Publicysta dziennika "Corriere della Sera" w opublikowanym w środę komentarzu przestrzegł nowy rząd Włoch przed sojuszem z Grupą Wyszehradzką (V4), a zwłaszcza z Węgrami rządzonymi przez Viktora Orbana. Taki sojusznik to błąd - ocenił Franco Venturini.

Znany włoski publicysta wyraził opinię, że bliska współpraca z Grupą Wyszehradzką nie leży w interesie Włoch.

Punktem wyjścia dla jego komentarza są słowa wicepremiera i szefa MSW Włoch, a zarazem lidera prawicowej partii Liga Matteo Salviniego, który po rozmowie telefonicznej z Orbanem ogłosił, że chce wraz z nim "zmienić reguły w Unii Europejskiej".

Jak zauważył Venturini, premier Giuseppe Conte w expose w Senacie mówił, że "Europa jest naszym domem" i że Włochy chcą, by UE była "silniejsza i bardziej sprawiedliwa".

"To nie jest dokładnie to samo: chcieć sprawić, by +dom+ był lepszy, i zawierać przymierze z Grupą Wyszehradzką, która od dawna odrzuca wartości solidarności promowane przez Brukselę" - napisał Venturini. W tym kontekście wymienił kwestię migrantów.

"Pokusa Wyszehradzka" istnieje naprawdę i nie jest zgodna z tak opiewanym interesem narodowym Włoch" - podkreślił publicysta mediolańskiego dziennika, pytając: co Włochy mogą mieć wspólnego z Viktorem Orbanem?

"Węgry nie są otoczone przez morze, nie przypływają tam łodzie. Nie leżą naprzeciwko Afryki z jej masowymi prądami migracyjnymi. Kiedy Węgry Orbana poczuły się zagrożone przez uchodźców syryjskich i afgańskich, próbujących dotrzeć do nich przez Bałkany, stworzyły +mur+ na granicy z Serbią" - przypomniała gazeta. Dodała, że sprzeciwiając się unijnym kwotom uchodźców, władze węgierskie jako argument podały m.in. "motywację religijną i rasową".

"Czy musimy dodawać, że tak na Węgrzech, jak i w Polsce jest wciąż silny antysemityzm i że dla Orbana największym wrogiem jest finansista (George) Soros, (w jego oczach) zbyt bogaty i może zbyt żydowski?" - dodał Venturini.

Jego zdaniem należy zapytać, co jest prawdziwym priorytetem dla wicepremiera Salviniego: "Czy naprawdę (i) słusznie chce, aby Europa pomogła Włochom w kwestii migrantów, czy też zamierza przede wszystkim uderzyć w Unię?".

Węgry, Polskę, Czechy i Słowację włoski komentator spraw międzynarodowych nazwał "prawie secesjonistami" dlatego, że - jak wyjaśnił - patrzą one bardziej na USA i NATO niż na Brukselę. "Stanowią dla Europy znacznie poważniejszy problem niż negocjowany rozwód z Wielką Brytanią" - czytamy w "Corriere della Sera".

Jednak kraje te "pozostają w Unii, bo trzyma je góra pieniędzy, które w 2004 roku (wraz z przystąpieniem ich do UE - PAP) odebrano innym państwom, w pierwszej kolejności Włochom". Włochy są krajem demokratycznym "w przeciwieństwie do autorytaryzmów Budapesztu i Warszawy, wobec których wytoczono w Brukseli procedury dyscyplinarne" - podkreślił.

Venturini konstatuje, że naśladowanie tych państw i zawarcie z nimi "paradoksalnego i niepotrzebnego sojuszu przyniosłoby Włochom tylko szkodę".