Oficjalne komunikaty, spekulacje, artykuły, wyznania „przyjaciół” i rodziny nakręciły machinę, której kulminacyjnym punktem będzie sobotnia ceremonia zaślubin Meghan i Harry’ego. Czy koronowane głowy dzięki temu wchodzą w rolę znajomych z sąsiedztwa?
Gdy 29 kwietnia 2011 r. w Opactwie Westminsterskim arcybiskup Canterbury Rowan Williams udzielał ślubu księciu Williamowi i Catherine Middleton, dziś znanej jako księżna Kate, telewizyjną transmisję tego wydarzenia obejrzało ponad 2 mld widzów na całym świecie. Ślub był transmitowany również na oficjalnym kanale monarchii brytyjskiej w serwisie YouTube; nie zabrakło też relacji radiowej. Przed Pałacem Buckingham tuż po ceremonii zgromadziło się ponad 500 tys., a przejazd pary młodej ulicami Londynu obserwował 1 mln osób.
W sobotę 19 maja fanów królewskiej rodziny czeka powtórka z rozrywki. Tym razem na ślubnym kobiercu o godz. 12 (czyli 13 czasu polskiego) w kaplicy St. George na terenie królewskiej rezydencji w Windsorze stanie młodszy brat Williama – Harry oraz jego wybranka, amerykańska aktorka Meghan Markle.
„Jego Królewska Wysokość i Panna Markle zaręczyli się na początku miesiąca. Książę Harry poinformował Jej Królewską Mość królową Elżbietę i innych bliskich członków rodziny. Książę Harry poprosił i otrzymał również błogosławieństwo od rodziców panny Markle” – tak brzmiała treść oficjalnego komunikatu Pałacu Kensington wydanego 27 listopada ubiegłego roku.
Od pierwszego spotkania
W ciągu dwóch godzin po ogłoszeniu zaręczyn zarezerwowane zostały wszystkie wolne 19 maja pokoje hotelowe w Windsorze.
Gdy chwilę po ogłoszeniu zaręczyn narzeczeni pozowali do zdjęć, książę Harry na pytanie dziennikarzy, kiedy zrozumiał, że Markle to ta jedyna, udzielił jedynej słusznej odpowiedzi – podczas pierwszego spotkania. Harry, jak na romantycznie zakochanego przystało, sam zaprojektował pierścionek zaręczynowy dla narzeczonej. Zdobi go wielki diament z Botswany i dwa brylanty z prywatnej kolekcji jego zmarłej matki, czyli księżnej Diany. Jako pierwsi gratulacje po zaręczynach przekazali dziadkowie – królowa Elżbieta II oraz jej mąż książę Filip – brat księcia, czyli William, wraz z małżonką Kate oraz premier Wielkiej Brytanii Theresa May.
Oświadczenie wydane przez Pałac Kensington było nie tylko oficjalnym potwierdzeniem zaręczyn. Stało się wtedy jasne, że ruszyła wielka plotkarska machina, zdecydowanie większa i potężniejsza niż wcześniej, gdy tylko domyślano się romansu księcia i amerykańskiej aktorki. Napędzają ją oficjalne komunikaty, spekulacje, artykuły, wyznania „przyjaciół” i rodziny.
Żeby wszystko było jasne, sekretarz rodziny królewskiej do spraw komunikacji Jason Knauf 5 maja, a więc na dwa tygodnie przed ceremonią, wydał oświadczenie, że „Książę Harry i pani Markle pragnęli, aby opinia publiczna miała możliwość świętowania razem z nimi uroczystości ich zaślubin. W ten sposób chcą wyrazić wdzięczność za wyrazy wsparcia, jakie otrzymali z Wielkiej Brytanii, wszystkich państw Wspólnoty Narodów, ojczyzny pani Markle – Stanów Zjednoczonych – oraz całego świata”.
