, bliższe kontakty Banksa z przedstawicielami rosyjskiej dyplomacji zaczęły się w listopadzie 2015 r., na kilka miesięcy przed referendum. Wtedy to do biznesmena zgłosił się dyplomata Aleksandr Udod z zaproszeniem na spotkanie z ambasadorem Federacji Rosyjskiej Aleksandrem Jakowenką. Problem polega na tym, że Udod jako prawdopodobny oficer rosyjskiego wywiadu został niedawno wydalony z Wielkiej Brytanii w ramach odpowiedzi brytyjskiego rządu na próbę otrucia Siergieja i Julii Skripalów.
Banks odbył suto zakrapiane alkoholem spotkanie z ambasadorem, które zresztą opisał później w książce „Bad Boys of Brexit”. Wspomina tam, że Jakowenko częstował go wódką wyprodukowaną w limitowanej serii specjalnie dla samego Stalina. Z książki wynikało jednak, że było to jedyne spotkanie biznesmena z Jakowenką. Problem polega na tym, że e-maile wskazują, iż doszło do jeszcze przynajmniej dwóch.
W weekend Banks bagatelizował sprawę, tłumacząc, że nie jest istotne, czy odbył dwa, czy trzy spotkania z ambasadorem. Nie wszyscy się z tym jednak zgadzają, zwłaszcza że jednym z tematów podczas spotkań był ewentualny udział Banksa w konsolidacji rosyjskich kopalń złota. Czy chodziło wyłącznie o interesy, czy może o coś więcej – takich pytań biznesmen może się spodziewać dzisiaj w Izbie Gmin.
Kontakty biznesmena z rosyjską dyplomacją trwały przez cały czas kampanii przed referendum, a także kilka miesięcy po, aż do wyborów prezydenckich w USA. Po wygranej Donalda Trumpa Banks razem z Nigelem Farage’em udał się nawet na spotkanie z prezydentem elektem w Trump Tower. Dzisiaj przyznaje, że wydało mu się dziwne, że po powrocie do Londynu Jakowenko zagadnął o numery telefonów do ekipy przygotowującej objęcie władzy przez Trumpa. Kontakt jednak przekazał.
Pytanie, które stawia sobie teraz brytyjska opinia publiczna, brzmi: czy Banks celowo współpracował z Rosjanami, czy też był jedynie pożytecznym idiotą? Co ciekawe, to nie pierwszy raz, kiedy biznesmen jest podejrzewany o niewłaściwe relacje z obcym mocarstwem. Kiedy w 2001 r. ożenił się z Rosjanką Jekateriną Paderiną, pojawiły się pogłoski, że wziął za żonę rosyjskiego szpiega. W odpowiedzi zmienił tablice rejestracyjne jej range rovera na X MI5 SPY.
Banks odpiera wszystkie zarzuty. Mówi nawet, że rozmawiał z CIA na temat swoich kontaktów z Rosją w owym czasie. Sam jednak nie pomaga swojej sprawie. Biznesmen kluczy nawet przy tak prostych pytaniach, jak o to, czy był w owym czasie w Moskwie, czy nie. Najpierw jego współpracownik Andy Wigmore mówił, że do wyjazdu nie doszło, bo nie wypalił projekt konsolidacji kopalń. Z e-maili jednak wynika, że Banks w stolicy Rosji był. Pobyt w tym mieście jest uzasadnieniem dla odwołania wywiadu w Londynie. Zapytany o tę nieścisłość przyznał, że był w Moskwie na „rodzinnym wyjeździe” i że zwiedzał Ermitaż. Problem w tym, że Ermitaż znajduje się w Sankt Petersburgu.
Banks ostatecznie wsparł prowadzoną przez Nigela Farage’a kampanię Leave.EU kwotą 8 mln funtów w usługach i gadżetach.