W instytucjach kultury polskiej za granicą istnieje lista niepożądanych artystów, na której figuruję - napisał w przesłanym PAP oświadczeniu reżyser Paweł Pawlikowski. Nie ma żadnej czarnej listy; przeciwnie Pawlikowski jest wspierany przez państwo - podkreśla minister kultury Piotr Gliński.

Pawlikowski, twórca nagrodzonej Oscarem "Idy", przebywa obecnie na 71. Festiwalu Filmowym w Cannes, gdzie jego najnowszy film "Zimna wojna" walczy o Złotą Palmę, najważniejszą nagrodę festiwalu.

W piątek francuska agencja AFP opublikowała tekst z wypowiedziami reżysera. Napisano w nim m.in., że "polski reżyser Paweł Pawlikowski uważa, że jego film Ida, nagrodzony Oskarem w 2015 roku, znajduje się na czarnej liście dzieł, których nie należy popierać w Polsce i w polskich instytutach kulturalnych za granicą". "Film jest na czarnej liście wszystkich polskich instytucji kulturalnych na świecie" - podkreśla AFP. Jak zaznaczono, "Pawlikowski obawia się, że również Zimna wojna (...) może zostać zaatakowana w jego kraju za to, że niewystarczająco kładzie nacisk na horror komunizmu".

"W związku z wywiadem P. Pawlikowskiego w Cannes, informuję, że w Polsce nie ma żadnej czarnej listy artystów, a minister kultury nigdy p. Pawlikowskiego o nic nie oskarżał. W Polsce jest pełna wolność twórcza. Życzę polskim artystom sukcesów w Cannes i nie tylko" - napisał w sobotę na Twitterze wicepremier Piotr Gliński.

Pawlikowski, w oświadczeniu przesłanym w niedzielę PAP przez biuro PR filmu "Zimna wojna", napisał, że w imieniu polskich reżyserów w Cannes dziękuje ministrowi Piotrowi Glińskiemu za życzenia. "Dziękuję również Polskiemu Instytutowi Sztuki Filmowej za wsparcie Zimnej wojny". Dodał, że "film został dofinansowany za kadencji dyrektor Magdaleny Sroki i ostatnio - dodatkowo - przez nowego szefa Instytutu pana Radosława Śmigulskiego.

"Nie zmienia to faktu, że w rządowej telewizji TVP, jak i w instytucjach kultury polskiej za granicą, istnieje lista niepożądanych, niewystarczająco patriotycznych artystów, na której wraz z wieloma wybitnymi kolegami - figuruję" - podkreślił. "O istnieniu takiej listy wiemy od zniesmaczonych i oburzonych pracowników obu tych instytucji, jak i z praktycznych działań państwowych mediów i instytutów kultury polskiej za granicą" - zaznaczył reżyser.

Jak napisał, parę lat temu z dnia na dzień zdjęto z programu jego film "Ida", co spowodowało dymisję członka redakcji TVP Kultura. "Kiedy pokazano mój film w programie TVP Kocham kino obudowano go ideologiczną pseudo-dyskusją dwóch skrajnie nacjonalistycznych (i z punktu widzenia kina skrajnie niekompetentnych) krytyków filmowych, co skłoniło do odejścia z TVP Grażynę Torbicką" - podkreślił reżyser. Dodał, że film "Ida" został też publicznie skrytykowany przez byłą premier Beatę Szydło i innych polityków rządzącej partii.

"Zabieranie państwowego dofinansowania, ważnym, lecz politycznie niewygodnym festiwalom, teatrom lub czasopismom, również nas - twórców kultury - napawa niepokojem i jest formą cenzury ekonomicznej" - ocenił Pawlikowski. "Mam nadzieję, że władza w końcu zrozumie, że sukcesy polskich twórców kina, teatru, literatury, malarstwa za granicą, są cenne dla wizerunku naszego kraju i wszelkie próby inżynierii dusz i rządowego sterowania kulturą prowadzą Polskę w ślepy zaułek konformizmu, miernoty, i skutkują osłabieniem żywych kontaktów polskiego doświadczenia ze światem" - oświadczył Pawlikowski.

Piotr Gliński, odnosząc się do oświadczenia reżysera przekazał PAP, że "chciałby poinformować pana Pawła Pawlikowskiego i społeczeństwo, że nie figuruje na żadnej czarnej liście twórców, przede wszystkim dlatego, że takiej listy nie ma". "Przeciwnie – jest artystą wspieranym przez państwo i docenianym, o czym świadczyć może fakt dodatkowego dofinansowania jego najnowszego filmu Zimna wojna w trudnym, końcowym momencie produkcji" - podkreślił.

"Jako minister kultury i dziedzictwa narodowego, a także jako widz, mam nadzieję, że Zimna wojna opuści Cannes z najwyższym laurem tego festiwalu, bo – sądząc z pierwszych opinii i docierających do mnie komentarzy – film ten na takie uznanie zasługuje" - podkreślił wicepremier Gliński.

Oświadczenie w sprawie słów Pawlikowskiego wydał także Polski Instytut Sztuki Filmowej (PISF). "W związku z nieprawdziwymi doniesieniami medialnymi dotyczącymi rzekomego braku wsparcia dla twórczości Pawła Pawlikowskiego informujemy, że na swój ostatni film, Zimną wojnę, reżyser otrzymał z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej najwyższe możliwe dofinansowanie w wysokości 6 milionów zł." - czytamy w oświadczeniu. Podkreślono w nim, że "dodatkowo, dwa miesiące temu, w krytycznym momencie dla produkcji filmu, dyrektor PISF Radosław Śmigulski zdecydował o dodatkowym wsparciu filmu dotacją w wysokości 1 mln zł. Umożliwiło to ukończenie produkcji filmu przed festiwalem filmowym w Cannes".