Być bliżej ludu
Chętnych do świętowania zapewne nie zabraknie, a monarchia dzięki zaproszeniu ociepli swój wizerunek i zrealizuje swój zamysł, aby być jeszcze bliżej ludu. Zdaniem dr. Janusza Sibory, badacza dziejów dyplomacji, protokołu dyplomatycznego i ceremoniału państwowego, taką dbałość o wizerunek, a co za tym idzie, także stan posiadania monarchii brytyjskiej, obserwujemy od zakończenia I wojny światowej. – Wtedy zorientowano się, że stan monarchii nie jest najlepszy. Postanowiono więc, że trzeba dbać o nią jak o firmę, traktować jak instytucję, która musi na siebie zarabiać i utrzymywać się na powierzchni – tłumaczy.
Dwór królowej Elżbiety II bardzo skrzętnie zabiega o dobrą opinię. – Na monarszą rodzinę patrzymy przez pryzmat kilku osób – Elżbiety II, księcia Karola i jego małżonki Kamili oraz czwórki najmłodszego pokolenia, czyli księcia Williama i jego żony Kate oraz Harry’ego i jego narzeczonej, a za chwilę żony Meghan. Sam ze swojej młodości pamiętam lata, kiedy o spadającej z konia księżniczce Annie powstawały piosenki. Głośno było o księżniczce Małgorzacie, siostrze Elżbiety II, której królowa nie pozwoliła związać się z pilotem Peterem Townsendem. Małgorzata związała się potem z fotografem i artystą Antonym Armstrongiem-Jonesem, który był pierwszym od 450 lat mężczyzną z ludu wchodzącym do rodziny królewskiej. Skandali w królewskiej rodzinie było sporo. Teraz prawie się o nich nie mówi. Brakuje plotek. Czasem ktoś wspomni np. o kuzynce Williama i Harry’ego, niejakiej Beatrycze, która podróżuje po świecie w kapeluszach w kształcie talerzyków śniadaniowych. Ale tak naprawdę oczy wszystkich zwrócone są na Harry’ego, Williama i ich wybranki. Nawet książę Karol i jego żona nie budzą tak dużego zainteresowania – wyjaśnia dr Sibora.
Windsorowie na ślub Meghan i Harry’ego na pewno stawią się tłumnie. Poza nimi – jak wynika z oficjalnego oświadczenia – będą też m.in. dwie siostry księżnej Diany. Jedna z nich – lady Jane Fellowes – ma podczas ceremonii wygłosić przemówienie. Zanim jednak Meghan i Harry powiedzą sobie sakramentalne „tak”, matka panny młodej, Doria Ragland, pojawi się na specjalnym spotkaniu z rodziną królewską – królową Elżbietą, jej mężem księciem Filipem oraz bratem Harry’ego – Williamem oraz jego żoną Kate. Thomas Markle, ojciec Meghan, miał niedawno zawał serca, czeka go poważna operacja, w związku z czym nie przyjedzie do Londynu.
Białe róże i cytrynowy tort
Co jeszcze wiadomo na temat samej uroczystości? Na ślub syna zapraszał gości sam książę Karol. Zaproszenia wydrukowano czarnym tuszem na papierze w kolorze kości słoniowej. Ich brzegi, podobnie jak i książęcy herb, czyli trzy strusie pióra z koroną przewiązane wstęgą, są pozłacane. Papier pochodzi z Wielkiej Brytanii, tusz sprowadzono ze Stanów Zjednoczonych.
Projektanci sukni dla Meghan muszą zachować tajemnicę do 19 maja. Spekuluje się, że ślubny strój przyszłej małżonki Harry’ego przygotowywany jest przez brytyjski dom mody Burberry.
Kwiatami zajmuje się znana florystyka Philipa Creddock. Przygotowuje kompozycje z roślin sezonowych, które pochodzą z posiadłości królewskiej. Przeważać mają białe róże, czyli ulubione kwiaty księżnej Diany, oraz naparstnice i piwonie, w których gustuje panna młoda. Goście mają pojawić się w formalnym stroju dziennym, co oznacza, że panowie założą ciemne marynarki i szare spodnie lub jasny garnitur, natomiast kobiety sukienki koktajlowe oraz obowiązkowo kapelusze.
