W Nowoczesnej było napięcie związane z tym, że Ryszard Petru utracił funkcję przewodniczącego; po odejściu Joanny Scheuring-Wielgus i Joanny Schmidt widzę wśród działaczy ulgę, że to napięcie personalne się skończy - podkreśliła w czwartek szefowa klubu Nowoczesnej Kamila Gasiuk-Pihowicz.

W środę posłanki Joanna Scheuring-Wielgus i Joanna Schmidt poinformowały, że podjęły decyzje o opuszczeniu Nowoczesnej. Gasiuk-Pihowicz zapytana, czy spodziewa się dalszych odejść, odparła, że absolutnie tego nie przewiduje.

"Widzę wśród działaczy, i takie sygnały do mnie dochodzą z całej Polski, pewną ulgę, że to napięcie personalne się skończy" – zaznaczyła posłanka.

"To napięcie było związane z tym, że pan Ryszard Petru utracił funkcję przewodniczącego. Wtedy rzeczywiście to napięcie pomiędzy Nowoczesną, a Ryszardem Petru, Joanną Schmidt, Joanną Scheuring-Wielgus się pojawiło" - powiedziała Gasiuk-Pihowicz w TOK FM.

Gasiuk-Pihowicz odniosła się do słów Scheuring-Wielgus, która powiedziała w czwartkowym wywiadzie dla "Rzeczpospolitej", że nie może być w partii, która nie bierze pod uwagę jej zdania, "stała się przystawką Platformy, nie walczy o swoją podmiotowość, zdradza swoje ideały”.

Szefowa klubu Nowoczesnej zaznaczyła, że budowanie koalicji „wymaga odpowiedzialności, jest zawsze trudne”, wymaga również pewnej dojrzałości. Ale, jak dodała, „Nowoczesna stała, stoi i będzie stała na gruncie wartości, na których została zbudowana, czyli na gruncie wolności osobistych, wolności gospodarczych”.

Schmidt i Scheuring-Wielgus to partyjne stronniczki twórcy i byłego lidera Nowoczesnej Ryszarda Petru. Po odejściu Scheuring-Wielgus oraz Schmidt klub Nowoczesnej będzie liczył 23 posłów. W listopadzie ubiegłego roku na przewodniczącą Nowoczesnej została wybrana Katarzyna Lubnauer, która w wyborach pokonała Ryszarda Petru.