Decyzje m.in. ws. nieruchomości przy ul. Twardej i Siennej, są klarowne i uzasadnione; mam nadzieję, że WSA oddali skargi i podzieli nasze stanowisko - mówi PAP wiceszef komisji weryfikacyjnej Sebastian Kaleta. Zarzuty m.st. Warszawy są o tyle szokujące, że decyzje komisji są dla miasta korzystne - dodał.

Wojewódzki Sąd Administracyjny w piątek rozpozna pierwsze skargi na decyzje komisji weryfikacyjnej dot. uchylenia decyzji zwrotowych w sprawie nieruchomości przy ul. Twardej 8 i 10 oraz dawnej ul. Siennej 29. Ponadto na posiedzeniach niejawnych sąd rozpozna skargi na decyzje komisji dot. nieruchomości na Placu Defilad pod dawnymi adresami: ul. Wielka 6/ul. Złota 19; ul. Zielna 7/Złota 17; ul. Wielka 2/Chmielna 50.

PAP: Skargi na działania komisji weryfikacyjnej wnieśli zarówno beneficjenci decyzji zwrotowych, jak i m.st. Warszawa. Co jest dokładnie przedmiotem skarg obu tych stron?

Sebastian Kaleta: Maciej M. (biznesmen, podejrzany w sprawach reprywatyzacyjnych - PAP) skarży przede wszystkim konstytucyjność komisji, twierdzi w swoich skargach, że prawo nie może działać wstecz, ponieważ decyzje już są wydane. Dodatkowo wskazał, że nieruchomość przy Twardej nie jest przeznaczona pod realizację celów publicznych, ma to związek z tym, że kilka miesięcy przed decyzją reprywatyzacyjną radni PO zdecydowali się na likwidację szkoły. Dodatkowo M. podnosi, że cena nabycia roszczeń, kilkaset tysięcy zł za warty według ratusza 150 mln zł grunt inwestycyjny po likwidacji szkoły, nie jest rażąco niewspółmierna.

Miasto natomiast skarży uzasadnienie twierdząc, że urzędnicy działali prawidłowo. Bierność w sprawach spadkowych, którą urzędnikom zarzuciła komisja, uznaje za prawidłowe działanie. Podobnie jak Maciej M. miasto wskazuje, że w tej sprawie prawo nie powinno działać wstecz.

Zarówno miasto, jak i Maciej M., którzy dążą do uchylenia decyzji komisji nie zauważają, że zasada niedziałania prawa wstecz nie znalazła zastosowania do orzeczeń uchylających po ponad 50 latach wydawane w latach 50-tych decyzje odmawiające użytkowania wieczystego. Orzeczenia te zostały wydane na podstawie przepisów, które w latach 50-tych nie obowiązywały. Ponadto kluczowe jest to, że niezależnie od powstania komisji, decyzje wydane przez prezydent m. st. Warszawy były wadliwe i było kilka lat na ich usunięcie w dotychczasowych trybach. Problem polega na tym, że poprzednia władza nie była tym po prostu zainteresowana, dlatego musiała powstać komisja.

Widać tutaj pewną niekonsekwencję zarówno miasta, jak i Macieja M., wskazującą na to, że jeśli decyzja jest korzystna dla interesu Macieja M. to są to niemal święte decyzje, których nikt w przyszłości nie może podważyć.

PAP: Stołeczny ratusz zarzuca komisji, że obarcza miasto m.in. tym, że powinno kwestionować porządek dziedziczenia, pomimo istnienia orzeczeń sądów, którymi miasto jest związane. Ponadto miasto twierdzi, że komisja nie zachowuje zgodności z procedurą administracyjną podczas rozpatrywania spraw i wydawania decyzji.

SK: Są to argumenty totalnie nietrafione. Na każdym etapie postępowania administracyjnego, widząc wątpliwe postanowienia sądowe, w których sąd nie uwzględnił miasta, miało ono możliwość, a wręcz obowiązek wznowienia postępowania. Przyznali to zresztą, aczkolwiek niechętnie, przesłuchiwani przez komisję urzędnicy. Miasto jako potencjalny spadkobierca miało wręcz obowiązek ich weryfikacji.

Dzisiejsza postawa Hanny Gronkiewicz-Waltz pokazuje tylko i wyłącznie, że robi wszystko by konsekwentnie bronić urzędników oraz siebie, a dodatkowo korzysta z tego beneficjent zwrotów Maciej M. Zarzuty miasta są o tyle szokujące, że decyzje komisji są dla miasta, jego majątku i mieszkańców po prostu korzystne, a mimo to Hanna Gronkiewicz-Waltz wykorzystuje cały zasób intelektualny i finansowy ratusza, by nie odzyskać tych niesłusznie wydanych nieruchomości.

PAP: Czy jest pan pewien, że sąd podtrzyma ustalenia komisji i oddali skargi?

SK: Nie można być nigdy pewnym rozstrzygnięcia sądu, natomiast jestem pewny, że komisja wykonała gigantyczną pracę, by zbadać wszystkie wątki sprawy. Wystarczy spojrzeć na to, jak rozbudowane i szczegółowe są jej decyzje, w porównaniu do lakonicznych wręcz decyzji prezydenta m. st. Warszawy.

Pamiętajmy, że w sprawie Twardej kluczowa jest koincydencja zdarzeń. Miasto wiedziało, że Maciej M. dopiero może nabyć roszczenia za drobne sumy, mogło zablokować te transakcje przed sądem, a zamiast tego zdecydowało się na likwidację świetnego gimnazjum, wprowadzając również w błąd opinię publiczną, co do konieczności reprywatyzacji i nieuchronności wydania decyzji zwrotowej. Maciej M. roszczenia nabył dopiero, kiedy szkoła została zlikwidowana. Mam nadzieję, że sąd dostrzeże te oczywiste zaniedbania urzędników i stanie po stronie mieszkańców, którzy przez lata byli okłamywani przez ratusz.

Natomiast w sprawie Siennej 29 w 2010 roku przyjęto plan zagospodarowania przestrzennego pozwalający zbudować w tym miejscu ponad 200-metrowy wieżowiec, a Biuro Gospodarki Nieruchomościami nie wzięło pod uwagę tego istotnego faktu analizując postanowienia sądu pozwalające na obrót roszczeniami. Przypominam, że w tych sprawach Maciej M. i szereg osób usłyszało zarzuty, a obecnie w sądzie znajduje się akt oskarżenia w zakresie oszustwa wielkich rozmiarów.

PAP: Co się stanie, jeżeli sąd uzna skargi na rozstrzygnięcia komisji weryfikacyjnej i uchyli wydane przez nią decyzje?

SK: Nie chcę gdybać, uważam Komisja wydała prawidłowe decyzje. Tak jak wspomniałem, zarzuty skarg są czasami absurdalne, a decyzje komisji są jasne i klarowne, szeroko uzasadnione, dlatego jestem przekonany, że komisja prawidłowo przeprowadziła postępowanie i doszła do właściwych ustaleń.

PAP: Jeżeli jednak WSA, a potem NSA uchyli decyzje komisji weryfikacyjnej, to sprawy Twardej i Siennej ponownie trafią na rozprawę komisji?

SK: Mam nadzieję, że nie będziemy musieli rozpatrywać dalszych scenariuszy proceduralnych z uwagi na oddalenie skarg przez WSA i podzielenie stanowiska komisji w poszczególnych sprawach.