Przyszłą księżną do ołtarza najprawdopodobniej poprowadzi matka, czyli instruktorka jogi Doria Ragland, i będzie to jedno z nielicznych podczas tej uroczystości złamanie tradycji. Po mszy Meghan i Harry przejadą ulicami miasteczka zabytkowym powozem z 1902 r. Weselni goście poczęstowani zostaną cytrynowym tortem z kwiatami bzu przygotowanym przez Claire Ptak, która prowadzi słynną w Londynie cukiernię Violet Cakes.
Nowożeńcy otrzymają z rąk królowej tytuły księżnej i księcia Sussex. Meghan dodatkowo zostanie księżną Walii.
Po ceremonii zaślubin odbędzie się obiad wydany przez królową Elżbietę II, a następnie kolacja dla 200 osób organizowana przez księcia Karola. Para młoda poprosiła gości, aby nie kupowali im prezentów ślubnych, a przeznaczone na to pieniądze przekazali na jedną z siedmiu wybranych przez nich organizacji charytatywnych. Podobnie zachowali się William i Kate, którzy siedem lat temu po swojej ceremonii ślubnej zebrali ponad 1 mln funtów. Pieniądze zostały rozdzielone między 26 fundacji. Cała uroczystość będzie kosztować aż 32 mln funtów, a zapłacą za nią królowa Elżbieta II i książę Karol.
Po weselu świeżo upieczeni małżonkowie wybiorą się w podróż poślubną. Mają pojechać do Namibii, a po powrocie będą mieszkać w Pałacu Kensington w Londynie.
Nowoczesność czy manipulacja?
Zdaniem dr. Sibory, choć wszystko wygląda pięknie i bajkowo, warto obalić kilka mitów dotyczących tej uroczystości. Jedne z nich jest nazywany w literaturze naukowej „fabrykacją króla i wizerunku monarchii”. – I z tym właśnie mamy tu do czynienia. Jesteśmy pod wrażeniem, bo przecież żeni się osoba z królewskiej rodziny. Gdy pomyślimy jednak chwilę, zdamy sobie sprawę, że Harry nie jest następcą tronu i ma dość dalekie miejsce w kolejce do korony. Ślub Williama był zdecydowanie ważniejszy, bo jemu bliżej do królewskiego tytułu – tłumaczy.
Specjalista zwraca uwagę, że królowa Elżbieta II świetnie kontroluje roczny plan wydarzeń. – Ślub Williama i Kate został przyspieszony z uwagi na odbywające się w Londynie letnie igrzyska. Elżbieta II wyraźnie nie lubi, gdy ważne wydarzenia nakładają się na siebie. Nie podobało jej się m.in., że podczas Diamentowej Parady na Tamizie w lipcu 2017 r. to czerwony płaszczyk Kate przyciągał większą uwagę niż jej złoty – mówi dr Sibora.
Jak tłumaczy, odkąd służby informacyjne pałacu przeorganizowano i z trzech działów zrobiono jeden, informacje o rodzinie królewskiej są zwykłym śmiertelnikom odpowiednio dawkowane. – Nie zmienia to jednak faktu, że jesteśmy poddawani manipulacji. Dwór produkuje kolejne towarzyskie wydarzenia, które mają znaleźć się w centrum zainteresowania mediów. Monarchia wkracza do brytyjskich domów. Przecież sprzedawane są wszędzie kubeczki, magnesy czy kartki z wizerunkiem młodej pary – mówi.
Na ślubie Meghan i Harry’ego nie będzie czołowych brytyjskich polityków ani prezydenta USA. Zaproszenia dostało natomiast 2,6 tys. zwykłych ludzi. Co prawda nie pojawią się w kaplicy, która mieści jedynie 800 osób, ale będą uczestniczyć w ceremonii w ogrodach otaczających zamek.
