We wtorek wieczorem Sejm zajął się projektem zmian w ustawie o wykonywaniu mandatu posła i senatora autorstwa PiS, który przewiduje obniżenie o 20 proc. uposażenia parlamentarzystów.

Zgodnie z projektem uposażenie posła i senatora będzie odpowiadało 80 proc. wysokości wynagrodzenia podsekretarza stanu, ustalonego na podstawie przepisów o wynagrodzeniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe, z wyłączeniem dodatku z tytułu wysługi lat.

Według projektu na niezmienionym poziomie pozostaną środki finansowe na pokrycie kosztów związanych z wydatkami poniesionymi w związku z wykonywaniem mandatu na terenie kraju i będą one wynosić 25 procent wynagrodzenia podsekretarza stanu, ustalonego na podstawie przepisów o wynagrodzeniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe, z wyłączeniem dodatku z tytułu wysługi lat (dieta parlamentarna).

Jak podkreślono w uzasadnieniu do projektu jest on związany "ze społecznymi oczekiwaniami dotyczącymi wynagrodzeń posłów i senatorów". "Projekt wywołuje pozytywne skutki społeczne i finansowe. Wpływy budżetu państwa z tytułu zmniejszenia poselskich i senatorskich wynagrodzeń zwiększą się w skali roku o ok. 13 mln złotych" - głosi uzasadnienie.

Projekt obniżający uposażenia dla parlamentarzystów jest pokłosiem sprawy nagród przyznanych ministrom rządu Beaty Szydło. W lutym, w odpowiedzi na interpelację Krzysztofa Brejzy (PO) z grudnia ub.r., przedstawiono tabelę z łącznymi kwotami nagród brutto dla poszczególnych ministrów w 2017 r. Według tabeli nagrody otrzymało 21 konstytucyjnych ministrów w wysokości od 65 tys. zł do ponad 80 tys. zł rocznie; 12 ministrów w KPRM od blisko 37 tys. do prawie 60 tys. zł rocznie oraz ówczesna premier Beata Szydło (65 100 zł).

Informacja o nagrodach wywołała oburzenie m.in. opozycji, która wielokrotnie apelowała do rządzących o ich zwrot. Politycy PO w kilku miastach zorganizowali też akcję "Konwój wstydu" - kolumnę aut, które ciągnęły na przyczepach plakaty z wizerunkami polityków PiS i kwotami przyznanych im nagród.

Na początku marca premier Mateusz Morawiecki zapowiedział likwidację wszelkich nagród, premii dla ministrów i wiceministrów. Zapowiedział również, redukcję w ciągu najbliższych 2-3 miesięcy liczby ministrów i wiceministrów o 20-25 proc., a także przejście podsekretarzy stanu do grupy urzędników służby cywilnej. Dotychczas Morawiecki przyjął dymisję 21 wiceministrów.

W marcu decyzji o przyznaniu nagród w Sejmie broniła b. premier Beata Szydło. Powiedziała wówczas, że "ministrowie, wiceministrowie w rządzie PiS, otrzymywali nagrody za ciężką uczciwą pracę". "I te pieniądze się im po prostu należały" - oświadczyła. Jak dodała, "to były nagrody oficjalne, które zostały przyznane w ramach budżetu uchwalonego w tej Izbie, a nie zegarki od kolegów-biznesmenów".

Na początku kwietnia prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział, że do Sejmu trafi projekt ustawy obniżającej pensje poselskie o 20 proc. oraz że ministrowie konstytucyjni i sekretarze stanu przekażą swoje nagrody na cele charytatywne. Zapowiedział też "wprowadzenie nowych limitów obniżających" wynagrodzenie m.in. dla wójtów, burmistrzów, prezydentów, marszałków i starostów, a także dla ich zastępców.

Szef PiS powiedział, że przed wyborami mówił, iż "do polityki nie idzie się dla pieniędzy i społeczeństwo najwyraźniej to zapamiętało" i stąd taka reakcja na nagrody, które przyznane zostały w 2017 r. Kaczyński stwierdził, że społeczeństwo "oczekuje skromności". "Wobec tego ta skromność będzie wprowadzana" - zadeklarował.

W kwietniu projekt trafił do Sejmu. Komisja regulaminowa, spraw poselskich i immunitetowych, która pracowała nad projektem zaproponowała dwie poprawki. Jedna z nich, wprowadzona po uwzględnieniu uwag Biura Legislacyjnego Sejmu zakłada, że "ustawa wchodzi w życie pierwszego dnia drugiego miesiąca następującego po miesiącu ogłoszenia". Projekt mówił o tym, że "ustawa wchodzi w życie z pierwszym dniem miesiąca następującego po dniu ogłoszenia".

Jak zauważono, w przypadku, gdy ustawa zostanie ogłoszona 29 dnia danego miesiąca, to okres vacatio legis będzie skrócony do dwóch dni. Zaznaczono, że to Kancelaria Sejmu i Kancelaria Senatu będą odpowiedzialne za wykonanie nowego prawa, a co za tym idzie, mogą mieć za mało czasu na obliczenie wysokości wynagrodzeń, które otrzymają parlamentarzyści.

Druga poprawka przewiduje uchylenie art. 42 ustępu 3 ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora, mówiącego, że "poseł lub senator nie może pobierać jednocześnie diety parlamentarnej i diety z tytułu wykonywania funkcji radnego". Ustalono, że przepis ten powinien zostać wyłączony z obrotu prawnego, ponieważ od kwietnia 2001 r. nie można łączyć mandatu radnego gminy, powiatu, czy sejmiku województwa z funkcją posła lub senatora.

Według obecnie obowiązujących przepisów uposażenie posła i senatora odpowiada wysokości wynagrodzenia podsekretarza stanu, ustalonego na podstawie przepisów o wynagrodzeniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe, z wyłączeniem dodatku z tytułu wysługi lat.

Zgodnie z ustawą o wykonywaniu mandatu posła i senatora uposażenie parlamentarzysty jest traktowane jako wynagrodzenie ze stosunku pracy. Według informacji na stronie internetowej Sejmu, wysokość uposażenia poselskiego wynosi obecnie 10.020,80 zł brutto. Posłowie i senatorowie otrzymują też dietę parlamentarną, czyli środki finansowe na pokrycie wydatków związanych z wykonywaniem mandatu na terenie kraju. Dieta wynosi 25 proc. uposażenia. Obecnie jest to 2.505,20 zł brutto. Dieta parlamentarna jest wolna od podatku dochodowego od osób fizycznych w granicach określonych w przepisach dla diet otrzymywanych z tytułu pełnienia obowiązków obywatelskich. Obecnie zwolniona z PIT jest kwota 2.280,00 zł.