W Grecji trwa w środę 24-godzinny strajk generalny przeciwko wieloletniej polityce zaciskania pasa i kolejnym zapowiadanym przez rząd środkom oszczędnościowym. W kraju występują zakłócenia w kursowaniu transportu publicznego i opóźnienia w ruchu lotniczym.

W południe w centrum Aten ma odbyć się marsz protestujących pracowników, emerytów i studentów. Agencja Reutera podkreśla, że strajkuje również wielu dziennikarzy. Również w innych miastach zaplanowano demonstracje.

Dwóch największych greckich przewoźników lotniczych Aegean Airlines i Olympic Airlines anulowały kilka lotów, a około 50 połączeń zostało przełożonych. Z kolei transport publiczny kursuje w ograniczonym stopniu. Pozamykano także szkoły, a szpitale pracują przy minimalnej liczbie personelu.

"Rząd, wdrażając tę samą politykę, która zniszczyła ludzi i gospodarkę, nakłada kolejne ciężary na pracowników i emerytów poprzez nowe środki, które są nie do zniesienia" - brzmi komunikat związku zawodowego pracowników sektora prywatnego GSEE, który jest współorganizatorem strajku. W organizację protestu zaangażowany jest również odpowiednik GSEE z sektora publicznego - ADEDY.

Zadłużona Grecja od 2010 roku korzysta ze wsparcia międzynarodowych kredytodawców. Setki tysięcy Greków straciły pracę w czasie kryzysu i głębokiej recesji wywołanej drastycznymi oszczędnościami na przestrzeni kilku ostatnich lat. Świadczenia emerytów spadły o ponad 30 proc.

W sierpniu zakończyć się ma trwający od 2015 roku trzeci już program pomocy dla Grecji o wartości 86 mld euro. Mimo wyraźnego sprzeciwu społeczeństwa premier Aleksis Cipras przyjął pomoc, deklarując tym samym chęć wprowadzania kolejnych drastycznych reform oszczędnościowych. Ateny mają nadzieję, że wraz z zakończeniem programu kredytodawcy z eurolandu uzgodnią pakiet działań, które będą oznaczały redukcję zadłużenia. Decyzje mają zapaść po rozmowach eurogrupy w czerwcu.

Choć rząd Ciprasa poddał się żądaniom kredytodawców w sprawie kolejnych obniżek emerytur i podwyżek podatków w 2019 i 2020 roku, zapowiedział jednocześnie m.in., że po zakończeniu programu pomocowego podwyższy płacę minimalną. Agencja AP pisze, że środki oszczędnościowe mają trwać jeszcze około dwóch lat po zakończeniu programu.

"Dla pracowników, emerytów i bezrobotnych zakończenie w sierpniu br. programu pomocowego nie oznacza automatycznie, że nadejdzie dobrobyt, ale że rozpoczną się nowe problemy" - brzmi komunikat pracowników portowych, którzy również biorą udział w środowym strajku.