– Moja teoria jest taka, że ten ślub, choć nie będzie na nim polityków, ma mimo wszystko polityczną rangę. Najprawdopodobniej było tak, że premier Theresa May i szef dyplomacji Boris Johnson obawiali się, że obecność na uroczystości Baracka Obamy, którego młodzi chcieli zaprosić, nie spodoba się Donaldowi Trumpowi. Mogłoby za tym iść pogorszenie stosunków z administracją USA. Rząd dał więc do zrozumienia, że lepiej będzie, jeśli taka sytuacja nie będzie miała miejsca. Rodzina królewska poszła zaś o krok dalej i wyeliminowała także panią premier – tłumaczy zawiłość tej sytuacji dr Sibora. Tu trzeba przypomnieć, że na ślubie księcia Andrzeja pojawiła się Margaret Thatcher, a na ślubie Diany i księcia Karola nie zabrakło Nancy Reagan. – Być może Trump by nie przyjechał i wysłałby małżonkę lub córkę. Chociaż kto wie. Obecny prezydent Ameryki lubi zaskakiwać – stwierdza dr Sibora.
Kolejnym mitem, który jego zdaniem przy okazji królewskiego ślubu warto obalić, jest mit nowoczesności. – Dla mnie byłoby nowocześnie, gdyby książę Harry zrezygnował z królewskich przywilejów, wyjechał do USA, tam zrealizował się zawodowo i utrzymywał z własnej pracy. Podobnie jest z kwestią ślubnych prezentów i przekazania pieniędzy na rzecz fundacji. Z mojego punktu widzenia o wiele lepiej wizerunkowo wyglądałoby, gdyby Meghan nie zakładała sukni, która zapewne będzie kosztowała ok. 100 tys. dol., i wystąpiła w stroju z sieciówki za 250 dol. Zaoszczędzone fundusze mogła przekazać na rzecz potrzebujących – uważa.
Okazuje się, że wśród 2,6 tys. „zwykłych ludzi”, zaproszonych na ślub Harry’ego i Meghan, aż 1,2 tys. to osoby zasłużone brytyjskiemu społeczeństwu. Pałac Kensington starannie wybrał ich z organizacji charytatywnych, wspieranych przez księcia i jego narzeczoną. To m.in. stu uczniów z dwóch lokalnych szkół, 610 członków społeczności zamku Windsor oraz 530 członków rodziny królewskiej. – To kolejne małe oszustwo, a może bardziej spryt rodziny królewskiej. Narracja owszem skrojona jest tak, aby pokazać, że docenia się tych, którzy działają lokalnie albo pomagają, ale nietrudno domyślić się, że 600 osób członków społeczności zamku będzie czynnie brać udział w uroczystościach. Przy tak dużej imprezie strona techniczna jest bardzo ważna. Ogólny przekaz będzie jednak taki, że jesteśmy nowoczesną rodziną, która bardzo was ceni. Tym samym Windsorowie podkreślają, że nie są skostniałą, oderwaną od rzeczywistości familią – mówi dr Sibora.
Królowa trendsetterka
Po co cały ten zgiełk? Zdaniem dr Anny Jupowicz-Ginalskiej, medioznawczyni z UW, monarchia jest świetną ambasadorką Wielkiej Brytanii. – Im większe wzbudza zainteresowanie, tym lepiej, nawet jeśli odbywa się to na poziomie celebryckim – mówi.
Pałac Kensington doskonale porusza się w internecie i zna siłę mediów społecznościowych, jego mieszkańcy wydają się więc być blisko zwykłego człowieka. – Koronowane głowy wchodzą w rolę znajomych z sąsiedztwa – tłumaczy dr Jupowicz-Ginalska.
Z kolei dr Sibora dodaje, że promocja przy użyciu aparatów fotograficznych czy kamer w rodzie Windsorów miała miejsce również przed panowaniem królowej Elżbiety. – Między innymi jej ojciec już w latach 20. i 30. biegał po dworze z kamerą, dużo zdjęć ma także Edward VIII – wymienia.
Do promocji swojego wizerunku Windsorowie wykorzystują nie tylko śluby. Całą Anglię oagraniało szaleństwo związane z narodzinami kolejnych dzieci Kate i Williama. Gdy tylko rozchodziła się wieść, że księżna lada chwila urodzi dziecko, przed szpitalem St. Mary’s w Londynie od razu gromadziły się tłumy. Pikanterii ostatnim narodzinom, które miały miejsce 23 kwietnia, dodawały spekulacje, czy księżna zdąży urodzić przed ślubem Harry’ego i czy pojawi się na uroczystości.
– Kreowanie opinii publicznej odbywa się także na poziomie małych gestów, pozornych wpadek lub publicznych zwierzeń – zauważa dr Jupowicz-Ginalska. Wystarczy przypomnieć, jak podczas urodzin Elżbiety II książę Karol w trakcie przemówienia zwrócił się do królowej per „mamusiu”. Królowa podczas wywiadu dla BBC wyznała z kolei, że jej korona waży prawie 2 kg i to bardzo niezdrowe dla kręgosłupa.
– Na szczęście mój ojciec i ja mieliśmy podobny kształt głowy, więc jak już się ją włożyło, to zostawała w miejscu i nie spadała – śmiała się monarchini. Takie mikrogesty stają się niezwykle potężnym orężem w walce o przychylność publiczności.
W lutym tego roku głowa rodu Windsorów zadebiutowała w świecie mody i wzięła udział w pokazie. Zaliczyła przy tym wpadkę, bo postawiła pod krzesłem torebkę. Media uznały, że to wbrew etykiecie i sprawę nagłośniły. – Prawda jest taka, że królowej Elżbiecie nie wypada popełnić faux pas, ale jej wolno wszystko – tłumaczy dr Sibora.
Wspomina słynną wizytę prezydenta USA Eisenhowera z 1959 r., kiedy to Elżbieta przyjęła jego i jego małżonkę w zamku Balmoral położonym w Szkocji. Prezydenta oczarowały podane podczas podwieczorku babeczki. Królowa, znana z zamiłowania do słodkości, w liście wysłanym w 1960 r. do Eisenhowera napisała: „Kiedy w dzisiejszej gazecie zobaczyłam zdjęcie przedstawiające Pana przy grillu z przepiórkami, przypomniałam sobie, że nie przesłałam Panu przepisu na babeczki, co obiecałam uczynić podczas Państwa wizyty w Balmoral. Spieszę więc, by naprawić to niedopatrzenie, i żywię nadzieję, że wypieki okażą się udane”.
– Dlatego w sprawie torebki królowej mam swoją teorię. To ona ustala normy i jak to się dziś mówi, jest trendsetterką. Poza tym, jeśli już kogoś obwiniać za tę sytuację, to raczej organizatorów, którzy powinni postawić obok jej krzesła stoliczek albo po prostu torebkę od królowej odebrać – wyjaśnia dr Sibora.
Królewskie wpadki rzadko bywają sprawą przypadkową. – Widać, że spiżowa królowa, zła teściowa księżnej Diany, która pozostała niewzruszona po śmierci „królowej ludzkich serc”, jest dziś odbierana jako sympatyczna starsza pani, która potrafi żartować, często zstępuje z piedestału i łamie panujące na dworze zasady – wyjaśnia dr Jupowicz-Ginalska.
Niezwykłym wydarzeniem był pogrzeb księżnej Diany. Książę Karol wraz z synami szli za jej trumną w żałobnym kondukcie. – Wcześniej takie wyjścia do ludu się nie zdarzały. Może było to zachowanie związane z czysto ludzkim odruchem, ale w królewskiej rodzinie nic nie jest przypadkowe. Być może już wtedy rozpoczął się proces ocieplania wizerunku – mówi dr Jupowicz-Ginalska.
Mezalians jest démodé
Ludzką twarz królowa pokazuje również dziś, gdy godzi się na kolejny ślub członka rodziny z osobą nie dość, że spoza arystokracji, to na dodatek rozwódką. Za tą zgodą idą jednak ogromne wyzwania, jakie staną przed Meghan. Będzie musiała przejść przyspieszony kurs królewskiej etykiety i protokołu, m.in. wsiadania do auta ze złączonymi nogami czy tzw. skosu księżnej, a więc takiego siadania na krześle, aby spódnica lub sukienka nie odkrywały zbyt wiele. W marcu została ochrzczona przez Kościół anglikański podczas sekretnej ceremonii. Chociaż chrzest nie był konieczny do udzielenia jej ślubu z Harrym, sama tuż po zaręczynach podjęła taką decyzję. Dzięki temu podczas ceremonii zaślubin wraz ze swoim mężem będzie mogła przyjąć komunię świętą. Udzielił go arcybiskup Justin Welby, który wcześniej wprowadzał Meghan w zasady wiary. Podczas 45-minutowej uroczystości nie zabrakło rzecz jasna samego Harry’ego oraz nielicznych królewskich pomocników.
– Ten ślub to taka mocna kropka nad „i”. Wcześniej podobny mezalians popełnił William, który poślubił Kate, kobietę co prawda wywodzącą się z nowej arystokracji, czyli bardzo bogatej rodziny, ale bez kropli niebieskiej krwi. To kolejny przekaz królowej, jej dzieci i wnuków, który mówi: „Zobaczcie, nie jesteśmy tak wyniośli, jak się wam wydaje”. Samo słowo „mezalians” wydaje się być w stosunku do miłosnych poczynań królewskiego rodu mocno démodé – mówi dr Jupowicz-Ginalska.
Jej zdaniem miłosne perypetie monarszej rodziny mają wymiar nieco bajkowy. Ludzie na całym świecie z zaciekawieniem śledzą ich przebieg tak, jakby oglądali emocjonujący serial. – Porywa nas ta opowieść, która rozgrywa się w pięknej scenerii. Zaczynamy się identyfikować i współodczuwać z jej bohaterami – wyjaśnia.
W Polsce wydarzenia w królewskiej rodzinie budzą też ogromne emocje, ponieważ – jak tłumaczy dr Jupowicz-Ginalska – mamy tendencję do szukania polskich wątków w różnych europejskich czy globalnych historiach. – Wystarczy przypomnieć sobie, że brytyjskie tabloidy co jakiś czas donosiły, że trzecie dziecko Kate i Williama mogło zostać poczęte podczas wizyty w Polsce w sierpniu ubiegłego roku. Z drugiej strony być może ze względu na dużą skalę emigracji Polaków na Wyspy czujemy sentyment do tego regionu Europy, a co za tym idzie również do monarchii. Poza tym brytyjska rodzina królewska jest najbardziej rozpoznawalną na świecie i żadna inna – ani hiszpańska, ani holenderska, ani szwedzka – nie jest dla niej żadną konkurencją – mówi.
Magazyn 18.05. / GazetaPrawna.pl
Czyj ślub w Polsce wywołałby podobne emocje? O miano „polskiej księżniczki” mogłyby rywalizować dwie młode damy – Kinga Duda i Kasia Tusk. Gdy 22 września 2012 r. na ślubnym kobiercu stawała córka Aleksandra Kwaśniewskiego, przed warszawską Katedrą Polową Wojska Polskiego zebrały się tłumy. Jak opisywały tabloidy, ludzie stratowali donice z kwiatami, które stały przed świątynią. Pierwsza dama Jolanta Kwaśniewska błagalnym tonem zwracała się do gapiów, aby przepuścili narzeczonych i pozwolili im spokojnie wejść do kościoła. Z tłumu dało się słyszeć okrzyki zachwytu w stylu „Nasza Oleńka, nasza księżniczka”. Nie wszyscy jednak byli aż tak zachwyceni zbiegowiskiem i szumem wokół tego wydarzenia. Pod tekstami o ślubie Aleksandry Kwaśniewskiej i piosenkarza Kuby Badacha pojawiały się komentarze w stylu: „Jaki kraj, taka księżniczka. Do Windsorów jeszcze nam daleko”.
Uroczystość książęcych zaślubin w Londynie 19 maja będzie transmitowana także przez największe polskie stacje telewizyjne. Ludzie siądą więc przed odbiornikami, a potem będą mieli co komentować.
Na ślubie Meghan i Harry’ego nie będzie polityków. Zaproszenia dostało natomiast 2,6 tys. zwykłych ludzi. Co prawda nie pojawią się w kaplicy, ale będą uczestniczyć w ceremonii w ogrodach otaczających zamek